reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czuję się jak złą mama i potrzebuje wsparcia

Masz prawo nie rozumieć nic. Możesz być najtępszą strzałą w kołczanie.

Tylko ja nie rozumiem, czego ty nie rozumiesz. Że ludzie są różne? Czy może coś niejasno napisałam? 😉
Rozumiem, że ludzie są różne. Nie rozumiem jak można nie zrobić nic przy dziecku prze rok czy dwa. W sensie zjeść, załatwić się czy wstawić pranie. I jeszcze twierdzić, że dziecko takie jest i ono jest powodem takiej sytuacji. Widziałam mega trudne dzieci, które zanosiły się płaczem bez powodu, albo nie spały całe noce. Nie widziałam matki, która przez rok nie zrobiła nic jak została sama z dzieckiem. W sensie nie zjadła np. ludzie to absurd i mam wrażenie, że albo ja jestem jakaś niespełna rozumu, albo się obracam w jakimś ultrautopiinym srodowisku.
 
reklama
Odnoszę wrażenie, że jeśli nie masz hnb, dziecka u fizjo czy innego specjalisty, to mamusie będą z całego serca udowadniać Ci, że nie masz żadnego doświadczenia w życiu.
Myślę, że to już jest nadinterpretacja. Tutaj dziewczyny starały się pokazać jak wygląda ich codzienność, bo ktoś nie potrafił zrozumieć ich sytuacji.
A jako mama hajnida, któremu musiałam w pewnym momencie jego życia poświęcać sporo czasu, to chciałabym tylko zaznaczyć, że moje dziecko nie jest zamkniętym pod kloszem człowiekiem. Gdy czasem opisujesz swoje córeczki, jak same pięknie sobie radzą, chętnie poznają świat itp., to jakbym czytała o mojej córce. Tylko tak się złożyło, że od urodzenia, do okolic drugich urodzin potrzebowała bardzo dużo mojej uwagi, świat chciała poznawać, ale z moich rąk. 🙂
 
Ja za siebie się wypowiem, że nie rozumiem jak nie można niczego przy dziecku zrobić przez dwa lata. Dwuletnie dziecko to już naprawdę spory człowiek i ma naprawdę duże możliwości zająć się jakoś rzeczywistością po swojemu.
Nie mam doświadczenia z dwulatkami. Mam z 16-miesieczniakiem.
Tłumaczę mu różne rzeczy. Czasem to przyjmuje, czasem nie. O niektóre rzeczy toczymy walkę od miesięcy, czasem prośbą a czasem krzykiem.

Oczywiście on ma możliwość zająć się sobą, z rzadka tego doświadczam. Ale raczej domaga się mojej uwagi, i ja nie mam jaj ze stali żeby np gotować kiedy on stopniowo prosi, potem żąda, potem jęczy, płacze, krzyczy i na końcu wiesza się na mnie, a jak to nie skutkuje - rzuca się na kuchenkę albo wyrywać kabel z kontaktu. Wybieram niegotowanie. Przygotowuję nam śniadania i te sceny dzieją się w przeciągu kwadransa jaki nam zajmuje przygotowanie jedzenia (choć nie zawsze, rzecz jasna)

Być może popełniam gdzieś błąd. A może mam takie dziecko. Może z inną matką - może z tobą - moje dziecko zachowywałoby się inaczej. Ale ja, wiedząc jak potrafi się zachowywać moje dziecko, umiem sobie wyobrazić trudności w wykonywaniu różnych czynności.
 
Rozumiem, że ludzie są różne. Nie rozumiem jak można nie zrobić nic przy dziecku prze rok czy dwa. W sensie zjeść, załatwić się czy wstawić pranie. I jeszcze twierdzić, że dziecko takie jest i ono jest powodem takiej sytuacji. Widziałam mega trudne dzieci, które zanosiły się płaczem bez powodu, albo nie spały całe noce. Nie widziałam matki, która przez rok nie zrobiła nic jak została sama z dzieckiem. W sensie nie zjadła np. ludzie to absurd i mam wrażenie, że albo ja jestem jakaś niespełna rozumu, albo się obracam w jakimś ultrautopiinym srodowisku.
Nie kojarzę - czy ktoś tu pisał, że nie robi nic, nie je i nie sika?

