U nas dizs kolejny piękny dzień.
Jedziemy na obiad do teściów, bo dawno nie byliśmy u nich, na Święta się widzieliśmy z nimi u babci.
Muszę zrobić mały wykład o słodyczach, bo znów przesadzają, tyle ile ona tego w święta od nich dostała, to 5ke dzieci możnaby obdarować, w tym np 2 paczki żelków, 2 różne zestawy z zającem...
A z owoców "aż"4 mandarynki, gdzie wiedza że ona owocowa dziewczyna jest..
Odkąd może jeść produkty mleczne, to przeginają z tymi słodyczami.
Więc ich uświadomienie że następnym razem jak chcą dać coś słodkiego to albo ten zajączek/mikołaj, albo paczka żelek, albo jako niespodzianka a nie wszystko razem i to x 2.
A jak chcą jeszcze więcej słodyczy to owszem, paczka rodzynek, moreli, żurawiny, orzeszków ziemnych nie solonych, innych orzechów, albo slonecznika (no to nie słodycze ale ona uwielbia).
No bo kurcze można inaczej uszczęśliwić dziecko a nie tonami słodyczy.
Tym bardziej że odstała od nich fajny zestaw figurek gipsowych, koniki, aniołki itp do malowania, zaraz z farbkami w zestawie.
Więc od razu u pra babci większość z nich pomalowała i miała frajdę...
A dla przykładu od cioci i wujka męża dostała czekoladę nussbeisser gorzką, no i zajączka też z gorzkiej czekolady, bo wiedzą że ona nie mogła mlecznych czekolad, lubi gorzkie też, więc tego się trzymają.
Także jak to mój mąż ujął "można? Można!"
Napisane na Moto G Play w aplikacji Forum BabyBoom