Agnes4312
Moderator
- Dołączył(a)
- 10 Luty 2021
- Postów
- 15 776
Jak ja byłam w ciąży to nie chcieliśmy mówić nikomu do 12 tc, bo wiadomo, może być różnie.Dziewczyny, jestem ciekawa, jak patrzycie na mowienie/niemowienie o ciazy? Ja z uwagi na plamienia i wczesna ciążę nie chce nikomu mówić - może być różnie i nie chce potem pytan. Jednak na tym polu mam z mężem sprzeczki - jutro np. ma być u nas teść i dla niego jest problemem, że nie może powiedzieć że jestem w ciazy i muszę leżeć? A ja po prostu nie czuję że chce mówić obcej dla mnie osobie (jesteśmy niecałe 4 miesiące po slubie, kontakt z tesciami sporadyczny) o swoich problemach zdrowotnych. Chętnie poczytam Wasze zdanie na ten temat.
W między czasie dostałam krwawienie i pojechałam do szpitala, gdzie lekarz zdiagnozował ciąże pozamaciczną i chciał mnie operować tego samego dnia, przez powłoki brzuszne, normalna operacja i straszył, że mogę jej nie przeżyć więc wtedy powiedzieliśmy teściom i moim rodzicom. I to był największy błąd w naszym życiu!!! Niczego tak nie żałuję jak tego, że rodzice i teściowie wiedzą...
Ostatecznie uciekłam z tamtego szpitala, pojechałam do innego a tam okazało się że jestem w prawidłowej ciąży wewnątrzmacicznej. Więc na darmo im powiedzieliśmy. A potem moja ciąża się nie rozwijała. Musiałam jechać na łyżeczkowanie.
Miałam wrażenie że to JA musze pocieszać teściową. Nasłuchaliśmy się takich tekstów o których nie umiem zapomnieć. Te teksty bolą mnie bardziej niż sam fakt poronienia.
Dla przykładu, że mój mąż strzela ślepakami, że nie to dziecko to będzie inne.
Nie wspominając już o tym, że po zabiegu co miesiąc mam skanowany brzuch czy jestem już znowu w ciąży, a przez prawie rok nie zachodzę.
Także przy kolejnej ciąży nie powiemy nikomu aż mój brzuch nie urośnie do takich rozmiarów, że nie będziemy w stanie go ukryć.