reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czy cieszy was macierzyństwo?

Brawo. To jest dobra postawa. Ja mam wysoki próg bólu ale niski próg cierpliwości ale macierzyństwa trzeba się nauczyć. Nauka kosztuje.... Niestety tego nie uczą w szkołach. Nawet szkołach rodzenia. Powodzenia !
A czy twój synek już chodzi i biega wszędzie, szczególnie tam gdzie niewolno!
Chodzi, biega ale to raczej słucha jak mówię że tam nie wolno więc nie mam dużego z nim teraz problemu;)
 
reklama
Świetnie cię rozumiem. Nie daj się tylko terroryzować wyrzutami jakie będą ci robić inni bo zawsze się znajdzie ktoś wredny kto ci coś wytknie ... Jesteś wspaniała matka i akurat początek macierzyństwa masz trudny ale każdy taki jest. Te wpisy o dzieciach zasypiajacych od pogłaskania po głowie to takie same bzdury jak lekki pierwszy poród co trwał 2 godziny, miesiąc po porodzie wróciłam do wagi i do formy sprzed ciąży, uwielbiam zajmować się dzieckiem i gotować mu 16 dan dziennie. Te pierwsze miesiące są bardzo wymagające i fizycznie i psychicznie. Jak masz potrzebę iść do łazienki.. a dziecko płacze ... Odłóż do łóżeczka czy w inne bezpieczne miejsce i idź. . nawet weź prysznic gorący i pachnący. Jak maluszek ( nawet taki 5 miesięcy) zostanie płaczący przez 10-15 min nic mu nie będzie. A musi mieć przecież mamę w formie. Niestety macierzyństwo to teZ łzy.... Samotność... Poczucie bezradności i często depresja. Nikt za ten trud i nieprzespane noce Ci nie podziękuję .ale z każdą nową umiejętnością twojego dziecka , każdym rokiem, słowem i uśmiechem będziesz wiedziała że było warto.
Co do szybkiego porodu to nie warto generalizować , bo są i takie jak i dzieci śpiące i budzące się tylko na karmienie. 😉 Mój pierwszy porod trwał 2h 45 min jako dowód mam wpis w książeczce i na wypisie chyba też zapis jest. Dziecko miałam budzące się na kcarmienie co 3 h. Młody odbił sobie wszystko jak stał się mobilny, wtedy nie było zlituj. Osobiście u moich dzieci pierwsze 3 mies. to był lajt biorąc pod uwagę ich zachowanie, nie licząc nawału pokarmu, bólu piersi, poranionych do krwii brodawek itd. młodsza tylko miała kolki, więc wieczory wymagające były. Dzieci są różne.
Niezaprzeczalny jest fakt, że macierzyństwa i ogólnie rodzicielstwa trzeba jak wszystkiego z czym stykamy się pierwszy raz nauczyć. Nie raz nauczyć metodą prób i błędów, ale to najlepsza nauka. Z każdym rokiem pojawiają się nowe radości jak i problemy, ale nikt nie mówił że to łatwy kawałek chleba. Ważne by niezatracic się w tym wszystkim i mieć choć 30 min dla siebie by móc swobodnie odetchnąć. Nie ważne czy dziecko ma 1 mies czy 10 lat.
 
Wstyd mi przyznać ,ale ja uciekam od opieki na moją mała córeczka. Drażni mnie jej płacze bo nie wiem co mogła bym jej dac. Wolę pobawić se że starszym synem. Mam z tego powodu ogromna wyrzuty sumienia. Mam wrażenie że jestem złą mamą. Chciałbym żeby ona już urosła...
 
Wstyd mi przyznać ,ale ja uciekam od opieki na moją mała córeczka. Drażni mnie jej płacze bo nie wiem co mogła bym jej dac. Wolę pobawić se że starszym synem. Mam z tego powodu ogromna wyrzuty sumienia. Mam wrażenie że jestem złą mamą. Chciałbym żeby ona już urosła...
Oj ja też uciekałam od córki. Dopiero jak się zrobiła taka "kumata" to mi się też chce z nią bawić (10 miesięcy ma). Ale i tak wolę ze starszym, bo z nim już się pobawię, często oboje się śmiejemy. A z nią to jeszcze nie wiadomo. Chociaż i tak jest śmieszna czasami 🥰
 
