reklama
O widzisz, to u mnie tylko usg i na jego podstawie w kartę wpisywał wynik testu TM (8/8) i przepływy VA. Ale u mnie w przychodni to w ogóle położnej nie ma, ciśnienie mierzy lekarz a wagę podaję sama.
Jak chodziłam w pierwszej ciąży to była położna i lekarz. Mieli podzielone obowiązki W drugiej ciąży tylko lekarz i on wszystko robił, a teraz znowu lekarz i położna. No i właśnie położna wykonuje to co pisałam a lekarz bada i robi USG (sprawdza pomiary, przepływy)...
Kurcze, co kraj to obyczaj, choc wedlug mnie zalecenia medyczne powinny być wszędzie takie same! Ja mam usg na kazdej wizycie robione, czasem co prawda nie wiele moge zobaczyc, bo synek lezy tak, że no tylko nóżki widac Ale lekarka zawsze mi sprawdza wtedy bicie serca dziecka, obwod glowy, wage itp. I przynajmniej wiem, czy z dzieckiem jest ok. Nie rozumiem jaki jest problem w tym, żeby i u Was czesciej robili kobietom w ciąży usg?To ściemnianie w moim przypadku to jest jedyny sposób żeby się czegoś dowiedzieć na temat ciąży [emoji846] I tak jestem dzielna bo byłam tylko raz gdzie w ogóle nie wymyślałam a naprawdę miałam okropnie skurcze. Teraz już przed końcówką wolałabym się dowiedzieć czegoś... czekogolwiek... ale jak zapytałam położnej czy jest jakaś opcja żeby odpłatnie zrobić USG to rozwinął się temat że za bardzo się martwię i chciała mnie wysłać do psychologa No ostatnie usg miałam w 20 tyg to chyba to że się martwię o swoje dziecko nie kwalifikuje mnie do psychoterapii? [emoji23] Ostatnio na wizycie nawet mi żelaza i cukru nie badała bo 'tak ślicznie wyglądasz że wyniki na pewno masz super' [emoji849] Także ten... pojadę jutro i zrobię jakieś kontrolne badania, szczególnie że czuje się jak kupa.
Ewa.se
Fanka BB :)
Ja też nie wiem. Tym bardziej że sprzęt jest i to bardzo dobrej jakości. W sumie to całkiem podoba mi się to 'naturalne' podejście do ciąży i porodu. Ale kurcze, to ostatnie USG mogło by być... pojęcia nie mam jak rozwinęła się moja córka po badaniu połówkowym, nie wiem ile waży i czy np. nie okręciła się pępowiną. Nie wiem jak działa moje łożysko teraz na finiszu... nie wspominam już o wszystkich wymazach i badaniach z krwi. Na codzień staram sie o tym nie myśleć ale nie macie pojęcia jakie to jest wkurzające. [emoji20]Kurcze, co kraj to obyczaj, choc wedlug mnie zalecenia medyczne powinny być wszędzie takie same! Ja mam usg na kazdej wizycie robione, czasem co prawda nie wiele moge zobaczyc, bo synek lezy tak, że no tylko nóżki widac Ale lekarka zawsze mi sprawdza wtedy bicie serca dziecka, obwod glowy, wage itp. I przynajmniej wiem, czy z dzieckiem jest ok. Nie rozumiem jaki jest problem w tym, żeby i u Was czesciej robili kobietom w ciąży usg?
