No nareszcie. Odzyskałam lapka, przeczytałam zaległości - oj było tego. A to tylko jedna doba
Ines75 - ja też jestem z tych prawie bezobjawowych. No cóż - widocznie tak mamy.
--------
Któraś pisała o temperaturze 37,3 - u mnie gin powiedziała, że te 37,2-37,3 to całą ciąże powinno się utrzymywać. Więc może to choróbsko w końcu przechodzi i wszystko wraca do normy - ciążowej normy.
-------
Kari - pracowałam z dzieckiem z autyzmem (a żeby było śmieszniej dziewczynka miała Aspergera i ADHD w jednym, a do tego obniżony próg czucia). Jej mama opowiadała, że początki to był prawdziwy horror i nieraz chcieli nawet zrezygnować. Rehabilitują córę już 3 rok i widzą kolosalną poprawę (ja jak zaczynałam z nią pracę rok temu to nikt by mi nie wmówił, że siedziała choćby obok autystyka). Nawet teraz ma czasem humory i nie chce wogóle pracować. Zawożą ją na rehabilitację i to jest stracona godzina, bo nic nie chce zrobić. Ale mówią, że mimo to warto ją zawieźć.
Trzeba zacisnąć zęby i przetrwać. Początki są zawsze najtrudniejsze, z czasem będzie lepiej. Trzymam za was Kciuki. Dacie radę.
-------
Co do prezentów - to Aro dostanie koszulkę Polo swojej ukochanej Barcelony (już teściowie dzwonili, że przesyłka już przyszła). Będzie nosił z dumą. Od rana słyszę "Kochanie, wiesz, ze dziś jest mecz? Mam nadzieję, że nie planowałaś jakiegoś filmu" - do tego oczy kota ze Shreka....
Za to mamy problem z jego bratem (16 lat i właściwie ma wszystko co go by interesowało). W sobotę na dodatek ma urodziny, więc jeszcze czekamy, żeby nasz pomysł nie przeszedł do historii przez kochanych dziadków, czy chrzestnych. No i została moja mama (też nie mam pomysłu, żadnego) na dodatek pojutrze ma urodziny (i też nie wiem, co jej sprawić). Załamka. Perfumy odpadają - dostała niedawno na imieniny (kilka rodzajów), ciuch ciężko dobrać rozmiarowo, biżuterii nie nosi (zarosła jej dziurka w uchu, wszelkie łańcuszki i korale ją "duszą"). Swoją drogą jestem za praktycznymi prezentami, ale naprawdę już nie wiem, co można by jej wymyśleć...
-------
Darietta, witaj w czerwcówkach
-------
Widzę, ze nie tylko ja mam problemy z suwaczkiem, który sam się nie chce przesuwać. Chyba też się "przeniosę" na te z BB, bo widzę (po tym "ślubnym"), że faktycznie się nie psują.
-------
Nie wierzę w przesądy, bo to pecha przynosi ;P Ale na poważnie, to staram się nie przejmować przesądami, choć odkąd wiem, że jestem w ciąży nie noszę łańcuszków(jakoś same przestały mi się podobać na szyi)...
-------
A teraz największy news: dziś w nocy o 1.34 pierwszy raz poczułam Maluszka! Od razu zaznaczam, że prawdopodobnie, bo boję się, że mogłam się pomylić. Leżałam sobie z dłonią na brzuszku, oglądając film (spać się nie chciało) i nagle jakiś pęcherzyk (bąbelek, czy coś takiego) przesunęło mi się pod dłonią. Aż zawołałam "Mikołaj to Ty?" i zaczęłam płakać jak głupia. Normalnie bym powiedziała, że to coś w jelitach, ale to było wyraźnie tuż nad kością łonową (za nisko jak na moje wnętrzności).
Normalnie nadal nie mogę uwierzyć, ale jak piszecie, ze w 14 tygodniu to możliwe, to musiał być Mikołaj!