reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czuję się jak złą mama i potrzebuje wsparcia

Właśnie o to mi chodziło.

Moim zdaniem niekoniecznie to ma związek ze wcześniactwem - tak tylko na marginesie - że Twoje dziecko takie jest. To, co opisujesz, już nie raz słyszałam, więc to nie jest raz że nic nienormalnego, a dwa że nie robisz nic źle.

To jest właśnie chyba też problem macierzyństwa - wieczne poczucie winy. Pewnie to mija z czasem.
Zastanawiam się jeszcze na ile ma go związek z nerwami w ciąży, bo jednak u mnie nerwówka byla spora. A z drugiej strony moja mama mowi, że ze mną miała dokładnie tak samo.

typowy hajnid i tyle. Przejdzie mu. Im wiekszy jest, tym jest lepiej, więc ja tam nie narzekam. I tak więcej teraz robię niż jeszcze 3-4 miesiące temu.

Każdy ma prawo zajmowac sie dzieckiem w taki sposob, jak uwaza za stosowne. Tymczasem każda jedna pierdola rosnie do jakichś ogromnych rozmiarów. A dajmy ludziom zyć jak chcą.
 
reklama
Zastanawiam się jeszcze na ile ma go związek z nerwami w ciąży, bo jednak u mnie nerwówka byla spora. A z drugiej strony moja mama mowi, że ze mną miała dokładnie tak samo.

typowy hajnid i tyle. Przejdzie mu. Im wiekszy jest, tym jest lepiej, więc ja tam nie narzekam. I tak więcej teraz robię niż jeszcze 3-4 miesiące temu.

Każdy ma prawo zajmowac sie dzieckiem w taki sposob, jak uwaza za stosowne. Tymczasem każda jedna pierdola rosnie do jakichś ogromnych rozmiarów. A dajmy ludziom zyć jak chcą.
Nie dojdziesz do tego. Tak naprawdę to można wszystko podpiąć pod zachowanie/temperament dziecka - poród np też. A jaki masz wpływ na poród.
Nie chce się wtrącać 😅ale😅nie przejmuj się tym.

Tak sobie myślę właśnie, by dać żyć jak chcą, i tak znamy tylko wycinek tego, bo niby jak inaczej i co, na tej podstawie oceniać.

Kiedyś jedna koleżanka powiedziała mi, że znajome krzywo spojrzały i jakoś brzydko skomentowały, jak się dowiedziały, że karmi wciąż jeszcze syna 4-letniego. Co prawda tylko na nocne spanie to było. Jej/im było tak wygodnie, dziecko w końcu potem samo się odstawiło. Ale to pokazuje z czym trzeba w kółko się mierzyć. Na pewno przykro jej się zrobiło, że otoczenie źle to odbiera. Koniec końców (byłam wtedy w ciąży, jak mi to opowiedziała) poradziła mi, żebym pamiętała o tym, żeby olewać cudze opinie.
 
Bo to bywa. Jest tak w kratkę. Kolejnego dnia jest zmiana nastroju i dziecko potrafi samo sobą się zająć większą część dnia. A następne 2 dni znów to samo. Rozmawiam równolegle z koleżanką z forum i ma identycznie. Dziecko jej ma również tylko 16 miesięcy.
Nigdzie nie napisałam, że przez 2 lata nic nie zrobię 😅 natomiast wierzę, że są takie przypadki. Dlatego, że sama doświadczam tego co jakiś czas, a ten czas to potrafi tygodniami się ciągnąć. Natomiast wierzę, że są dzieci absorbujące cały czas, bez przerwy. To są tylko dzieci w wieku kilkunastu miesięcy. I nie jest to wina rodzica, że gdzieś popełnił błąd. Po prostu takie już te dzieci są. Patrzę przez pryzmat 1 dziecka, ale kumpela mi kiedyś mówiła, że ona z 2 widzi, że one są tak różne, a tak samo je traktują od urodzenia. Jedno jest absorbująca strasznie i charakterne, drugie potulne jak baranek. Kiedyś myślała, że błąd na błędzie popełniała. Gdy urodził się "baranek",to zauważyła, że to nie efekt metod.

