Wszystkim czekającym na @ i tym, którzy już dostali gratki ;-)
( mi się właśnie skończyła i maż od razu musiał to wykorzystać
;-))
Hmmm a dlaczego moje dziecko w ogóle nie histeryzuje i chyba nie przepada za przytulaniem i pieszczeniem:-
confused: No i nie mówiąc już o spaniu u nas w łóżku. To już naprawdę od wielkiego święta czasami wezmę go nad ranem na jakieś pół godzinki jak mi się jeszcze wstać nie chce.
Ja wiem...bo to wszystko, że nie jest nauczony przy cycu przytulania buuuuuu:-
-
-
-
-
-( i znowu będę miała dołka że moje dziecko nie czuje potrzeby przytulania się do mamy buuuuuuuuuuuu :-
-
-
-
-
-(to takie przykre :-(
Chyba jedynym małym plusikiem tego jest fakt, że w ogóle nie mam problemu z przyzwyczajaniem małego do spania u siebie. Po prostu od zawsze tak było, że on ma swoje łóżko i my swoje. Ale i tak wolałabym normalnie karmić piersią i się tulić do mojego misia. Tzn. ja się ciągle do niego tulę, ale on chyba nie bardzo ma na to ochotę i się wygina i odpycha łapkami
Za to wieczorem, kiedy nie może zasnąć lubi jak go biorę na ręce przytulam,śpiewam i głaskam po główce. Zasypia od razu:-)
A wczoraj miałam pierwszy raz akcję typu "dziadkowie się wtrącają w wychowywanie dziecka". I kto mnie wkurzył?!- mój tata, co nigdy bym się nie spodziewała ( mam zawsze super z nim kontakt). Poszło o jakąś głupotę, jak pojechaliśmy do nich po Wojtka ( był u nich na noc bo my byliśmy w gościach). No więc tata mój chciał mu założyć nie wiem po co jakąś czapkę, ja myślałam, że to jakiś stary brudny borciuch i się głośno sprzeciwiłam. To jednak była jakaś nowa wyjęta z folii czapka i się tata wkurzył. I powiedział mi dosyć ostro, że w ogóle to już przesadzam i nie tylko on tak uważa i że reszta starszych też ( idę o zakład, że chodzi o teściów
). No to ja się zjeżyłam i poryczałam( bo zawsze mnie ponosi jak się zdenerwuję i w ogóle nie lubię się kłócić z rodzicami). Więc za chwilę chciałam załagodzić sytuację, poszłam dałam mu buziaka a on nic, cięzko obrażony! No to ja wtedy, że jak chce się kłócić to proszę bardzo i że mam to gdzieś co sobie inni myślą itd. I zabrałam Wojcia i się zmyliśmy. Wściekła byłam cały dzień i teraz tez się do niego nie odezwę pierwsza
Wydaje mi się że nie jestem z tych mamuś co to dmuchają i chuchają i w ogóle pod kloszem trzymają. Mąż też nie uważa żebym była jakoś wyjątkowo zboczona na tym punkcie ;-) Normalnie dbam o swoje dziecko bo je kocham. I nawet nasz pan doktor (znany specjalista i ordynator oddziału dziecięcego) w rozmowie z naszym wspólnym kolegą pochwalił mnie, że jestem taka dbająca mama, ale powiedział że to bardzo dobrze. Bo tak trzeba
Ufff ale się nagadałam ;-)