I ja mam dokładnie tak samo. U mnie różnica 1,5 roku. Odnoszę wrażenie, ze gdy urodziłam synka (pierwsze dziecko) to wciąż na coś czekałam, na pierwszy miesiąc, kiedy przestanie płakać, na lepsze noce, na większe przerwy w karmieniu, aż usiądzie,az zacznie chodzić... I cały czas czekając wydawało mi się, że wtedy będzie łatwiej... A teraz mam miesięczna córeczkę, 20 miesięcznego synka, w trakcie szaleńczego buntu 2latka
nie czekam... Kiedyś płacz synka mnie przerażał, bałam się, że zacznie płakać i sobie nie poradzę, nie będę wiedziala dlaczego, nie będę umiała go uspokoić. A teraz dochodzę do wniosku, że lepiej odczytywałam powodu jego płaczu jak był malutki
bo teraz jak ryknie bez powodu, gdy przed sekunda zanosił się ze śmiechu, to dopiero mam zagadkę o co mu chodzi
A tak na poważnie, jestem chyba bardziej świadoma wszystkiego i do wszystkiego podchodzę z większym spokojem i dystansem...