reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czy cieszy was macierzyństwo?

Fajna dyskusja. Poprzyglądam się, może znajdę patent dla siebie? Jak gotować, żeby nie spędzić w kuchni pół życia? 😏 Jak można, to jestem za. Już nawet rozważałam raw food, ale rosnącym dzieciom nijak nie zbilansuję. :) W sumie mi starej też nie.
 
reklama
U mnie sprawdza się gotowanie w weekend kilku dań i potem tylko odgrzewam. Zupa to chwila przecież. Warzywa z zupy mozna wykorzystać z do salatki jarzynowej i jest kolejna rzecz. Usmażyć bardzo dużo naleśników na kilka dni i wyjąć codziennie dziecku na śniadanie. Tak samo jakieś placki. Moi to uwielbiają.
 
Podpisuje się pod tym rękami i nogami... Ja karmie piersią już drugie dziecko. Poza ciężkim początkiem (budowa moich piersi, rozmiar, korzystaliśmy z cdl) to nigdy ( i nie zrozumcie mnie źle bo kocham moje dzieci nad życie) z piersi nie zrobiłam smoczka. Czy to synek, czy teraz córeczka, od urodzenia byli karmieni na żądanie ale nie co kilka minut (zwłaszcza, że widziałam, że dziecko się najada podczas jednej sesji karmienia). Wydaje mi się, że wiele kobiet popełnia błąd taki, że gdy tylko dzieciątko zapłacze one od razu wyciągają cyca i w ten sposób robią z niego smoczka. Może miesięczny bobas nie kojarzy ale 3miesieczny, juz tak...
Zawsze powtarzam, że kp rozpocząć od wizyty u cdl. Jelsi upewni nas, że karmienie jest efektywne, nie ma sensu przystawiać dziecka z każdym jego westchnieciem czy próba płaczu. Pierś to nie smoczek. Dziecko potrzebuje naszej miłości, ciepła, naszej obecności, zarówno mamy, jak i taty, a takowa okazuje się nie poprzez pozwalanie wisieć na piersi 24/7.
Ja sobie kp bardzo chwale (choć należę do tej grupy mam, które nie odczuwają motylków w brzuchu, nie czuje się wyjątkowa i nie uważam, że mam głębsze relacje z dzieckiem bo kp). Od początku do kp podchodziłam zadaniowo, chce i mogę wykarmić dzieci więc to robię. Wykarmić! Nie uspokajać cyckiem. Jeśli plakali, tulilismy z mężem na przemian, nosiliśmy, puszczali szumy, cicha muzyczkę, proponowali smoczek. I jak jestem za karmieniem piersią ( ale nie laktoterrorystka, bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko a każda kocha namjocniej jak potrafi, bez względu na sposób karmienia), tak jestem przeciwna takiemu trzymaniu dozecka non stop na cycu bo według mnie, same sobie robimy tym krzywdę.
Ok, ma to sens i zanim zostałam mamą zgodziłabym się w 100%. Ale teraz mam syna, którego czasami po prostu MUSZĘ uspokoić przystawiając do piersi, bo inaczej za chwilę się udusi. Dzisiaj dosłownie zdarł sobie gardło, już krzyczał z chrypką.
I absolutnie nie jest tak, że podaję cyca od razu, gdy tylko dziecko zapłacze. Najpierw jest zawsze przytulas, noszenie na rękach, jak to nie działa to skakanie na piłce, kołysanie czy przysiady, suszarka itp. I to zarówno robię ja, jak i tata. Ale co w sytuacji, kiedy 3-godzinne usypianie nie przynosi efektów? Po tym czasie jest tylko jeszcze więcej nerwów i jeszcze trudniej jest go uspokoić. Jak wiem, że cycek zadziała, to po jakimś czasie w końcu mu go daję, bo nic innego nie działa.
Ale mój syn ma dopiero 6 tygodni, więc liczę, że po prostu niedługo z tego wyrośnie.
 
