pracuję bardzo długo bo już prawie 20 lat, nie chodziłam na zwolnienia, płaciłam podatki - składki i wszystkie ubezpieczenia - i teraz jak pójdę na L4 to według ciebie załapię się na jakieś "szeroko rozpowszechnione rozdawnictwo"?
Jeśli masz pracę nie zagrażającą ciązy (przykład wyżej - sklep monopolowy, gdzie trzeba ciężkie kraty przerzucać - masakra, od razu L4), ciążę niezagrożoną i dobrze się czujesz - to, odpowiadając na Twoje pytanie - tak.
do gina musze chodzic prywatnie, do endokrynologa też, na neurologa z nfz czekam już 8 miesiąc i w końcu załapię się na wizytę przed świętami - to jest "szeroko rozpowszechnione rozdawnictwo"?
Jako rozdawnictwo rozumiem programy typu 500+ na dzieci, na emerytów, wszelkiego rodzaju złudzenia dawania pieniędzy do ręki przy jednoczesnej podwyżce podatków. W efekcie tych, którzy się łapią stać na niewiele więcej a tych, którzy mieli pecha i przekroczyli magiczny próg o np. 7 złotych stać na wiele mniej.
wystarczy, że nie będę musiała płacić składek i już wizyty lekarskie nie będą mnie tak "bolały", zbieram na emeryturę i ile uzbieram? jak moje składki idą na poselskich pasożytów lub prezesów spółek państwowych, którzy dostają wypłatę za znajomość.
ten efekt kuli śniegowej to niech pracodawcy wezmą pod uwagę, kobiety nie będą miały dzieci, i nie będzie pracowników za 20 - 30 lat.
Twoje obecne składki ZUS nie idą na "poselskich pasożytów" (ewentualnie urzędniczych... na poselskich idzie z innej puli ;/) a na spłatę obecnych emerytów - którzy również nie mają wesołej sytuacji. Składki na służbę zdrowia to zupełnie coś innego niż ZUS. Poza tym, gdybyś chciała zapewnić sobię opiekę na wypadek chorób przewlekłych prywatnie (gdyby istniała taka możliwość) , prawdopodobnie kosztowałoby Cię to więcej niż państwowo.
Z tymi emeryturami jak każdy wie jest tak, że nasze składki idą na obecnych emerytów a nie do "magicznej skarbonki", więc nasze dzieci będą pracowały na nas i tylko wtedy możemy liczyć na jakąkolwiek emeryturę. Więc póki rodzą się dzieci to jest dobrze i trzeba się z tego cieszyć
Wiem że różnie to bywa ale nie powinno się dyskryminować kobiet w wieku rozrodczym bo my się poniekąd przyczyniamy do lepszej przyszłości naszego kraju, o!
Jasna sprawa, że nie powinnno być dyskryminacji, ale same kobiety-szefowie unikają zatrudniania kobiet "bo znikną na dwa lata i tyle je widziano".
Niestety, mamy strasznie ułomny system ale często zapominamy, że sami go napędzamy.
No nic, myślę, że skończyłam się wypowiadac na ten temat, nie mam zamiaru podnosić nikomu ciśnienia tutaj, bo to niezdrowe.