Hej dziewczyny
jestem tutaj nowa, czasem Was „podglądałam” z ukrycia, ale teraz postanowiłam napisać i równocześnie poprosić o radę. Jestem na początku 14 tygodnia ciąży, na USG wszystko w porzadku, wręcz książkowo i na 90% będzie to chłopczyk. Jesteśmy z mężem przeszczęśliwi! Początki ciąży były dość ciężkie, zaczęło się od plamien, niekompetentych lekarzy, przez których płakałam całe dnie, bo odbierali mi nadzieję, aż w końcu trafiłam na takiego, który jest ogromnym wsparciem
przyjmowałam Luteinę i Duphaston, ale teraz je już powoli odstawiam. Jedna rzecz niestety nie daje mi spokoju, a mianowicie wyniki TSH
w 9tc było na poziomie 0,1 i lekarz stwierdził, ze po miesiącu je skontrolujemy i powinno wrócić do normy, bo w I trymestrze jest to dość częste. Wczoraj byłam na kolejnej wizycie, zrobiłam oczywiście kontrolne badanie TSH i teraz jest na poziomie 0,03… Mój ginekolog powiedział, żebym za dwa tygodnie zbadała je kolejny raz i do tego jeszcze FT3 i FT4. Jeśli wynik nadal będzie zły, to skieruje mnie do endokrynologa. Ja niestety jestem straszna panikara, już naczytałam się wielu rzeczy w internecie łącznie z historiami poronień… Czy któraś z Was miała może taka sytuacje? Może w poprzednich ciążach? Najchętniej pojechalabym na te badania już jutro, ale z drugiej strony wiem, ze mój ginekolog woli poczekać dwa tygodnie, bo są szanse ze to TSH jednak jeszcze się unormuje. Nie wiem co robić. Mam zamiar dzisiaj do niego oczywiście napisać lub zadzwonić i powiedzieć o moich obawach. Ale chciałam spytac o Wasze doswiadczenia. Z góry dziękuję!