Pomijam, że mocno odbiegamy od pierwszego posta, w którym autorka chciała po prostu pożalić się na zmęczenie macierzynstwem i że odbiega od wizerunku idealnej matki.
 
A może i miałam hnb albo nawet dwa, tylko starając się wybalansować ważne sfery mojego życia po prostu nie zauważyłam. Ja już kiedyś powiedziałam, że nie lubię tego stopniowania potrzeb. Każde dziecko potrzebuje bliskości, szacunku, zrozumienia, czułości, troski i wszystkich innych składników miłości rodzicielskiej. To, że ktoś nie może odejść od dziecka, bo nie może wytrzymać jego płaczu to jego wybór. Tylko nie podoba mi się narracja, że dzieci innych mam nie są "tak wymagające", bo matka może iść się załatwić, zjeść, ogarnąć po sobie czy zostawić dziecko z ojcem i wyjść. Moje dzieci są bardzo wymagające, ale nie zastanawiam się nad tym czy to hnb, medium need baby czy low need baby. Uczę je życia, daję miłość i do przodu. Więcej czasu poświęcam na przyglądaniu się ich charakterom i tego, co odpowiada ich naturalnej osobowości niż temu, w jakim stopniu są wymagające. Potrzebują mnie przy zasypianiu, kiedy coś je zaboli, jak się pokłócą, jak je ojciec wkurzy, kiedy mają jakieś dziwne nastroje, itd. Potrzebują nas obojga zresztą. W nocy jest płacz? Ten, który jest wzywany siedzi i buja. Na foszki znikąd potrzebna mama? Jestem. Nie przeszkadza mi to i nigdy nie przeszkadzało w podstawowych potrzebach fizjologicznych. Bardzo dbam i dbałam o swoje dziewczynki, ale ważny jest dla mnie balans, a nie skierowanie mojego potomstwa w środek wszechświata.
 
Aczkolwiek bardzo zgadzam się z tym, że dyskusja mocno poszła w bok i to jest bez sensu. Dla mnie pewne rzeczy są szokujące i nie dam rady zrozumieć jak tak można, ale nie chcę uczestniczyć jeszcze bardziej w przepychance, już i tak mnie poniosło za bardzo. Peace!
 
Myślę, że to już jest nadinterpretacja. Tutaj dziewczyny starały się pokazać jak wygląda ich codzienność, bo ktoś nie potrafił zrozumieć ich sytuacji.
A jako mama hajnida, któremu musiałam w pewnym momencie jego życia poświęcać sporo czasu, to chciałabym tylko zaznaczyć, że moje dziecko nie jest zamkniętym pod kloszem człowiekiem. Gdy czasem opisujesz swoje córeczki, jak same pięknie sobie radzą, chętnie poznają świat itp., to jakbym czytała o mojej córce. Tylko tak się złożyło, że od urodzenia, do okolic drugich urodzin potrzebowała bardzo dużo mojej uwagi, świat chciała poznawać, ale z moich rąk. 🙂
Taką wypowiedź rozumiem. Rozumiem, że są wymagające dzieci. Naprawdę ja to wszystko rozumiem. Tylko nie rozumiem jak można stawiać dziecko jako wymówkę na wszystko i w złości komuś życzyć takiego dziecka jak ja. Ja jakbym komuś życzyła takiego dziecka jak moje to bym to uznała za najlepsze życzenia na świecie, bo moja córka jest najwspanialszym dzieckiem w moich oczach bez
Nie kojarzę - czy ktoś tu pisał, że nie robi nic, nie je i nie sika?

