Dzięki
Anni :-)
Góra to zdecydowanie podoba mi się w tej drugiej
rękawek krótki chcę zrobić, bo chrzest pewnie będzie jeszcze w wakacje.
Myślałam o tym żeby może wykończyć wszystko satynowymi lamówkami i wtedy paseczek też satynowy
albo wykończyć innątaśmą
:-)
A ja sie tez was musze troche wyzalic - bo mnie trafia...
Wiec, sytuacja wyglada tak, ze oboje z G sie bardzo roznimy pod wzgledem znajomych. Mi jego znajomi poprostu w ogole nie odpowiadaja - noo wiekszosc. (Ma kilku bardzo wyjatkowych). Takie dzieciaki ...co by sie po knajpach tylko wluczyly. Nie wszyscy oczywiscie, ale wiekszosc. I... No i niestety jego kuzyn to porazka: Gosc fakt nas ugoscil na poczatku w Anglii jak przyjechalismy, ale podczas tego pobytu odkrylam, ze to ham, ktory lubi sobie wypic i zwyzywac swoja kobite i aa... - tragedia. W sumie staral sie przy nas zachowywac w miare. Kiedys jego dziewczyna poszla do kolezanki na noc, a on naspraszal kupe skinow i jakis debili... Zachowywali sie tak, ze Suri nei mogla spac. Zadzwonila jego dziewczyna sie zapytac co tam i powiedzialam prawde.
Za to na drugi dzien mi sie uslyszalo od kuzyna G, ze jestem najgorsza...bla bla bla - Gosc mnei hamsko zwyzwal (nooo nie az tak hamsko) ale blisko ; miedzy innymi powiedzial, ze jestem zla matka itp.. Bla bla bla. G byl w pokoju obok, wiec staral sie powstrzymywac, ale czulam,ze jakies brzydie slowka lecialyby w moja strone. Ogolnie szok. G nic oczywiscie kuzynowi nie powiedzial...Bo to rodzina
Potem nas wyprosili ze swojego mieszkania z dnia na dzien z usmiechem na ustach z jakims klamstwem, ze brat tej dziewczyny przyjezdza. Wiec, z dnia na dzien mielismy sobei znalesc mieszkanie. Twardo powiedzialam, ze ni cholery ja sie nie wyprowadzam w takim terminie z dzieckiem 3 miesiace. Zostalismy jeszcze tydzien - no i wyszlo na jaw, ze brat jakos nei przyjechal :-)
Poniewaz mieszkamy nad morzem, oni sobie upodobali przyjezdzac na plaze... i udaja niby nic, ze sie zero stalo!!! G oczywiscie (do kuzyna) leci usmiechniety i sie z nimi spotyka - i oczywiscie kaze mi tez.
hahaha nie doczekanie jego. Tam raz czy dwa grzecznie sie przywitalam postawilam kawke i tyle. Dzis kazal mi jechac na urodziny ich dziecka. Wiec, mowie ze nie chce - no nie mam ochoty - wizialam ich tydzien temu, ten nalega. Pojechalam w kiepskim humorze - jeszcze w drodze G mi rzucil mily komplement " Twoj tylek chlonie twoje spodnie" i wpadlam w histerie. No kurna zyc! Ile mozna, Wiec wzielam mala i wrocilam do domu. I co?
I zadzwonil do mnei z imprezki przepraszajac. Teraz przyjechal i juz mu sie o 180 stopni zmienilo (mysle, ze robota kuzyna) siedzi wsciekly. Kuzwa... Powiedzcie teraz... Czy ja mam za wszelka cene widywac ludzi, ktorzy mnei tak potraktowali? Co mnie obchodzi, ze to jego kuzyn! Nie chce i juz. koniec. Mowie wam... Zaczynam sie zastanawiac...nad "rozwodem" czasem hehehe no, ale znacie z autopsji takie mysli.
Niemniej jednak zaczynam zauwazac jak bardzo sie roznimy (ja cenie sobei jakosc a nie ilosc- mowie tu o spotkaniach i znajomych) G by na piwo i z Hitlerem poszedl...
No i co? Smutno mi bardzo...