reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;D - Wątek Główny

Olla, ja też trzymam kciuki cały czas. Dzidzia wytrzymaj i nie daj się, bo wszyscy czekamy!!!

Anni, w tym sęk że Weronika lubi (a przyjnajmniej do ostatnich wypadków lubiła) jeździć do Babci. Moja Mama i Ciotka bawią się w niańki i zawsze jest tam ktoś, kogo Weronika ma do zabawy na wyłączność (jeszcze czasem moja Siostra dołącza). My w domu nie mamy szans ani sił żeby jej tyle czasu poświęcać, a tam jest niby królowa rządząca swoim dworem. To niby czemu miałaby tego nie lubić????;-)Ale szczerze mówiąc ja już sama się boję. Wyobraźcie sobie co ja dziś rano przeżyłam jak zobaczyłam że dzwoni Babcia o godz. 8.30! :szok: Gdyby później, to ok, bo Weronika do domu dzwoni i opowiada co robi albo gdzie idzie, ale o takiej porze to już wiedziałam że coś się musiało stać. No i prawie zawał przeszłam odbierając telefon i krzycząc do słuchawki "co się znowu stało???!". Na razie uszko bolało ją dwa razy - rano u Babci i potem po 17tej. Po podaniu syropu przeciwbólowego jest spokój, aczkolwiek jestem przygotowana na nocną pobudkę i podanie następnej porcji leku. To i tak rzadko, bo jak ma zapalenie ucha to wyje średnio co 2-3 godziny mimo podania leków. No, ale do lekarza iść musimy, bo przed wyjazdem musi się wyleczyć. No cóż, z dwojga złego lepiej że to wyszło teraz a nie za tydzień.;-)

Emmila, powiem tak: dziecko rozumiem, u mnie też bajzel na okrągło i wszystkie zabawki i klocki się walają po całej chałupie, ale "duże dziecko" to za coś takiego bym patelnią zabiła. Ja niestety nie należę do pedantów, sprzątać nie lubię i robię to jak muszę - wychodzę z założenia że to dom jest dla mnie, a nie ja dla domu i jeszcze po robocie nie będę ze ścierą codziennie latać. Za to po prostu NIENAWIDZĘ jak ktoś mi rozwala wszystko po mieszkaniu (dla Magdy robię w tym wypadku wyjątek). No więc jakby mi Małż taki numer odwalił jak Twój, a słowne upomnienie by nie podziałało, to jest jeden sposób - wszystko co by zostało na podłodze, znalazłoby się nie w pralce a w śmieciach. I to bez informowania go o tym fakcie. Jakby w pewnym momencie nie miał co na dupę założyć to może by się nauczył.
 
reklama
Dzagud to trochę podobne jesteśmy :-D

Ja ostatnio też numer mojemu M zrobiłam, bo mnie wkurzył nieziemsko :wściekła/y:
Oczywiście poszło o to, że oboje pracujemy, a on w domu nic nie pomaga :no: no i mówię mu, że jadziećmi się zajmuję, sprzątam, gotuję piorę itd.
A o mi na to, że nie ja piorę, bo pralka pierze :szok::wściekła/y:
To się W#%$#^%$& i przestałam prać jego ciuchy ;-) trochę to trwało aż się zorientował, że zaczyna mu czystych ciuchów brakować :-D ale pewnego dnia spytał czy piorę jego ubrania. Na co ja zdziwiona: "A o pralka ci nie pierze???" :-D:-D:-D
 
jolka świetne :-D:-D:-D Chciałabym zobaczyć jego minę :-D:-D:-D

Dzagud mam nadzieję, że u Weroniki to chwilowe i szybko przejdzie :tak: Mnie coś ostatnio też ucho bolało - dokładnie raz i to przez jakiś kwadrans :confused: I cholera wie co to było, ale się nie powtórzyło.

Emmila dzięki :-) A z łożyskiem to u mnie troszkę inaczej - tzn. do miesiąc temu było dobrze, dopiero teraz "zjechało" na szyjkę... Może to dobry znak? Że się tak intensywnie "przesuwa", więc większa szansa, że "pojedzie" do góry? Tak sobie prymitywnie kombinuję ;-)

Czyli prawie wszędzie ze sprzątaniem to samo... Cóż, my wprawdzie nie mamy wszędzie powywalanych zabawek (Piotwór urzęduje w kojcu, więc co najwyżej je stamtąd powywala, ale to 3 min wkładania, więc spoko) ale za to mamy okropne zaległości w odkurzaniu i myciu podłóg :zawstydzona/y: Z prostego powodu - ja tego nie mogę robić, a gdy Małż wraca to bardziej mi zależy, by zajął się Małym (który o tej h już świruje) niż latał z odkurzaczem... No i tak sobie brniemy po kostki w kociej sierści :zawstydzona/y:

Olla daj znać co i jak gdy będziesz mogła...
 