Pomijam, że mocno odbiegamy od pierwszego posta, w którym autorka chciała po prostu pożalić się na zmęczenie macierzynstwem i że odbiega od wizerunku idealnej matki.
Tak, był taki post, że przy dziecku nie można odgrzać obiadu, ani pójść do toalety bez dziecka, bo ono woła czy płacze. No ale to nieważne... Nie chce mi się dziewczyny serio. Po prostu nie lubie takiego gadania w żadną stronę, bo wtedy matka która zostawi dziecko jak idzie za przeproszeniem siku a ono woła mamę też się czuje, że robi źle, bo dziecko może mieć uraz...
 
I potem właśnie pisze na forum taka matka sfrustrowana, bo ona poszła do łazienki a dziecko płacze i jest złą matką... Bo inne są przy dziecku cały czas. To taka sama krzywda jak mowienie, że ma się w domu błysk i ze wszystkim sobie radzi perfekcyjnie.
 
czuje, że robi źle, bo dziecko może mieć uraz...
Nie będzie miało urazu. Rozmawiałam o tym kilka razy z moją psychiatrą, której akurat wierzę bardziej niż komuś, kto sam z siebie twierdzi, że nic nie może. Był etap, że dałam się wkręcić w te pretensje do siebie i pracowałam nad tym z jej pomocą, aż dotarło. Dziecku NIC nie będzie jeśli chwilę zostanie samo w bezpiecznym otoczeniu, a mama nie podejdzie na pierwsze wezwanie. Szkody na psychice robi trwałe zaniedbanie emocjonalne i to nie musi być zostawianie dziecka, kiedy coś trzeba zrobić. To może być na przykład zabranianie lub niedopuszczanie do pewnych emocji, nieadekwatna reakcja na różne emocje, zbyt mały wachlarz emocji okazywanych przez rodzica i nieprawidłowe sterowanie emocjami niemowlaka. W tej kwestii akurat miałam kilka wykładów, dostałam kilka tekstów medycznych, które pochłonęłam i nie przyjmę nigdy tłumaczenia, że dziecku dzieje się krzywda, bo nawoływanie opiekuna nie przynosi zawsze natychmiastowej reakcji.
 
reklama
Taką wypowiedź rozumiem. Rozumiem, że są wymagające dzieci. Naprawdę ja to wszystko rozumiem. Tylko nie rozumiem jak można stawiać dziecko jako wymówkę na wszystko i w złości komuś życzyć takiego dziecka jak ja. Ja jakbym komuś życzyła takiego dziecka jak moje to bym to uznała za najlepsze życzenia na świecie, bo moja córka jest najwspanialszym dzieckiem w moich oczach bez
Tak, był taki post, że przy dziecku nie można odgrzać obiadu, ani pójść do toalety bez dziecka, bo ono woła czy płacze. No ale to nieważne... Nie chce mi się dziewczyny serio. Po prostu nie lubie takiego gadania w żadną stronę, bo wtedy matka która zostawi dziecko jak idzie za przeproszeniem siku a ono woła mamę też się czuje, że robi źle, bo dziecko może mieć uraz...
Ale ja Ci niczego nie życzę w złosci.
Bo moj syn jest absolutnie cudownym dzieckiem. Tylko widocznie trzeba na własnej skorze doświadczyć hnb, zeby zrozumieć. I uwazam, ze gdybys spędzila z takim dzieckiem choćhy jeden dzień, to szybko byś zrozumiała w czym rzecz.

I potem właśnie pisze na forum taka matka sfrustrowana, bo ona poszła do łazienki a dziecko płacze i jest złą matką... Bo inne są przy dziecku cały czas. To taka sama krzywda jak mowienie, że ma się w domu błysk i ze wszystkim sobie radzi perfekcyjnie.
Wszystko spoko, tylko w zadnym miejscu tutaj nikt nie napisał, ze jak zostawiasz dziecko i idziesz do lazienki to sie krzywda dzieje. Nikt tutaj nie pisał, ze się jest w takiej sytuacji zła matką. Wręcz odwrotnie. To Wy ciagle oceniacie to, ze ktoś chce być przy dziecku caly czas. To z Twojej strony ciagle jest ocena i ocena i ocena. Ja sama pisalam - zostawiasz dziecko? Ok. Ja nie chce. Tyle.
 
Do góry