reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czy cieszy was macierzyństwo?

I ja mam dokładnie tak samo. U mnie różnica 1,5 roku. Odnoszę wrażenie, ze gdy urodziłam synka (pierwsze dziecko) to wciąż na coś czekałam, na pierwszy miesiąc, kiedy przestanie płakać, na lepsze noce, na większe przerwy w karmieniu, aż usiądzie,az zacznie chodzić... I cały czas czekając wydawało mi się, że wtedy będzie łatwiej... A teraz mam miesięczna córeczkę, 20 miesięcznego synka, w trakcie szaleńczego buntu 2latka 🤣 nie czekam... Kiedyś płacz synka mnie przerażał, bałam się, że zacznie płakać i sobie nie poradzę, nie będę wiedziala dlaczego, nie będę umiała go uspokoić. A teraz dochodzę do wniosku, że lepiej odczytywałam powodu jego płaczu jak był malutki 🤣🤣🤣 bo teraz jak ryknie bez powodu, gdy przed sekunda zanosił się ze śmiechu, to dopiero mam zagadkę o co mu chodzi 🤦🙈
A tak na poważnie, jestem chyba bardziej świadoma wszystkiego i do wszystkiego podchodzę z większym spokojem i dystansem...
Też przy pierwszym dziecku na wszystko czekałam 😅 przy młodszym nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęła się uśmiechać, kiedy obracać. Wczoraj mi się dorwała do miski z kocią karmą i byłam w szoku, jak ona się tam znalazła! Przecież jeszcze nie umie raczkować! Ale coś podpełznie, tu się obróci i jest w innym miejscu niż ją zostawiłam 🙂 dobrze, że nie umie włożyć do buzi takich małych ziarenek. Ale jestem bardzo nerwowa. Ciekawi mnie, czy jakbym była starszą mamą, to miałabym więcej cierpliwości.
 
reklama
Miłość do dziecka i miłość dziecka do matki to najpiękniejszej co się może przydażyć każdej kobiecie. Na forum jestem już jakiś czas. Jednak dziś postanowiłam założyć konto ponieważ bardzo zaciekawił mnie ten wątek. Naprawdę tak mało kobiet cieszy się z bycia mamą? Z bycia żoną, partnerką? Ze swojego życia? Wiele kobiet pragnie mieć zdrowo, wyczekane dziecko i z jakiś przyczyn niestety nie ma. Wy macie więc to ogromny cud i szczęście. I należy to doceniać każdego dnia. Nie ważne czy ktoś pracuje zawodowo, spełnia swoje marzenia czy ogarnia dom, ważne żeby czuć się szczęśliwym i cieszyć się każdego dnia, bo jutra może nie być, może zabraknąć dziecka, partnera... Na prawdę dla większości z was problemem jest wyszykowanie dziecka do przedszkola? Ciesz się, że masz dziecko. Dziecko ma przedszkole, ciepły obiad. Stoisz w korku? Ciesz się, że masz auto bo może dla kogoś to marzenie. To tylko przykład.
Licytujecie się która ma ciężej czy mama jednego nastolatka czy dwójki maluszków, bo to, bo tamto.. Cieszcie się bardziej z życia, bo jutro może być całkiem inaczej. Jak zaczniecie doceniać małe rzeczy to będziecie szczęśliwsze i będziecie mniej narzekać.
Też zauważyłam trend jakie to macierzyństwo jest ciężkie i że w sumie to nie cieszy. Oczywiście nie jest to bułka z masłem, ale też nie jakas męka, tylko potrzeba trochę przymrużenia oka. Jak obserwuję to każdy się spina, są takie które dziecka pilnują na każdym kroku, aby tylko nie upadło itd. To na dłuższą metę męczy. Perfekcjonizm też nas zabija i nic twórczego do życia nie wnosi.
 
Jak się nie przewróci to się nie nauczy 😉 Nie jestem matką helikopterem na szczęście. Dbam o dzieci, ale pozwalam popełniać błędy jeśli nie słuchają moich upomnień by czego nie robiły. Oczywiście w granicach rozsądku, że taka nauczka krzywdy nie zrobi a następnym razem zastanowią się zanim drugi raz tak postąpią.
Jakbym miała non stop biegać za dziećmi to by mnie w kaftanie wywieźli. Perfekcjonizm by mnie zabił, bo nie da się być perfekcyjną, w mojej ocenie. Jak nie zrobię obiadu dla nas (czyt męża i mnie) a dzieciaki zjedzą wczorajszy nie czyni mnie gorsza mamą. Są dni że zamiast stać w garach wolę iść z dzieciakami na długi spacer. Nikt nie jest głodny, nikt nie narzeka a przy okazji mieliśmy więcej czasu dla siebie. Są też dni że po pracy padam i nie mam ochoty na zabawy, czytanie setny raz tej samej bajki. Jak mam ochotę w spokoju odpocząć to to robię, bo spokojniejsza ja to brak irytacji. Jestem matką, która jak większość dała by dziecku gwiazdkę z nieba, ale też potrafię zadbać o swój komfort i samopoczucie gdy tego potrzebuje. Matka to też człowiek a nie perfekcyjną maszyna wielofunkcyjna 🤣
 
Ciekawi mnie, czy jakbym była starszą mamą, to miałabym więcej cierpliwości.

