reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czarna lista

hm...kazdy ma prawo do wlasnych odczuc...ja po wypowiedzi Magdalenki nigdy bym sie do niej nie wybrala.
To ze Tobie nie przeszkadza zachowanie lekarki nie znaczy ze innej nie bedzie przeszkadzalo.
A to ze kolejki...coz...nawet do najwiekszych konowalow sa-wiec dla mnie to zaden argument,ot.
Nie musisz się wybierać do tej akurat pani doktor. Na całe szczęście możemy wybierać. Ja wybrałam doktor Gadomską i nie zmienię jej za żadne skarby. Jeśli na podstawie jednego negatywnego postu oceniasz osobę to gratuluję. Szkoda komentować
 
reklama
Nie musisz się wybierać do tej akurat pani doktor. Na całe szczęście możemy wybierać. Ja wybrałam doktor Gadomską i nie zmienię jej za żadne skarby. Jeśli na podstawie jednego negatywnego postu oceniasz osobę to gratuluję. Szkoda komentować

jesli chodzi o zdrowie (zycie) moje czy (w przypadku ciazy) dziecka to mi wystarczy jeden negatywny post.
 
Poza tym każdy powinien wyrobić sobie swoja opinię zanim przyłączy się do dyskusji. Ty nie masz na czym jej oprzeć. Po prostu puste słowa.

z ciekawosci wpisalam ta lekarke w wyszukiwarke i wyskoczylo mi pare forow gdzie opinie na temat tej lekarki nie byly zbytnio pochlebne. zreszta zauwaz ze ja tylko zwrocilam uwage na to ze kazdy miec swoje wlasne zdanie. Ty masz takie, a ktos moze miec inne. Zreszta to nie ja na sile probuje udowodnic ze lekarka taka a taka jest taka a taka.
Ja juz nie bede pisac w tej kwesti bo to do niczego dobrego nie doprowadzi.

Pozdrawiam
 
Może to dr Gadomska we własnej osobie skoro taka drażliwa? Jeśli nie to zawsze można wpisać ją na złotą listę jeśli jest taka super.
 
WARSZAWA
Dziewczyny a ja was przestrzegam przed lekarzem:
- JANUSZEM GRZELAKIEM Z GABINETU AG-MED owy człowiek jest wielkim gburem, udziela zerowych informacji, sam nie ma pojęcia o tym co robi, już nie wspominając o badaniu... wół ma więcej wdzięku, do tego wizyta kosztuje 100zł, uważajcie na tego KONOWAłA!
- JANEM MALINOWSKIM Z pseudo instytutu "HYPOCRATES" - ten lekarz miał czelność powiedzieć mi, że jestem bezpłodna mimo, faktu, że zaszłam w ciążę dwa tyg po badaniu, nie wspominając już o jego gabinecie, który wygląda jak z przełomu lat 70tych, do tego jest natrętny i w zależności od dnia będzie miły bądź nie... Wizyta 90zł - NIE POLECAM




 
KRAKóW- DR MAREK KOWALCZYK ze szpitala na Ujastku. Absolutna porażka.
Wizyty w gabinecie prywatnym (obskurnym- absolutny brak profesjonalizmu) trwają 1-1,5 godziny podczas której pan dr opowiada o wakacjach, polityce, nurkowaniu, strajkach i o wszystkim innym tylko nie o stanie pacjentki. Musiałam bardzo się namęczyć żeby nakierować rozmowę na temat mojej ciąży. Na szczęście miałam bardzo zdrową ciążę prowadzoną do 7 miesiąca przez innego lekarza, a przeniosłam się do dr Kowalczyka bo chciałam rodzić w "jego" szpitalu i chciałam aby zapewnił mi znieczulenie do porodu. W trakcie wizyt wciąż mówił o najlepszym rozwiązaniu ciąży ( w domyśle -cesarka), a jak zdecydowanie upierałam się przy naturalnym porodzie to straszył mnie np małą ilością wód płodowych, śmiercią dziecka jakiejś pacjentki która nie chciała cesarki i zbyt długo przetrzymała ciążą, 1 miesiąca straszył, że dziecko jest za małe, następnego, że za duże PARANOJA! Jego opis badania USG to już zakrawa o żart- przy badaniu czynności mózgu opisywał wykres: tu są takie górki, w ogóle nie wiadomo o co w tym chodzi ale mają być takiej wielkości - to tu są dobre...Jak przyszło co do czego nie pojawił się w szpitalu a na informację telef. jak często mam skurcze powiedział, że cyt: "eeeee to niemożliwe".Wizyty były bardzo drogie a w rezultacie urodziłam sama bez znieczulenia. Pan dr. ma niewybredne poczucie humoru znane już w Krakowie - trzeba się bardzo uodpornić żeby je przełknąć. Po każdej wizycie wychodziłam zaniepokojona - a chyba nie o to chodzi. Absolutnie ODRADZAM.
 
