Tinko, ja to widzę tak:
- relacje z Twoimi rodzicami. Jak widać rodziców masz bardzo zaborczych i apodyktycznych. Ma być tak jak oni chcą i koniec. Może mają dobre intencje, ale nie postępują dobrze. Piszesz w pierwszym poście, że jeżeli wrócisz do swojego faceta, stracisz rodzinę. Takie stawianie spraw przez rodziców jest mocno nie w porządku. Rodzice owszem powinni kochać i wspierać dzieci, a nie szantażować je zerwaniem kontaktu, jeżeli dziecko postąpi inaczej niż życzą sobie rodzice. Jeżeli chodzi o chrzest - co ja bym zrobiła na Twoim miejscu? widać, że chciałabyś aby byli drudzy dziadkowie, a Twoi rodzice tego nie akceptują. Ja bym ten chrzest po prostu odłożyła na przyszłość. "Mamo, tato, zależy mi żebyście byli na chrzcie wy, ale też żeby byli tamci dziadkowie i ojciec dziecka, skoro tego nie akceptujecie, chrzest odbędzie się za pół roku/za rok/kiedy indziej". Obrażą się? Trudno! No chyba nie wyrzucą Cię z domu za chęć odłożenia chrztu dziecka na później....
A swoją drogą - jeżeli nie wrócisz do swojego faceta, a za jakiś czas zwiążesz się z kimś innym, prawdopodobnie rodzice będą się czuli jak najbardziej upoważnieni, żeby podejmować za Ciebie decyzje, akceptując lub odrzucając kolejnych kandydatów (skoro popełniłaś taki "błąd" jak obecna sytuacja to pewnie będą chcieli Cię chronić przed kolejnymi "błędami"). Będą również starali się wpływać na wychowanie Twojego dziecka, w zasadzie sterować nim, decydować czy ma mieć kontakt z własnym ojcem i drugimi dziadkami.... to nie jest dobre. To nie jest normalne.
- spotkania drugich dziadków i ojca z dzieckiem. Jakikolwiek ten ojciec by nie był (a nie wierzę, że w ciągu krótkiego czasu zmienił się z fajnego faceta w bestię) to zasługuje choć na szansę poznania własnego dziecka, nie sądzisz? Skoro rodzice są jacy są, spotkanie można zorganizować np. podczas spaceru w parku. Albo poprosić tamtych dziadków o zorganizowanie spotkania w jakiejś restauracji, itp. Chyba Twoi nie trzymają Cię pod kluczem i nie chodzą z Tobą na każdy spacer? Chyba nie musisz się spowiadać z każdego swojego kroku?
- piszesz że bardzo kochasz swojego faceta. Jeżeli tak, daj mu szansę - na odległość. Nieważne co mówią rodzice, oni mieli szansę pokierować swoim własnym życiem, a Twoje życie i Twoje szczęście należy do Ciebie. Nie wiem jak jest naprawdę z Twoim facetem - może na tę szansę zasługuje, może nie. Może się trochę pogubił i da radę odnaleźć właściwą drogę. A może nie, nie wiemy tego. Możecie spotykać się z dzieckiem poza domem; nie wiem jak wygląda Wasza sytuacja finansowa, może niech on Tobie i dziecku wynajmie jakieś mieszkanko gdzie będziesz mogła mieszkać na razie bez niego, ale i bez wtrącających się rodziców. Tak czy inaczej powinien Ci płacić alimenty, co jest bardzo proste do ustalenia sądownie.
- terapia: ja osobiście z samej ciekawości i chęci poznania diagnozy sytuacji pojechałabym z nim na tę terapię. choć jeden czy dwa razy, porozmawiać, poznać opinię specjalisty - mogą Was zawieźć jego rodzice i zająć się w tym czasie dzieckiem. 40 km to nie jest niewyobrażalny dystans. Chcesz żeby na terapię chodził sam, rozumiem to - ale nie chciałabyś, żeby jego problem przedstawił Ci ktoś kompetentny w tych sprawach i na pewno bardziej obiektywny niż osoby zaangażowane w całą zawieruchę (rodzice, znajomi, itp)?