Tu "starsza mama". Z natury może nie nerwowa, ale na pewno impulsywna ;) Dla swojego dziecka natomiast anielsko cierpliwa, aż sama siebie nie poznaję. I jestem pewna , że takiego spokoju, opanowania i bliskości 15 lat temu nie byłabym w stanie dziecku zapewnić ( w moim przypadku i znając siebie- podkreślam subiektywizm)
Wracając do pytania głównego- swoją córkę kocham nad życie, każdy jej uśmiech, buziak- bezcenne, ale samo w sobie macierzyństwo uważam za ...przereklamowane. To ciężka orka jest 😎 (ponownie- kwestie indywidualne-piszę to jako mama HNB intensywnie pracująca zawodowo)
 
Bardzo to smutne, okres diagnozy dziecka jest bardzo trudny ale po uzyskaniu jej w formie potwierdzenia obaw jest gorzej przez jakiś czas tzw utracenie dziecka wymarzonego. Wiem dokładnie co przechodzisz i nie ma na to złotych rad trzeba sobie to poukładać. Ludzie najczęściej są empatyczni ale na Fb a rzeczywistość ich weryfikuje i wychodzi zwykle buractwo. Nauczysz się czerpać radość z tego macierzyństwa mimo trudności jakie przed Tobą postawiono, wydaje Ci się że nie podołasz ale to nieprawda będziesz z dnia na dzień silniejsza. Mój syn miał ok 16 miesięcy jak był diagnozowany a ja zaszłam w kolejną ciążę więc znam ten strach. Trzymam za Was kciuki, po deszczu zawsze wychodzi tęcza 😘
Dziękuję za te słowa 😘 Diagnozą została potwierdzona, teraz przyszedł czas na działanie. Już się wypłakałam, chociaż czasem wracają natrętne myśli " czemu akurat na nas trafiło". Jak rozwija się Twoje drugie dziecko? Boje się, że synek też będzie w spektrum 😔
 
Pierwszy miesiąc był straszny. Miałam baby bluesa zero radości. Później już tylko lepiej, aż do wybuchu wojny. Stes i obawa o przyszłość synka 😔
 
Dziękuję za te słowa 😘 Diagnozą została potwierdzona, teraz przyszedł czas na działanie. Już się wypłakałam, chociaż czasem wracają natrętne myśli " czemu akurat na nas trafiło". Jak rozwija się Twoje drugie dziecko? Boje się, że synek też będzie w spektrum 😔
Mam 4 dzieci i tylko jedno ma autyzm, dwoje dzieci urodzonych po synku jest 100% zdrowymi rozwijającymi się prawidłowo dziećmi tak jak i pierwsza córka🙂 myśl ,,czemu akurat my?,, zostaje na zawsze i niestety co jakiś czas gniecie w serce😥
 
Ja narzekałam, męczyły mnie różne rzeczy, chciało mi się płakać w nocy przy wstawaniu. Ale kiedy straciłam pierwsza ciąże to wszystko się zmieniło. Jak ręka odjął. Nie ma rzeczy która mnie denerwuje. Cieszę się i dziękuje Bogu za to ze mogę w nocy wstać do mojego synka, ze mam po kim zbierać klocki, i ze mogę poprostu go mieć i to wszystko dookoła jest teraz dla mnie darem a nie czymś złym z czym muszę sobie radzić.
 
reklama
Coś mi przyszło do głowy…te babeczki, które maja porownanie (ciąża w wieku 20 kilku lat i kolejna ciąże w wieku pozniejszym). Czy do tej późniejszej ciazy podchodzilyscie inaczej? Czym się różniło dla was to wczesne macierzyństwo od tego późniejszego?
Wiadomo, ze każda ciąża i każde dziecko inne ale może coś akurat utkwiło wam w pamięci?
Ja porównania nie mam, mając dwadzieścia kilka lat nie myślałam o dziecku i związanej w nim odpowiedzialnością. Dopiero co skończyłam edukacje i chciałam trochę „pożyć” i zobaczyć.
Jedynie samoświadomość, załamywał mnie katar u dziecka, rady „przyjaznych” brałam zbyt do siebie a czasami dawałam sobie wmówić, ze jestem zła mama. Wymagałam od siebie więcej, teraz mam większy luz wobec siebie i dzieci
 
Do góry