Co do szybkiego porodu to nie warto generalizować , bo są i takie jak i dzieci śpiące i budzące się tylko na karmienie. 😉 Mój pierwszy porod trwał 2h 45 min jako dowód mam wpis w książeczce i na wypisie chyba też zapis jest. Dziecko miałam budzące się na kcarmienie co 3 h. Młody odbił sobie wszystko jak stał się mobilny, wtedy nie było zlituj. Osobiście u moich dzieci pierwsze 3 mies. to był lajt biorąc pod uwagę ich zachowanie, nie licząc nawału pokarmu, bólu piersi, poranionych do krwii brodawek itd. młodsza tylko miała kolki, więc wieczory wymagające były. Dzieci są różne.
Niezaprzeczalny jest fakt, że macierzyństwa i ogólnie rodzicielstwa trzeba jak wszystkiego z czym stykamy się pierwszy raz nauczyć. Nie raz nauczyć metodą prób i błędów, ale to najlepsza nauka. Z każdym rokiem pojawiają się nowe radości jak i problemy, ale nikt nie mówił że to łatwy kawałek chleba. Ważne by niezatracic się w tym wszystkim i mieć choć 30 min dla siebie by móc swobodnie odetchnąć. Nie ważne czy dziecko ma 1 mies czy 10 lat.
No właśnie u mnie podobna sytuacja. Pierwszy poród choć wywoływany to szybki, aż w szpitalu się śmiali, że tak ekspresowo rodzące pacjentki to rzadko mają, drugi poród jeszcze szybszy, nie zdążyli podać znieczulenia a mąż nie zdążył wyjechać winda na 4 piętro szpitala. Jak wyjechał to córeczkę miałam już na klatce piersiowej. Nie pękłam, nie nacinali. Sama zeskoczyłam z fotela i biegałam po oddziale bez żadnego problemu. Na drugi dzień po wyjściu że szpitala (w obu przypadkach) jechalam na zakupy, zostawiając męża samego najpierw z synkiem a ostatnio z synkiem i córeczka.
I u mnie bardzo podobnie jeśli chodzi o pierwsze miesiące, oboje dzieci jedzenie co 3h (karmiłam piersią), noce piękne, bez dodatkowych pobudek. W sumie dzieci bezobsługowe i nieplaczace. Jak skończyli 4 miesiące tak się zaczęła jazda bez trzymanki. Nakarmiłam właśnie po raz czwarty tej nocy córeczkę, a chyba z milion razy wstawałam, żeby poprawić ją, dać smoczka, pogłaskać po główce... Także dla mnie, poza połogiem po pierwszym porodzie, gdy wszystko mnie przerażało, drażniło, chciało mi się płakać bez powodu, to pierwsze miesiące były super lajtowe. Synek odbił sobie spanie, jedząc w nocy aż skończył półtorej roku, teraz ma dwa a nadal budzi się, zeby przyjść do nas spać w środku nocy. Córeczka ma pół roczku i mamy ciulowy sen, ząbkowanie, pobudki po milion razy. Ale nie zamieniłabym tego na nic. Obiady gotuję niemal codziennie, rzadko na 2dni. Gdy dzieci były malutkie gotowalam dopoludnia, teraz zdarza mi się coraz częściej przygotowywać posiłki popołudniami, na następny dzień, gdy mąż zajmuje się dziećmi, tak, żebym mogła na drugi dzień dopoludnia zwyczajnie chwilę posiedzieć i nie robić nic, albo gdy dzieci idą na drzemkę, zamiast gotować to położyć się z nimi i odespać nockę. Dla mnie mega ważne było aby mąż od początku uczestniczył w całej pielęgnacji, kąpielach, przebieraniu i tak te zrobił. Przewijal, kąpał (synka kapie od roku codziennie sam)gdy wraca z pracy a my mamy gorszy dzień (jednak 2latek i pół roczne dziecko) potrafią dać popalić, hehe, to jelsi ja czuję, że potrzebuję pobyć sama, w ciszy to od razu mu mówię, że jadę na zakupy. Zdarzało mi się posiedzieć w aucie na parkingu przed sklepem, albo pojechać do lasu na końcu wsi czy łąkę tylko po to aby delektować się bloga cisza i samotnością. Zdarza się, że wieczorem biorę 30 minutowy prysznic bo mam chęć sobie popłakać wtedy. Dla mnie to jak najbardziej normalne rzeczy. Jestem człowiekiem, czasem zmęczona, czasem sfrustrowana, czasem wqrwiona, ale jednocześnie jest to dla mnie najpiękniejsze co mnie w życiu spotyka, nie do opisania słowami. Mając dzieci z tak małą różnica wieku, zupełnie inaczej patrzę teraz na macierzyństwo, wiem, że te trudy będą cała życie ale na każdym etapie będą innego rodzaju. Wiem, że te nieprzespane noce miną, że będzie łatwiej, prościej, więcej snu dla mnie. Dlatego warto zaangażować partnera w czynny udział w wychowywaniu dziecka, tak aby złagodzić sobie te początkowe macierzyńskie dolegliwości :)
 
Wcześniej zwróciłam uwagę na same pozytywne strony macierzyństwa. Ale doskonale wiem jaki to trud na co dzień, ile poświęcenia, pracy, samotności, bo matka jednak spędza "sama" ten czas w domu z dzieckiem nieraz nawet nie ma do kogo gęby otworzyć. Tak samo jak cudowne to chwile to osobiście mnie najbardziej zaczęła dobijać ta samotność. Wiem, że to, że nie posprzątam, nie ugotuję, nie wypiorę bo trzeba zająć się dzieckiem drażni, ale to da się zrobić później. Ok. rok temu przeprowadziliśmy się do nowo wybudowanego domu, z dala od miasta, a jeszcze ja nie skończyłam prawka, bo zaszłam wtedy w ciążę z komplikacjami i nie chciałam ryzykować. Wszystko super, pięknie, cudowna okolica, sąsiedzi bardzo pomocni, ale jednak matka większość czasu jest sama i mnie to osobiście chyba najmocniej dotyka.
 
Wcześniej zwróciłam uwagę na same pozytywne strony macierzyństwa. Ale doskonale wiem jaki to trud na co dzień, ile poświęcenia, pracy, samotności, bo matka jednak spędza "sama" ten czas w domu z dzieckiem nieraz nawet nie ma do kogo gęby otworzyć. Tak samo jak cudowne to chwile to osobiście mnie najbardziej zaczęła dobijać ta samotność. Wiem, że to, że nie posprzątam, nie ugotuję, nie wypiorę bo trzeba zająć się dzieckiem drażni, ale to da się zrobić później. Ok. rok temu przeprowadziliśmy się do nowo wybudowanego domu, z dala od miasta, a jeszcze ja nie skończyłam prawka, bo zaszłam wtedy w ciążę z komplikacjami i nie chciałam ryzykować. Wszystko super, pięknie, cudowna okolica, sąsiedzi bardzo pomocni, ale jednak matka większość czasu jest sama i mnie to osobiście chyba najmocniej dotyka.
Czuję podobnie. Mieszkamy w De, tam urodził się nasz synek. Cała rodzina w Pl. Znajomi mają własne życie (już mają duże dzieci i zapomnieli, jak to jest z maluchem). Nuda taka okropna sie wkrada, że się nawet ciężko mi z dzieckiem bawić. Wolałabym stać przy garach albo wysprzatać mieszkanie solidnie.
 
Czuję podobnie. Mieszkamy w De, tam urodził się nasz synek. Cała rodzina w Pl. Znajomi mają własne życie (już mają duże dzieci i zapomnieli, jak to jest z maluchem). Nuda taka okropna sie wkrada, że się nawet ciężko mi z dzieckiem bawić. Wolałabym stać przy garach albo wysprzatać mieszkanie solidnie.
No to ja akurat na to nie narzekam, od kiedy synek skończył 2 lata. Jest taki cudownie gadatliwy i zabawny! W dodatku mam 2 koleżanki z małymi dziećmi, też w domu, i spotykamy się regularnie. Koleżanki poznane już po porodzie 🙂
 
Czuję podobnie. Mieszkamy w De, tam urodził się nasz synek. Cała rodzina w Pl. Znajomi mają własne życie (już mają duże dzieci i zapomnieli, jak to jest z maluchem). Nuda taka okropna sie wkrada, że się nawet ciężko mi z dzieckiem bawić. Wolałabym stać przy garach albo wysprzatać mieszkanie solidnie.
Ja staram się co jakiś czas pojechać na cały dzień do przyjaciółki, bo samej w donu naprawdę czasem zwariować idzie. U nas Mama opiekuje się chorą matką, teściowej niestety już nie mam. Czasami obecność i pomoc mamy czy teściowej też by dużo tu zrobiła, ale co zrobić...
 
reklama
Ja po 1.5 roku siedzenia w domu jestem bardzo samotna. Dziś wyszłam na piwko, pierwszy raz od 9 miesięcy. Wypiłam pół. Sama. Znajoma może po 22 i wybiera się do znajomych, dla mnie to za późno i za.daleko. Wróciłam z płaczem do domu 😥

Moi znajomi mają dzieci juz większe i mieszkają w podmiejskich wsiach. Modne zrobiło się mieszkanie pod miastem i wszyscy się wybudowali gdzieś, gdzie dotarcie to cała wyprawa. Zresztą jak ja jestem sama to oni akurat w pracy są.
Z jakiego miasta jesteś?
 
Do góry