witam
dawno mnie tutaj nie było ... ale z czytaniem jestem prawie na bieżąco ;-) tyle, że nie wiem co pisać
jakiś zastój umysłowy mi się trafił
ostatnio nawet bardzo często!
Antonek ... jak Antonek ;-) do żłoba leci nadal chętnie i coraz częściej nie podoba mu się to, że już go odbieram ... miał występ z okazji dnia babci i dziadka ;-) od nas przyszli prawie wszyscy, oprócz mojego taty, który nie dał by rady dojść do żłobka ... ale wszystko mamy nagrane i już płytka dvd czeka by dziadkowi ją zawieźć ;-) przyznam się, że występy oglądałam już x razy, nie mogę się napatrzeć
niby same piosenki, ale ... tak cudnie to wygląda ;-)
paniczyk coś przyniósł ze żłobka
zaraził mnie w czasie weekendu, więc męczę się z katarem, a osobnik zarażający ma się lepiej ode mnie
co prawda ma kaszel, ale teściówka słucha go każdego dnia i nic tam nie słyszy, wiec do żłobka chodzi ... jedynie jakieś syropki i kropelki na kaszelos dostaje ...
jeszcze u teściów koczujemy ... ale już praktycznie jesteśmy na wylocie
wpłynęła mi pożyczka, która po dokładnym przeliczeniu okazała się trochę za niska (wiedziałam by pisać o więcej, ale ten mój mąż twierdził, że starczy
) ... czekają nas ostatnie zakup ... oczywiście w ikei
jutro mamy jechać ... jak się okaże, że moich stołów przyjdzie dzisiaj mało, to jeden rezerwuję, biorę urlop i jadę dzisiaj sama do poznania ... tak bardzo mi na tym cholernym stole zależy
przy okazji kupię sobie babskie rzeczy, typu talerze, kubki, mieszadełka ... bez męża powtarzającego w koło "a po co ci to" będzie mi łatwiej ;-) ... jesteśmy już tak blisko ... bardzo blisko ... normalnie pojedyncze dni do przeprowadzki nam zostały ;-) jeszcze tylko niech płyta indukcyjna przyjdzie ... podjarana jestem już na maksa ;-)
od 1 lutego Maćka firma przeniosła się ... o 30 km od ZG
tak więc przed pracą podwożę Maćka kawałek (dojeżdżają autem służbowym, za który i tak muszą z własnej kieszeni płacić), później zawożę Antonka do żłobka ... robię przy okazji niepotrzebne kółko po dziurawych zielonogórskich ulicach ... w związku z tym każdego dnia spóźniam się do pracy (o 20 minut
), ale i tak przychodzę przed szefem ;-) wychodzę przed czasem, by przed korkami zdążyć
wracając do Maćka, przenieśli całą firmę, dając aneksy do umowy - zmiana miejsca pracy ... o podwyżkach ani mowy! a przecież taki dojazd kosztuje ... pracodawca (wspaniałomyślny) załatwił autobus - taki pracowniczy, za który trzeba normalnie płacić
znaczy się płaci dokładnie tyle ile za zwykły bilet pks ... no poszedł pracownikom na rękę... porażka robi się z tą firmą ... i jeszcze te premie, których nie ma ... buractwo na całego ... u Maćka ;-) u mnie na razie dobrze, głośno nie narzekam ;-) dostałam podwyżkę od stycznia (małą, bo małą, ale zawsze coś) :-)
śniegu mam dość! gdzie ta wiosna? jeszcze 4,5 tyga trzeba na nią poczekać ;-) niech przychodzi przed czasem, nie obrażę się ;-) to białe cholerstwo wyprowadza już mnie z równowagi ... miejsc parkingowych mniej się zrobiło, auto trzeba odśnieżać, często ciężko jeździ się po mieście ... bosko ...
w ubiegłym tygodniu wyciągałam pod żłobkiem jednego tatusia, tak zaparkował, że wyjechać nie mógł, o pomoc coś głupio mu było chyba prosić, nikt też za chętny do pomocy nie był ;-) więc podjechałam do niego i zaproponowałam pomoc ;-) ależ się ucieszył
szkoda mi go było takiego kopiącego w śniegu
wzięłam go na hol i raz dwa wyciągnęłam ;-)
byliśmy u Lamry ... niestety moje dziecko już dojrzało
mówi Lałra
wolałam Lamra, ale cóż na to poradzić można ;-) miłość chyba nadal kwitnie ;-) teraz to już przynajmniej ze sobą pogadają, wcześniej to tylko Laura mówiła, a Antonek słuchał
aaa... zielona góra ostatnio taka medialna się zrobiła ... panika z tym gwałcicielem ... paskudztwo! mam już małe schizy ... co wyjdę jak jest ciemno, to oczy dookoła głowy i myśl - walcz, a zwyciężysz
porobiło się przez jakiegoś buraka ... eee
TOŚKA odpoczywaj póki możesz
jak mały wydostanie się z twojego cudnego brzuszka, będziesz marzyć o takim spokojnym leżeniu
KACHASKU Antek nie liże nas, ale przeraźliwie miauczy (już marcuje
) i czasem coś wypije liżąc ;-)
ANIELA mój Anto jeszcze z butli ciągnie
tłumaczymy, że już duży, ale on kocha swoją butelkę ... poczekamy do przeprowadzki, może to jakoś na niego wpłynie ;-) ale przyznam szczerze, wygodnie mi z tym, że on jeszcze butelkowy ... przynajmniej mleko pije ładnie - dziennie wciąga 750 ml mleka ... przynajmniej wiem ile pije ;-) boję się trochę, że z kubka nie będzie pić już tak chętnie ... ;-)