Myślę, że takie coś o czym piszesz, że zajmie się sobą, zrozumie tłumaczenie, że mama idzie siku, to tak 3 lata. Generalnie, bo może jakieś dziecko wcześniej.

Gdy mąż zostaje z córką ma tak samo. Też musi wykonywać różne czynności z nią na rękach, tłumaczyć, że jest wrzątek w garnku i nie może na ręce albo że idzie do WC. Jest wrzask, jęki, bunt.

Kiedyś pytałam mojej mamy czy ja też taka byłam w wieku córki. Dużo już czasu upłynęło i ona dużo miesza faktów, ale jeśli chodzi o absorbowanie i problemy z robieniem czegokolwiek to bardzo podobnie, do momentu może 2-3 lat właśnie i umiejętności zajęcia się zabawkami czy książeczkami na dłuższy czas.
No właśnie, jednak coś można zrobić czasem. Mi tylko chodzi o opinie, że nic nie można zrobić, bo jest dziecko. Ja mam taką, a ktoś ma inną. Nie spotkałam matki, która by nie mogła i bardzo mnie to dziwi, że ktoś nie może odłożyć dziecka na 5 minut lub musi być blisko. Po prostu jak takie dziecko uczy się siadać, raczkować żeby sięgnąć zabawkę, skoro ma matkę na wyciągnięcie ręki? No ja tego nie rozumiem tak po prostu, po ludzku.

Cóż lecę wykorzystać czas, bo córka zasnęła. Czy będę piła kawę, czy ścierała kurze to się zobaczy. Pewnie jedno i drugie. Trzymajcie się mamuski.
 
Mój mąż w żartach śmiał się, że w ciąży ze starszym synem nie piłam kawy a z młodszym tak i stąd to,że są tak różni 🙃😅 Starszy typowy aniołek, wszędzie mu było ok, wiecznie uśmiech i dało się z nim zrobić wszystko... Młodszy po 5 minutach na macie czy w łóżeczku, foteliku cokolwiek jęki... Najlepiej na rękach i to chodząc,bo stojąc też mu było źle 🙆 Mając 10msc chodził ,a po roku to już biegał, wspinał się na meble..
Serio bywało ciężko ale dużo robiłam sobie jak spał albo chwilowo się czymś zajął. Uważam, że łatwo nie było ale nie tak, żeby nic się nie dało. Wiem, że są takie dziewczyny co od rana do wieczora bawią się z dziećmi na podłodze i uważają to za swój codzienny cel i ok, szanuje to, nie komentuje, każdy ma prawo do własnych wyborów. Szczerze powiem, że według mnie nie ma się za bardzo nad czym rozwodzić za mocno bo to są kwestie zupełnie bez znaczenia dla mnie kto kiedy i czy sprząta i czy z dzieckiem czy bez🤷
 
No właśnie, jednak coś można zrobić czasem. Mi tylko chodzi o opinie, że nic nie można zrobić, bo jest dziecko. Ja mam taką, a ktoś ma inną. Nie spotkałam matki, która by nie mogła i bardzo mnie to dziwi, że ktoś nie może odłożyć dziecka na 5 minut lub musi być blisko. Po prostu jak takie dziecko uczy się siadać, raczkować żeby sięgnąć zabawkę, skoro ma matkę na wyciągnięcie ręki? No ja tego nie rozumiem tak po prostu, po ludzku.

Cóż lecę wykorzystać czas, bo córka zasnęła. Czy będę piła kawę, czy ścierała kurze to się zobaczy. Pewnie jedno i drugie. Trzymajcie się mamuski.
To, że nie widziałaś, nie znaczy, że nie ma takich. Ja np nie widziałam, żeby moja córka już chodząca i prawie biegająca chciała być sama ze sobą i uciekała przede mną do ciekawszych miejsc. Może na spacerze. Ale i tam niekiedy jest w tył zwrot i prośba o wzięcie na ręce. I też nie rozumiem, że po roku zamieniła się w noworodka. Przy czym jako noworodek wcale nie było noszenia właściwie i spała sama w łóżeczku 🤭 No ale co mam zrobić?

