Może z tymi okularami przejdzie z takim oświadczeniem
dziękuję za postawienie sprawy w innym świetle
90% personelu szpitala to jednak ludzie
Jak dasz tego typu oświadczenie, plus jasno postawisz sprawę, że bez okularów praktycznie nie widzisz, a chcesz zobaczyć maleństwo po porodzie to myślę, że nikt nie będzie Ci robił pod górkę
@optima, dopiero teraz doczytałam - trzymaj się dzielnie i walcz o maleństwo! Pierwsze dwa lata dziecka to mega intensywny rozwój mózgu i odpowiednia stymulacja i rehabilitacja warta jest tonę złota! Dla pocieszenia dwie historie potwierdzające to co mówię:
1 - córeczka koleżanki miała rozpoznanego guza lewej okolicy czołowo-ciemieniowej w pierwszym roku życia, udało się go radykalnie wyciąć, niestety był duży, wycięto grubo ponad pół półkuli - no i po zabiegu kolorowo nie było, może bez szczegółów, ale dramat dla całej rodziny, depresja matki - lekarze nie pozostawiali złudzeń, że niektóre funkcje nie wrócą (prosty przykład: za mowę odpowiada właśnie lewa półkula). Po pierwszym załamaniu rodzice się zebrali i rehabilitowali malutką po kilka godzin dziennie, stylulowali w każdy możliwy sposób, korzystali też z rehabilitacji neurologicznej i malutka jako trzylatka poszła do przedszkola, a ku zdumieniu wszystkich nawet z mówieniem nie było żadnego problemu
2- synek znajomych urodził się jako niedotleniony wcześniak z dużym wodogłowiem (planowe cc w 32 tygodniu w związku z narastającym wodogłowiem), kilka tygodni na intensywnej terapii, w międzyczasie operacja neurochirurgiczna (wstawienie zastawki komorowo otrzewnowej). Nie jesteśmy blisko ze znajomymi, pierwszy raz widziałam tego chłopczyka jak miał 8 miesięcy i byłam załamana - leżał płasko w foteliku, rączki opuszczone, żadnych odgłosów, jedyne co to się rozglądał, nie reagował na nic. W każdym razie jak pogadaliśmy to opowiadali, że jeżdżą raz w tygodniu na rehabilitację do Wrocławia, raz w tygodniu do Krakowa, a w pozostałe dni na zmianę (mama, tata, dziadkowie) rehabilitują go w domu po 8 godzin dziennie. Potem długo nie mieliśmy kontaktu i jakież było moje zdziwienie jak spotkaliśmy się w sklepie, jak malutki miał około 2 lata! Szedł prowadziny za rączkę. No i od słowa do słowa dowiedziałam się, że jako roczne dziecko zaczął przekładać zabawki z rączki do rączki, wydawać pierwsze odgłosy, jak miał 1,5 roku zaczął raczkować i siedzieć, podawać przedmioty o które go proszono. Kilka miesięcy później zaczął chodzić, mówić. Teraz ma już 5 lat, chodzi do przedszkola i radzi sobie dobrze. Jak dla mnie niesamowita historia
Ogólnie piszę to po to, że każdej z nas mózg kojarzy się z mózgiem dorosłego, gdzie niestety obecnie medycyna nadal wiele nie może zaproponować w leczeniu i rehabilitacji (zoperować się oczywiście da, ale zawsze trzeba liczyć się z trwałymi deficytami). Za to mózg dziecka to taka czysta tablica z wielkimi możliwościami - mielinizacja kończy się dopiero ok. 2 roku, więc do 2 roku dobrą rehabilitacją (często łączy się to z płaczem rodziców, dziecka) da się zdziałać cuda - a nawet jeśli nie cuda to zawalczyć o jak największe „wydarcie” chorobie