Paradoksalnie ostatnio czytałam wypowiedź lekarza, że duży procent dzieci jest okrecony pepowina na pewnym etapie a nawet przy porodzie i nie jest to sytuacja, którą powinno się bardzo stresować. U nas podejście niektórych lekarzy, którzy dzielą się wszelkimi wynikami (długość szyjki, rozwarcie, okrecenie pepowina itd) prowadzi do tego, że większość kobiet przejmuje się bardziej niż powinna. Jest to oczywiście zrozumiałe, że zależy im na dziecku, ale jak widzę na fejsie codzienne posty o to co reszta grupy by zrobiła w sytuacji okrecenia pepowina (większość matek stanowczo optuje za cc), albo te pytania ile waży dziecko bo lekarz nie skomentował wagi a im wydaje się, że za mało (i tu głosy, że mało, że dużo itd)... No po prostu znajomość części tych faktów sprawia, że niektóre mamuśki zaczynają myśleć, że mają wiedzę na poziomie lekarzy i doradzają innym często głupoty bądź wręcz niebezpieczne zachowania...Ja też nie wiem. Tym bardziej że sprzęt jest i to bardzo dobrej jakości. W sumie to całkiem podoba mi się to 'naturalne' podejście do ciąży i porodu. Ale kurcze, to ostatnie USG mogło by być... pojęcia nie mam jak rozwinęła się moja córka po badaniu połówkowym, nie wiem ile waży i czy np. nie okręciła się pępowiną. Nie wiem jak działa moje łożysko teraz na finiszu... nie wspominam już o wszystkich wymazach i badaniach z krwi. Na codzień staram sie o tym nie myśleć ale nie macie pojęcia jakie to jest wkurzające. [emoji20]
Wiem, że to ze skrajności w skrajność Twojego przypadku, ale mogę przyznać, że rozumiem podwaliny tego szwedzkiego podejścia
Mnie również dziwią te skrajnie różne podejścia w różnych krajach, może u nas przesadzają z kolei z USG na każdej wizycie, ale już co te dwa miesiące, to chyba powinno być... Bo skąd np. wiedzieć, czy dziecko nie przestało rosnąć, albo właśnie jaki stan łożyska??Ja też nie wiem. Tym bardziej że sprzęt jest i to bardzo dobrej jakości. W sumie to całkiem podoba mi się to 'naturalne' podejście do ciąży i porodu. Ale kurcze, to ostatnie USG mogło by być... pojęcia nie mam jak rozwinęła się moja córka po badaniu połówkowym, nie wiem ile waży i czy np. nie okręciła się pępowiną. Nie wiem jak działa moje łożysko teraz na finiszu... nie wspominam już o wszystkich wymazach i badaniach z krwi. Na codzień staram sie o tym nie myśleć ale nie macie pojęcia jakie to jest wkurzające. [emoji20]
U mnie też nie robią standardowo KTG, zresztą w gabinecie nie mają. W poprzedniej ciąży nawet jeden lekarz mi sugerował, że jak chce KTG to pojechać do szpitala i naściemniać, że się ruchów dziecka nie czuje... A mój lekarz teraz uważa, że do terminu porodu w ogóle nie ma po co robić KTG...
Just&yna
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Październik 2017
- Postów
- 1 540
Ja dostałam skierowanie w 38 tygodniu na ktg 2 razy w tygodniu ale to od lekarza na NFZ ale za to skierowal mnie tylko na jedno usg bo wiedział że te prenatalne robiłam prywatnie.Ja tez jeszcze nie mialam i do 37+4 miec nie będę.
A akcje w 30tc mialam, te mega regularne skurcze + brak ruchów i zrobić mi ktg nie chcieli
reklama
Ewa.se
Fanka BB :)
@agata.szy ja się zgadzam w 100%, dziewczyny w PL po prostu dostają świra od nadmiaru informacji. Te stawianie diagnoz na fejsbuku mnie rozbraja, konsultowanie zapisów ktg, morfologii... po co to?(ba, ostatnio jakaś agentka wrzuciła zdjęcie mokrych od śluzu majtek do konsultacji ) Tutaj jak jest dobrze to wiesz tylko tyle że jest dobrze i nikomu nie przychodzi do głowy podważać kompetencji lekarzy. Natomiast brak jakiejkolwiek kontroli ciąży od połowy do końca przyprawia mnie o niepokój tym bardziej że wiem że w PL jest inaczej. Tutaj wyznacznikiem wszystkiego są objawy u matki, nie ma objawów-nic się nie dzieje. A przeciez wiadomo ze tak nie jest. I ja serio popieram to podejście tutaj, ale jakkolwiek zdroworozsądkowo do tego byś nie pochodziła, na moim miejscu też szlag by Cię trafiał. Przynajmniej od czasu do czasu [emoji4]Paradoksalnie ostatnio czytałam wypowiedź lekarza, że duży procent dzieci jest okrecony pepowina na pewnym etapie a nawet przy porodzie i nie jest to sytuacja, którą powinno się bardzo stresować. U nas podejście niektórych lekarzy, którzy dzielą się wszelkimi wynikami (długość szyjki, rozwarcie, okrecenie pepowina itd) prowadzi do tego, że większość kobiet przejmuje się bardziej niż powinna. Jest to oczywiście zrozumiałe, że zależy im na dziecku, ale jak widzę na fejsie codzienne posty o to co reszta grupy by zrobiła w sytuacji okrecenia pepowina (większość matek stanowczo optuje za cc), albo te pytania ile waży dziecko bo lekarz nie skomentował wagi a im wydaje się, że za mało (i tu głosy, że mało, że dużo itd)... No po prostu znajomość części tych faktów sprawia, że niektóre mamuśki zaczynają myśleć, że mają wiedzę na poziomie lekarzy i doradzają innym często głupoty bądź wręcz niebezpieczne zachowania...
Wiem, że to ze skrajności w skrajność Twojego przypadku, ale mogę przyznać, że rozumiem podwaliny tego szwedzkiego podejścia
Podziel się: