reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe mamy 2018

chodziłam do szkoły rodzenia i polecam, nie tylko dla położnych, ale dla innych dziewcząt, które się dzielą swoim doświadczeniem, m.in. o lekarzach, położnych, pielęgniarkach i warunkach na oddziałach.
A szkoła jest płatna? u mnie są dwie i bezpłatne.
Też planuję iść do przyszpitalnej - 400zł za ok. 10 spotkań bodajże. Każą zabrać strój do ćwiczeń i zaświadczenie od lekarza - tam się ćwiczy czy rozciąga czy jak? :D
 
reklama
Mmmm grzane wino... :) Ostatnio piłam grzane piwo bezalkoholowe :D
Kurcze zła przyszłam bo byłam rano zapisać się do ginekologa, na styczeń zapisy były od piątku a dziś rano się okazało że już nie ma terminów a mam mieć wizytę 7 stycznia :\ dostałam karteczkę od lekarza że na wtedy mam być zapisana ale położna to olała i kazała przyjść tego 7.01 i czekać czy mnie doktor przyjmie... zwolnienie mi się kończy i mam zlecone badania więc spróbuję jutro jeszcze tam zadzwonić bo akurat wtedy przyjmuje mój ginekolog, jak będzie inna położna to może jej zapyta i mnie zapisze. Nie chciałabym potem się wciskać między pacjentami lub czekać pól dnia na wizytę...
Na USG połówkowe na szczęście nie było problemów z zapisem i będę mieć 17.01 :)
Dziś planuję świąteczne porządki, a jutro zakupy na świąteczne gotowanie
 
masakra to co piszesz, może próbuj gdzieś pod Warszawą, lub wracaj na podlasie :)
Ja pochodzę z Lubelszczyzny.
Mój mąż jest z Podlasia i kilka razy już wspominał, żeby się tam przeprowadzić. Ale mnie odstrasza bardzo mała ilość ogłoszeń o pracy. No i to zimno [emoji28]

Mimo to czasami o tym myślę, bo mam wrażenie, że tam ludzie są inni. Milsi, bardziej rodzinni i skłonni do pomocy. W Wwie jest inaczej. Tu się liczy przede wszystkim kasa i status. Najpierw patrzą na metki, a później stwierdzają czy warto się z kimś takim zadawać. A najgorzej, że się tym przesiąka. Teraz mieszkamy pod Warszawą i widać duża różnicę. Mamy super sąsiadów, zawsze zatrzymają i porozmawiają. No jest trochę inna atmosfera.

Napisane na SM-G800F w aplikacji Forum BabyBoom
 
Ja kilka dni temu czytałam o matce która przez cala ciaze mówiła ze będzie karmić tylko piersią. Rodziła w takim szpitalu gdzie miała pewność ze nie dadzą dziecku mm. Cały pobyt w szpitalu próbowała karmić dziecko. Tzn myślała ze je karmi. Dziecko całe dnie i noce plakalo z głodu. Mijały dni dziecko dalej nie jadło. Okazało się ze matka dziecka nie ma laktacji. Dziecko zrobiło się sine pojechali do szpitala. Tam po kilku dniach zmarlo. Lekarz jej powiedział ze mogła chociaż spróbować z mm. Zobaczyć czy dziecko takie zje. Wtedy by wiedziała czy dziecko się najada czy nie.

Historia straszna ale prawdziwa..

Napisane na SM-G360F w aplikacji Forum BabyBoom
o rany, straszne to co napisałaś :(
mi się od razu przypomniała dziewczyna, z którą leżałam na sali po drugim porodzie. dziewczyna w pierwszej dobie, po pierwszym porodzie - cesarce i strasznie napalona, że będzie karmić tylko piersią. jej synek chyba nie bardzo umiał ssać, albo miała jeszcze mało pokarmu, położne jej pomagały, ale malutki płakał prawie cały czas, ona z nim... nie przyjmowała do wiadomości, że mały płacze z głodu, a na moją sugestię, żeby może go trochę dokarmić (położne przynosiły mleko bez problemu) to się obraziła... tak, jakbym jej proponowała żeby tym mm je otruć, czy coś.... nic nie dała sobie powiedzieć, bo stwierdziła, że wie lepiej - taka fanatyczka teoretyczka. po 2 dobach bez poprawy, dziecko spadło na wadze więcej niż 10%, a ona miała się wypisywać do domu na własne żądanie...nie wiem, jak to się skończyło, bo ja wyszłam tego dnia do domu.
także powiem Wam, że po pierwsze będąc jeszcze w szpitalu trzeba się domagać pomocy przy karmieniu, bo od tego są położne i doradcy laktacyjni na miejscu i jak jest potrzeba to korzystać z niej. specjalnie piszę domagać, bo położne nie zawsze takie skore do pomocy są
po drugie, to mm to wcale nie jest samo zło. wiadomo, że lepiej piersią, ale dziecko ma być przede wszystkim najedzone! sama dokarmiałam mojego drugiego syna w pierwszej dobie, bo miałam jeszcze mało pokarmu, a on płakał.
żeby nie było - ja jestem wielką zwolenniczką karmienia piersią, obu chłopaków karmiłam ponad rok i trzeciego też zamierzam :)
 