Ja już pominę fakt, że nie zawsze są chęci na zabawę z dzieckiem (też mam 2latka), to uważam, że dziecko potrzebuje przestrzeni, chwili czasu tylko dla siebie i zabawę samemu. Czytałam kiedyś tutaj jakiś wątek, gdzie któraś mama twierdziła, że dwulatek może się bawić 15 minut dziennie sam. Mój jest w takim razie wyjątkiem, potrafi się zająć sobą nawet i godzinę. Zresztą, ma pół roczną siostrzyczkę, więc chcąc nie chcąc, nie jestem w stanie poświęcić mu się w 100%. Poza tym codzinenie gotuję obiad, że sprzątaniem różnie, dużo zostawiam mężowi jak wróci z pracy (mogłabym sama ogarnąć ale jest chętny do ogarniania to co mu będę odbierać możliwość 🤪🤣).
Dla mnie ważne jest, aby np zabawki były dostosowane do wieku dziecka, tak aby potrafił zająć się nimi dłużej. U nas na topie są klocki lego, klocki mega blocks ( z ciężarówka, na której buduje różne wieże), puzzle 5-7 elementów, oczywiście milion traktorów i samochodów, malych i dużych, tablica manipulacyjna, Narzekać nie moge. Też ma gorsze dni, wtedy staram się być przy nim dużo czasu...
Owszem, zgodzę się- dziecko potrzebuje przestrzeni dla siebie. Jednak kiedy woła "mamusiu, choć bawić" i stoi, i płacze pod nogami, to co zrobić? Tłumaczenie, ze mama teraz gotuje nie przynosi skutku, krzyk jeszcze większy.
Edit. Jeszcze dodam, że sam pobawi sie 10-15min 2x dziennie. Także Twoj serio fajnie, że jest wyjątkiem.
 
U mnie sprawdza się gotowanie w weekend kilku dań i potem tylko odgrzewam. Zupa to chwila przecież. Warzywa z zupy mozna wykorzystać z do salatki jarzynowej i jest kolejna rzecz. Usmażyć bardzo dużo naleśników na kilka dni i wyjąć codziennie dziecku na śniadanie. Tak samo jakieś placki. Moi to uwielbiają.
Ja też gotuje raz a porządnie. A potrm odgrzewam. Czasami coś zamroże. Albo zawekuje. A jak już muszę gotowa. W tygodniu, to gotuje wieczorem, gdy dzieci śpią.
 
Mnie macierzyństwo zaczęło cieszyć tak naprawdę dopiero jak wróciłam do pracy a syn poszedł do babci na te kilka godzin dziennie. Miał 13 m-cy.
Wcześniej irytowało mnie wszystko, ta monotonia, to że wiedziałam że idę spać tylko po to żeby od samego rana znowu siedzieć cały dzień z dzieckiem i czekać aż zaśnie na noc. Teraz nawet dłuższy weekend czy siedzenie z małym jak jest chory nie jest już dla mnie dobijające. Mi bardzo pomógł powrót do pracy, kontakt z innymi ludźmi
 
A jakie w ogóle macie podejście do bajek/piosenek ma TV? Włączacie dzieciom?
Ale że jak? Oficjalnie czy nieco mniej? 😏
Ja puszczam małemu Blaze, bo lubi. I czasami piosenki. :) Jak ja śpiewam, to niestety dziecko zatyka uszy i krzyczy: cicho mama!!!! 😳 Zupełnie nie wiem dlaczego, skoro miałam aspiracje zostać gwiazdą. 🤭😄😂
 
reklama
A jakie w ogóle macie podejście do bajek/piosenek ma TV? Włączacie dzieciom?
Moje podejście do bajek i piosenek w TV - fajnie że są. Włączam i oglądam/tańczę razem z Nimi a czasem mam dzięki TV czas na pozmywanie czy przygotowanie czegoś np do obiadu.
Nie mam tendencji do demonizowania czegokolwiek - byle z umiarem i pod jakąś kontrolą (dopóki kontrolować mogę). Mój syn np dzięki bajką poznał różne słowa i pojęcia. Bajki są też tematem Naszych późniejszych dyskusji. Na ten moment widzę same plusy.
 
Do góry