Wierzę, że Twoje dziecko tak robi, że jak tylko jest mobilne, to zwiewa w swoje sprawy...

Czuję trochę ironię na koniec. Ja akurat mam przerwę w pracy, to mogę sobie dyskutować 🙃 Na forum siedzę np gdy jestem w domu i usypiam na cycu.
 
No właśnie, jednak coś można zrobić czasem. Mi tylko chodzi o opinie, że nic nie można zrobić, bo jest dziecko. Ja mam taką, a ktoś ma inną. Nie spotkałam matki, która by nie mogła i bardzo mnie to dziwi, że ktoś nie może odłożyć dziecka na 5 minut lub musi być blisko. Po prostu jak takie dziecko uczy się siadać, raczkować żeby sięgnąć zabawkę, skoro ma matkę na wyciągnięcie ręki? No ja tego nie rozumiem tak po prostu, po ludzku.

Cóż lecę wykorzystać czas, bo córka zasnęła. Czy będę piła kawę, czy ścierała kurze to się zobaczy. Pewnie jedno i drugie. Trzymajcie się mamuski.
Mój syn bez problemu nauczył się siadać, bawi się, staje, raczkuje i pełza, a ma mnie na wyciągnięcie ręki praktycznie cały czas. Bo taką ma potrzebę.

No na nie wiem, nie umiesz zrozumiec tego, ze ludzie są różni, więc i dzieci sa rózne, a na dodatek rozne metody zajmowania się niemowlakiem? To nie jest trudne do zrozumienia.
 
Mój syn ma 16 miesięcy. Normalnie jakbym czytała o sobie, no może tyle że nie krzyczę.

Mam nieraz dosyć zabaw, czytania po raz 15 tego samego wierszyka, ciągłych negocjacji, ucieczek przed zmianą pieluchy, histerii, ciągłego krzyku "na ręce" itd itd.

Nie daj sobie powiedzieć, że inne matki to oazy spokoju rzygające tęczą. Ja cały czas mam wrażenie, że moje życie jest dalekie od normalności 😉

Ps napisanie tego posta kosztowało mnie (I dziecko) mały seansik wycia. Przecież byłam niedostępna całe 3 minuty! 😅
 