Ostatnia edycja:
o rany, straszne to co napisałaś :(
mi się od razu przypomniała dziewczyna, z którą leżałam na sali po drugim porodzie. dziewczyna w pierwszej dobie, po pierwszym porodzie - cesarce i strasznie napalona, że będzie karmić tylko piersią. jej synek chyba nie bardzo umiał ssać, albo miała jeszcze mało pokarmu, położne jej pomagały, ale malutki płakał prawie cały czas, ona z nim... nie przyjmowała do wiadomości, że mały płacze z głodu, a na moją sugestię, żeby może go trochę dokarmić (położne przynosiły mleko bez problemu) to się obraziła... tak, jakbym jej proponowała żeby tym mm je otruć, czy coś.... nic nie dała sobie powiedzieć, bo stwierdziła, że wie lepiej - taka fanatyczka teoretyczka. po 2 dobach bez poprawy, dziecko spadło na wadze więcej niż 10%, a ona miała się wypisywać do domu na własne żądanie...nie wiem, jak to się skończyło, bo ja wyszłam tego dnia do domu.
także powiem Wam, że po pierwsze będąc jeszcze w szpitalu trzeba się domagać pomocy przy karmieniu, bo od tego są położne i doradcy laktacyjni na miejscu i jak jest potrzeba to korzystać z niej. specjalnie piszę domagać, bo położne nie zawsze takie skore do pomocy są
po drugie, to mm to wcale nie jest samo zło. wiadomo, że lepiej piersią, ale dziecko ma być przede wszystkim najedzone! sama dokarmiałam mojego drugiego syna w pierwszej dobie, bo miałam jeszcze mało pokarmu, a on płakał.
żeby nie było - ja jestem wielką zwolenniczką karmienia piersią, obu chłopaków karmiłam ponad rok i trzeciego też zamierzam :)

Domagać dokładnie. Kiedy mój syn się urodził po cesarce nie miałam pokarmu przez 3 doby ( dopiero w domu pojawił się) i generalnie dziecko było głodne, kiedy prosilam o pomoc, to były fochy i pretensje, aż nie wytrzymałam się rozpłakałam, to jedna wredna powiedziała do mnie " w domu Pani też będzie płakać?" A ja powiedziałam " na pewno jak nie nakarmię to poradzę sobie z mm"
Wtedy dotarło do mnie jak matka ma się czuć dobrze, skoro już od samych położnych dostaje joby za wszystko. Ciągnęły mnie za piersi, szarpały a dziecko jeść chciało !
 
Smażone można :) A tak swoją drogą to kurcze wyjątkowo męczy mnie to myślenie o tym co można a czego nie można w ciąży - te 20-30 lat temu to kobiety cieszyły się ciążą, nie było internetu, nie było czasopism, artykułów o ciąży - no po prostu się żyło i cieszyło ciążą ;)
wcale się nie cieszyły, Nie mogły na przykład w ciąży: chodzić pod drabinami, przechodzić pod sznurami i liniami, nosić korali i łańcuszków, patrzeć przez dziurkę od klucza, nie wolno było niczego kupować dziecku przed porodem, obcinać lub farbować sobie włosów, golić nóg, dzielić się jedzeniem, jeść truskawek, przytulać kotów, siadać po turecku itp. :)
 
Paniki ciąg dalszy. Ale to chyba prawda że mama przestaje się martwić jak jej dziecko idzie na emeryturę :)

Od rana ze mnie cieknie. Bez zapachu, bez koloru, bez konsystencji. O tyle stresujące, że wcześniej wydzieliny nie było żadnej ( biorę luteine i nie zdarzyło się żeby "wypłynęła".) i tak nie wiem. Nie chcę wyjść na matkę wariatke i znow atakować lekarza. Jak to u was wygląda? W sensie- zdarzają się takie sytuacje?
 
Paniki ciąg dalszy. Ale to chyba prawda że mama przestaje się martwić jak jej dziecko idzie na emeryturę :)

Od rana ze mnie cieknie. Bez zapachu, bez koloru, bez konsystencji. O tyle stresujące, że wcześniej wydzieliny nie było żadnej ( biorę luteine i nie zdarzyło się żeby "wypłynęła".) i tak nie wiem. Nie chcę wyjść na matkę wariatke i znow atakować lekarza. Jak to u was wygląda? W sensie- zdarzają się takie sytuacje?

Ja biorę luteinę od początku i bardzo często wypływa , to normalne , co miało sie wchłonąć juz sie wchłonęło [emoji6] bez paniki a następnym razem po aplikacji polez trochę [emoji6]


"Będziesz szczęśliwa"-powiedziało Życie "...ale najpierw nauczę Cię być silną"
 
Paniki ciąg dalszy. Ale to chyba prawda że mama przestaje się martwić jak jej dziecko idzie na emeryturę :)

Od rana ze mnie cieknie. Bez zapachu, bez koloru, bez konsystencji. O tyle stresujące, że wcześniej wydzieliny nie było żadnej ( biorę luteine i nie zdarzyło się żeby "wypłynęła".) i tak nie wiem. Nie chcę wyjść na matkę wariatke i znow atakować lekarza. Jak to u was wygląda? W sensie- zdarzają się takie sytuacje?
Teraz mi się nie zdarza, ale w poprzedniej ciąży miałam luteinę dopochwowo i bardzo często zdarzały mi się takie wodniste upławy ;)
 
reklama
Do góry