Ostatnia edycja:
Ja teraz w domku siedzę, a i tak z porządkami nie jest za fajnie :zawstydzona/y: Maks nie daje mi wiele zrobić, bo wszędzie za mną łazi :baffled:
Miesiąc już się zabieram za mycie okien :zawstydzona/y:

Ale w piątek skończyłam malować boazerię :-):happy2: więc teraz zabieram się za dom :tak: ale co z tego, jak mamy zaczynać wielki remont:confused:
 
Cześć Dziewczyny.
Miałam tak intensywny weekend, że wczoraj wieczorem nie miałam siły palcem ruszyć żeby coś napisać.
Po pierwsze kostium kupiłam, zajefajny, opłacało się szukać, wszystko na swoim miejscu trzyma i jak będę po plaży ganiać za Wojtkiem to mi żadna "niespodzianka" nie wyskoczy z miseczki :tak::-D
Urodziny u taty się udały, pogoda dopisała, grill w ogrodzie. Prezent też trafiony. A ja z tej radości troszku za dużo wypiłam, "chorowałam" przez pół nocy:zawstydzona/y::szok:. Następny dzień cały na zakupach i ledwo żywa biegiem wieczorem na panieński. Kurde tylko drinka sączyłam i ciągle mi jakoś średnio było po tatowym alko:zawstydzona/y: Ale imprezka udana, wytańczyłam się, że aż małego paluszka u nogi zdarłam do krwi:szok:
Esia, ja tam żadna imprezowiczka, a że taki weekend się trafił to czemu nie :cool2:

Anni, Emmila i inne dziewczęta- u mnie taki sajgon i kambodża, że nie wiadomo w co ręce włożyć. I dosłownie jest tak, że jak znajdę jakiś dzień na sprzątanie to na następny W OGÓLE TEGO NIE WIDAĆ. Zabawki wszędzie, a do tego w każdym pokoju jak przejdzie mały huragan to wszystko powyciagane z szuflad, pościągane skąd się tylko da i nie da. Nauczył się włączać zmywarkę...OTWARTĄ:szok::szok::szok:, spinacze z suszarki po całym domu zbierałam na zmianę z ciuchami. No a kurze też swoją drogą. A bo tak się odkłada i z dnia na dzień sobie rosną :zawstydzona/y:
No i niestety mąż mój jak u Emmili albo i gorzej:szok::zawstydzona/y: cięzko jest cały boży dzień chodzić za nimi i sprzatać. Tak sobie kiedyś myślałam ile razy dziennie się na podłogę schylam i macham rękami coś podnosząć:szok::szok::szok:
Własnie Wojtek mi pomiędzy nogami się przecisnął i naciska sobie guziki w komputerze i wysuwa mu się stacja dysków, jedna i druga!!! A komputer ozdobiony pierwszymi malunkami dziecięcia mego:dry: - na szczęście dorwał ołówek to sie zmyje.
 
Olla, daj znać co i jak!

Jolka, supeeeeer!!! Tekst mi się bardzo podobał.:tak:Dotarło????

Mój wczoraj też mnie wkurzył.:wściekła/y:Nie wiem jak u Was, ale Magda pije jeszcze mleko 2 razy dziennie (flacha 180 ml rano i wieczorem przed snem) - bez tego ani rusz! Butelki tylko przelewam wrzątkiem bez gotowania i w 98% robię to ja, czasem jak zapomnę, albo np. coś tam się w ciągu dnia stanie, to robi to Teściowa. Mój Mąż nie wiem czy raz pomyślał aby to zrobić. I kurczę, o to właśnie chodzi, że kompletnie o tym nie myśli.:angry: Ja wczoraj rano dałam Madzi flachę i potem pojechałam do Babci po Weronikę, potem poszłam z Magdą do sklepu, potem wzięłam się za obiad i sprzątanie łazienki. Skończyłam ok. 18tej, trochę odpoczęłam, dziewczyny naszykowałam do snu i ok. 21szej poszłam się kąpać. Mój Mąż cały ten czas spędził albo przed kompem albo przed TV. Wychodzę z wanny, a Magda zaczyna wyć bo głodna. Idę do kuchni, patrzę, a tu ani butelki czystej nie ma, ani wody na mleko zagotowanej. Powiedziałam gadowi, że mógłby się tym zająć wcześniej i pomyśleć, bo przy nim to by dzieciak z głodu umarł, zanim by wymyślił że coś trzeba zrobić. A on mi bezczelnie na to, że dlaczego mam do niego pretensje, przecież też byłam cały dzień w domu.:angry::wściekła/y:Szlag mnie trafił totalny i gdyby nie to że dzieci spały.....:wściekła/y:
 
Wiesz co Dzagud, ja się zastanawiam co jest z tymi gadami?! Kurde oni faktycznie nie myślą czy co?!!! :dry:;-) Chociaz mój jak w sobotę miałam wychodne sobie poradził, dziecko nakarmione W Y K Ą P A N E i ponoć ładnie ok 21.00 poszedł spać. Tylko jak na drugi dzień sprzątałam w kuchni to mnie zastanowił kufel od piwa z czymś białym w środku. Okazało się, że Wojtek dostał kaszkę w tym własnie kuflu :dry: nie wnikam...:-D
I wiesz, myślę, że gdyby mąż Twój musiał sam zostać z dziećmi to też by sobie poradził, na pewno by z głodu nie umarły:tak: A jak wie, że jesteś to przecież nakarmisz, wykąpiesz, przebierzesz, uśpisz..itd, itp..:baffled:

Ciekawe jak Olla?
 
reklama
Agik, to ja wiem, że by sobie poradził, bo nie raz musiał. I to nie o to chodzi. Chodzi po prostu o bezmyślność, bo już wiele razy mu mówiłam jak szłam późno wieczorem do kuchni i widziałam że butelki brudne, czemu nie wyparzył. A on mi zawsze że nie pomyślał - nie że zapomniał, tylko właśnie że nie pomyślał. I to mnie wkurza, bo to nie pierwszy raz, a może już pora pomyśleć i jak idzie do lodówki sięgnąć kiełbasę bo głodny to może mógłby też rzucić okiem na butle stojące na szafce i wstawić ten czajnik na gaz.:angry: A zawszej jest właściwie tak, że ja przed pójściem spać robię "tour de kuchnia" czyli zmywanie, czyszczenie butelek i kanapki do roboty.
 
Do góry