- praca - tak, ktoś musi się zająć dzieckiem - można złożyć podanie do żłobka, może się uda (warto porozmawiać z dyrektorką złobka przedstawić swoją sytuację, może coś by się udało załatwić), można również pracować w taki sposób, że opiekujesz się czyimś dzieckiem a jednocześnie masz pod opieką swoje dziecko. niektórzy rodzice cenią taką formę opieki nad dziećmi. Można się zastanowić, czy nie ma w rodzinie jakiejś samotnej cioci/kuzynki, a może przyjaciółki, która mogłaby się zająć dzieckiem albo w ogóle przyjęłaby Was tymczasowo pod swój dach. Można pracować choćby sprzątając u ludzi w domach, albo zabierać dzidzię ze sobą albo zostawiać u przyjaciółki na parę godzin. Itd. Itp.
- szczerze powiem, że gdyby mnie ktoś stawiał w takiej sytuacji, jak Ciebie stawiają rodzice, nie zniosłabym tego. Wyprowadziłabym się, choćby do domu samotnej matki. Właściwie prędzej do domu samotnej matki niż z powrotem do pijącego faceta.
Moim zdaniem musisz sobie odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: czy chcesz dać szansę facetowi - jeżeli tak, to spróbuj na odległość. Zrób wszystko, żeby to się udało - w granicach rozsądku, bo wiadomo, że jeżeli on się nie zmieni, to nie ma szans ani najmniejszego sensu. Pytasz skąd masz wiedzieć, czy będzie lepiej czy gorzej - otóż nie dowiesz się tego dziś. Jeżeli nie wrócisz do tego faceta i znajdziesz innego, również nie masz gwarancji czy będzie lepiej czy gorzej. Być może stwierdzisz że to najlepsza rzecz jaką zrobiłaś odchodząc od niego - a może będziesz całe życie żałowała, że straciłaś miłość swojego życia.
Ważne jest to, żebyś dążyła do takiej sytuacji w życiu, w której nie musisz dokonywać wyboru między dwiema niedobrymi możliwościami - 1. kontrolujący rodzice, 2. pijący facet. Bo to są sytuacje, w których Ty sama masz ograniczone pole manewru. Chodzi o to, żebyś mogła powiezieć rodzicom - jestem samodzielna i jeżeli nie akceptujecie moich wyborów - trudno - mam nadzieję, że za jakiś czas stwierdzicie, że nie muszę postępować w stu procentach tak, jak wy chcecie, ale kocham was a wy kochacie mnie i swojego wnuka, i zechcecie utrzymywać ze mną kontakty. Żebyś nie musiała wracając do faceta (nawet po terapii) być od niego kompletnie uzależniona finansowo bo wtedy trudniej podjąć jakiekolwiek kroki.
Zastanów się na spokojnie, jakie masz opcje i możliwości, może warto udać się do psychologa albo do jakiegoś centrum pomocy rodzinie. Masz w tej chwili poczucie, że nic nie możesz zrobić, a ja pisząc to co piszę chciałabym Ci uzmysłowić, że jest Ci trudno, ale naprawdę sytuacja nie jest aż taka beznadziejna, na pewno są jakieś możliwości żeby ją zmienić na lepsze.
W ogóle to wydaje mi się, że rodzice Twojego faceta mogliby jakoś pomóc. Chyba nie są ślepo zakochanymi w synku rodzicami i widzą problem, i wydaje mi się, że chcą dla Was dobrze (czy z nim będziesz czy nie, w końcu urodziłaś ich wnuka). Umów się z nimi, porozmawiaj, może coś wymyślą? Powiedz, że na razie boisz się wrócić do ich syna, ale może mogą jakoś pomóc Tobie stanąć na nogi.