Sporo napisałyście, więc ciężko się do wszystkiego odnieść 😅
Ale chcę tylko powiedzieć, że mimo iż z @Lady Loka w wielu kwestiach się nie zgadzam (mamy trochę inne podejście), to jednak doskonale rozumiem, że może jej być ciężko cokolwiek z dzieckiem zrobić. Tak, dzieci są inne, co też już tutaj pisałyście, ale mam wrażenie, że jak ktoś nie miał takiego wymagającego, albo chociaż nie przebywał z takim dzieckiem kilka dni pod rząd, to nie zrozumie. Mi przed ciążą też wydawało się to nieprawdopodobne - wiecie, kwestia organizacji i takie tam ;)
Mój syn jak był mały to potrafił się dłużej sam bawić niż teraz. Tzn jak jeszcze nie był mobilny, a akurat trafił się taki dzień, że był wyspany (bo u nas największe jęki były o spanie), to nawet 20-30 minut potrafił leżeć i przeglądać książeczki czy inne zabawki.
Jak zaczął chodzić, a właściwie biegać, to nie mogę go nigdzie za długo samego zostawić, bo po prostu boję się, że coś sobie zrobi - taki z niego alpinista.
Jak chcę coś ogarnąć w kuchni, to zaraz stoi pod moimi nogami i to co ja brudne włożę do zmywarki, to on zaraz wyciąga 🙃 Albo jęczy i wspina się na mnie. Oczywiście, że tłumaczę i wiem, że on naprawdę dużo rozumie, bo zresztą też dużo mówi jak na swój wiek, ale w takich sytuacjach mogę sobie mówić i jest jak grochem o ścianę. Cóż, takie jego prawo, on się uczy swoich emocji i społecznych zachowań, ja tłumaczę, ale nie mogę wymagać, że za pierwszym razem dziecko postąpi tak, jak ja bym chciała.
I też baaaardzo rzadko zostawiałam go płaczącego, bo musiałam coś zrobić. Chyba że akurat naprawdę musiałam pilnie do toalety, albo np odlewałam makaron. Mnie okropnie drażni sam dźwięk płaczu dziecka (a właściwie wrzasku), a do tego nie chcę, żeby moje dziecko myślało, że posprzątanie kuchni jest ważniejsze niż spędzenie czasu z nim, bo nie jest. Chyba że to jest ewidentne testowanie moich granic, wtedy jestem konsekwentna, ale to już rozróżniam po płaczu 😂 I on trwa max minutę a nie 5 czy dłużej.
Jak dziecko płacze, bo mnie potrzebuje (obojętnie czy chce się przytulić czy akurat chciał, żebym mu namalowała traktor), to o ile sama mam jeszcze odpowiednie zasoby, to jestem dla niego zawsze.
A jeszcze co do odwracania uwagi przy awanturach. Ja też w 90% chwilę czekam, później tłumaczę, proponuję przytulasy itp. Ale jestem w stanie wytrzymać max 5 minut takiego płaczu i wymiękam. 2 dni temu robiłam pizzę na obiad i moje dziecko wyło od samego początku przygotowywania jej, bo on chciał tu i teraz. Wytrzymałam jakieś 10 minut i włączyłam mu bajkę, bo w innym wypadku pewnie ja bym dołączyła do tego wrzasku 🙃 Bo wydaje mi się, że tak małe dziecko po prostu jeszcze nie jest w stanie pewnych rzeczy zrozumieć. Ja zawsze próbuję tłumaczyć, ale mi też kończy się w którymś momencie cierpliwość.

Trochę chaos z tego wszystkiego wyszedł, ale myślę, że ogólnie ciekawa i przydatna dyskusja :) Chciałabym to wszystko przeczytać na początku mojego macierzyństwa.

PS Dziecko na drzemce od 40 minut. Ja w tym czasie na spokojnie się wykąpałam, zrobiłam sobie maseczkę, wypiłam kawę i siedziałam na forum. Mogłabym oczywiście sprzątać, ale jestem pewna, że wtedy po drzemce kompletnie nie miałabym siły i chęci na zabawę z dzieckiem. Dzisiaj wybrałam, że właśnie tak chcę spędzić ten czas. Może teraz uda mi się jeszcze chwilę popracować 🤣
 
Ja od zawsze traktuje drzemki jako czas dla mnie :) siedzę, ksiązkę czytam, forum przeglądam.
Moja energia jest 100% dla dziecka w momencie, kiedy dziecko jest obudzone i jak zasnie to też potrzebuję regeneracji, a pranie czy sprzątanie regeneracją nie jest.
 
reklama
Ja od zawsze traktuje drzemki jako czas dla mnie :) siedzę, ksiązkę czytam, forum przeglądam.
Moja energia jest 100% dla dziecka w momencie, kiedy dziecko jest obudzone i jak zasnie to też potrzebuję regeneracji, a pranie czy sprzątanie regeneracją nie jest.
I tu popełniasz błąd bo później nazbiera Ci się tak jak mi przez DWA LATA mycie fug, pranie kanapy, wymiana ziemi w kwiatkach czy przypalony tłuszcz w piekarniku 🙂 bo wolałam sobie huśtać pantofla na drzemkach czy leżeć plackiem na kanapie. I o zgrozo, będzie czas na to dopiero jak dziecko pójdzie do żłobka a zanim ja wrócę do pracy 🫣 bo tak wybrałam.
 
Do góry