Dzień dobry.
Cały dzień nie zaglądałam, myślę "no to będzie nadrabiania", a tu wcale aż tak dużo nie ma. Słabiutko dziewczny, słabiutko...
U nas wczorajszy dzień był ciężki. Mikołaj od rana strasznie marudził, kręcił nosem na jedzenie. Przed drzemką znowu go wysypało pokrzywką, wiec znów telefony do dr. Popołudniu dla spokoju poechalsmy do innego lekarza. Ten wypisał trochę recept, ale kazał najpierw wykupić tylko część leków i próbować wyprowadzić chorobę bez antybiotyku. Jeśli się nie uda, wtedy wykupić resztę (w tym inny antybiotyk - który kiedyś Miki juz dostał i dobrze reagował) i atakować chorobę z grubej rury. Mimo, że minęło juz troszkę od odstawienia antybiotyku, nie wykluczył, że to on uczulał (choć kazał szukać jeszcze, żeby nie zwalic może niesłusznie winy na lek). A cała choroba spowodowana jest... nasilonym ząbkowaniem.
Mikoto, kolejne palce podły pod nóż? :O ostrożnie!
Teri, katar nie schodzi, a wręcz wylewa się z niego. Juz chyba sam Miki ma dość, bo chodzi i wyciąga odkurzacz, żeby KATARKIEM mu ściągnąć.
Miki tez zaczął nieźle udawać kaszel. Wczoraj lekarz prawie się nabrał. Fajnie Wam dzień minął. He, nawet ja dostałam życzenia od byłych uczniów, aż w szoku byłam.
Gosiak, ze Ci się jeszcze chce i masz siły na takie pichcenie. Podziwiam. Ja to juz mam dość, chyba relaksatyna zaczyna działać w końskiej dawce, bo kaczy chód to jeszcze nic. Wstaje to takie mam czasem problemy złapać równowagę, ze Miki się śmieje z machania rękami (myśli chyba ze mama tańcz kaczuchy, albo leci jak mucha w mucholocie i mnie naśladuje), a Aro z przerażeniem pyta, czy aby termin mamy na pewno za miesiąc. Stwierdził, że tym razem jest absolutnie inaczej niż w poprzedniej ciąży
U nas znów odwrotnie z kupnem mieszkania. Aro sprawdził naszą zdolność kredytową (okazało się, ze jest lepiej niż się spodziewalismy), wiec możemy się spokojnie rozglądać za ciekawymi ofertami.
Korba, ja się modłę, żeby Krysia z spaniem była jak Mikołaj, regularne pory budzenia i w nosie co się dzieje dokoła. Wczoraj mnie straszyła lenistwem, to dziś całą noc nadrabia. Urwisek brzuszkowy. Zdrówka dla Juli, dobrali się z Mikim z tymi lekami. U nas pogoda też się skiepściła, w dzień dość szaro, a od wieczora pada. Wiec mimo pozwolenia na mal wypady i tak a przyjdzie siedzieć w domu :-\
Bona, kobieto pracująca, żeby cie tylko nie zapracowali. To szkolenie - organizujesz, czy bierzesz udział. Super, żeby Misio zdrowy, tak trzymać. U nasz szczepienie miało być jutro, ale z racji choroby odłożone na za dwa tygodnie. Mam nadzieje, ze juz wtedy będziemy mogli się zaszczepić i mieć juz z głowy wszystkie kłucia.
Emka, u nas tez nosek zawalony, jak kichnie to biegiem trzeba wycierac, bo zaraz zliże co wisi aż do brody. Do tego chodzi i wyciera nos w rękaw (jak jakiś uczniak). Krople też na krótko działają. Mam nadzieje, ze znów nie przestawi się na oddychanie buzią, choć widzę, ze nosek walczy o oddech. Zdroweczka dla Małej.
Korba, my tez jeszcze kombinezonu nie mamy. Ale tez myślę o zestawie dwuczęściowym. Jedynie wstępnie buty mamy i cieplutką kurtkę poznojesienną/łagodno zimową, wiec jakby zima zaskoczyła całkiem bez oręża nie jesteśmy.
Gosiak, słonice tez uprawiają sex
choć muszę przyznać, ze przy Miki próbowałam naprawdę wielu (jeśli nie wszystkich) sposobow i nic go nie wygoniło przed czasem.
Tak mnie Krysia postraszyla, a tu wyniki bardzo dobre. Czerwonych krwinek na granicy normy, ale poza tym oki. Nawet wątrobowe wyniki nisko. Mogę odetchnąć i spokojnie czekać do wizyty.
Nocka ciężka. O 3 Mikołaj zaczął chodzić po domu. Najpierw ciągnął Ara, ale ze dziś juz musiał do pracy, wiec ja człapałam za kontrolerem każdego kąta. Wciągnął znów na raty 120 ml, wiec jest postęp i po prawie godzinie stwierdził, ze jak dom śpi, to on tez się położy. Teraz jeszcze dosypia.
Od dziś sami na placu boju. Mam nadzieje a dzień spokojny, bo inaczej nie wiem, jak damy radę. Juro dluzej Aro pewnie zostanie, a w piątek służba. Dobrze, ze Wy jesteście, będzie przy kim złapać trochę pozytywniejszego myślenia. Działacie na mnie terapeutycznie.