Belle przykro mi, że się nie udało <przytulam mocno>
Dziewczyny, to nie jest tak, że Wasze starania (suple diety abstynencje króliczki itd itd) zupełnie nic nie dają. Moim zdaniem zwiększają prawdopodobieństwo - w jakim stopniu to już indywidualnie. Dalej uważam, że największy wpływ na płeć ma facet - w końcu to jego plemniki niosą X lub Y. I teraz jeśli facet ma 90% zdoonych do zapłodnienia plemników męskich, to siłą rzeczy będzie płodzić prawie lub samych synów. Ale tutaj też wkracza nasze szczęście - jeśli ktoś je ma, to choćby facet miał i 97% męskich plemników, to urodzi mu się córka, bo no zwyczajnie ma szczęście. Nawet jeśli Wasze planowanie zwiększyło o 10% liczbę plemników żeńskich do męskich, to warto było
Kiedyś przeczytałam, że jest taka anomalia u kobiety, że jej organizm niszczy wszystkie męskie plemniki i nie może urodzić syna. W drugą stronę to podobno nie działa. Także pewnie i kobieta może jakoś wpłynąć na płeć, chociaż podstawą dla mnie jest zwiększenie liczby żeńskich (lub męskich) plemników. Także nie zarzucajcie sobie, że to wszystko było zbędne, że po co dieta itd - po to żebyście potem nie myślały, że mogłyście spróbować coś zaplanować
i jestem pewna, że coś to dało na bank, ale zwyczajnie zabrakło szczęścia - choć nie lubię tak pisać, bo przecież każde dziecko każdej płci to największe szczęście, ale wiecie o co mi chodzi