MACIEżYńSTWO- bank krwi pępowinowej!!!!- UWAGA!!!- muszę ostrzec przed tą instytucją posiadającą jak się reklamują wszelkie atesty. Pomimo atestów, ISO itp nie potrafili sobie poradzić z obsługą własnych maszyn i rozwalili całą pobraną krew pępowinową mojego dziecka!!! Jak się tłumaczyli pękł worek w maszynie wirującej próbkę krwi. Jest to nadal dla mnie niezrozumiałe jak to możliwe, żeby na takim sprzęcie mogło się coś takiego zdarzyć. Oczywiście umowa, którą się z nimi podpisuje jest tak skonstruowana, że nie daje możliwości zaskarżenia ich o niepowetowaną stratę. Przy podpisywaniu umowy w przemiły sposób zapewniają, ze absolutnie nic takiego zdarzyć się nie może tymczasem wg nich mój przypadek to już drugi z kolei ( pytanie do ilu się nie przyznali) - PORAżKA!
 
reklama
Odradzam szpital w Pyskowicach. Zacznijmy od lekarza stamtąd, dra Księżarka. Przez przeszło ostatni miesiąc ciąży mojej żony był na urlopie, i nie powiedział nam, że trzeba w międzyczasie zrobić gdzieś USG. W efekcie, 10 dni po terminie okazało się, że dziecko jest ułożone pośladkowo i trzeba robić cesarskie cięcie (pilnie).
Opieka po cesarskim cięciu - skandaliczna. Po cięciu dziecka nie położono żonie na klatce piersiowej, a pokazano dopiero ubrane. Przez ponad dobę nie przystawiono żonie synka do piersi - mimo naszych próśb. Potem zaczął się nawał pokarmu i zastój, ale personel przez około dobę nic nie robił! Czyli przez półtorej doby mleko z piersi nie było w żaden sposób odciągane. Dopiero później próbowano syna przystawić, ale słabo ssał z nabrzmiałych piersi. Dostał od pielęgniarek zwykłe Bebiko 1, mimo, że oboje z żoną jesteśmy alergikami (i szpital o tym wiedział). Gdy personel zaczął próbować pomóc przy karmieniu i z nawałem pokarmu, powiedziano żonie, że bez kapturków silikonowych w ogóle nie może karmić (przy czym brodawki sutkowe wcale nie były płaskie, ani - tym bardziej - wklęsłe, były normalne wg wielu lekarzy, w tym ordynatorów szpitali w Gliwicach i Świętochłowicach, którzy później żonę badali). I tu zaczyna się historia z kapturkiem, która zakończyła się odstawieniem małego od piersi po niespełna trzech bolesnych miesiącach. Ale o tym później. W ogóle zauważyliśmy, że niektóre położne w szpitalu stosują kapturki jak tylko coś nie idzie super gładko z karmieniem.
Jedyną osobą kompetentną w szpitalu od spraw laktacji okazała się p. Wiesia Domin - uratowała żonę od ropnia piersi. Niestety, o reszcie personelu nie możemy tyle dobrego powiedzieć. Każda kolejna położna czy pielęgniarka dawała inne, sprzeczne zalecenia co do karmienia i pielęgnacji piersi. Zdarzyło się nawet, że położna i pielęgniarka przy łóżku żony kłóciły się, co należy robić.
Z zastojami i nawałem niektóre położne walczyły drastyczną metodą wyciskania pokarmu "na chama". Inna zastosowała bandażowanie piersi by przyhamować laktację.
Wyjechaliśmy ze szpitala z myślą, by więcej tam nie wracać. Po kilku dniach przyszła do nas lekarz pediatra i na nasze słowa o kapturkach i problemach z karmieniem poleciła poradnię laktacyjną przy Szpitalu Wielospecjalistycznym w Gliwicach. Na początku myśleliśmy, że trafiliśmy na właściwą osobę (certyfikat IBCLC), ale zawiedliśmy się. P. Asztabska zaleciła natychmiastowe odstawienie kapturków. Wówczas obejrzała żony piersi i skontrolowała, jak mały ssie. Jedyny i ostatni raz. Wkrótce zaczęły się dokuczliwe, narastające bóle piersi, które, wg konsultantki laktacyjnej były spowodowane infekcją grzybiczą w kanałach mlecznych (ani na brodawkach, ani w buzi dziecka nie było objawów grzybicy). Zaleciła leczenie: najpierw Aftin, później Nystatyna, wreszcie doustnie Flukonazol - na który receptę musieliśmy załatwić sobie sami (co nie było łatwe). W międzyczasie, byliśmy na konsultacji u dra Marka Pabiana, który wykluczył infekcję grzybiczą i stwierdził, że ból spowodowany jest przez niewłaściwy sposób ssania, który mały nabył ssąc przez kapturki. Ssał pierś "smoczkowo", mocno ugniatając brodawki, które jednak nie pękały. Powiedzieliśmy o tej diagnozie p. Asztabskiej, lecz ze ona złością zaprzeczyła, że to jest możliwe, i zaleciła kontynuację leczenia rzekomej grzybicy. Warto w tym miejscu dodać, że nie obejrzała ani piersi, ani nie sprawdziła, jak mały ssie. Niestety, zaufaliśmy jej. Po dwóch miesiącach od narodzin, żona była bardzo wyczerpana bólem, a wciąż nie była znana przyczyna. Wkrótce zaczął się dodatkowo zastój pokarmu w piersi, który przerodził się w zapalenie. Prosiliśmy p. Asztabską o wypożyczenie laktatora elektrycznego, ale zareagowała tak nieprzyjemnie, że odechciało nam się z nią rozmawiać. Żona została z problemem sama. Teściowa w końcu zaczęła wydzwaniać po wszystkich okolicznych szpitalach, szukając doradcy laktacyjnego, który zgodziłby się spróbować pomóc. Dopiero p. Grabowska ze szpitala w Tychach przez telefon potwierdziła diagnozę dra Pabiana - że ból spowodowany jest przez nieprawidłowy sposób ssania oraz przez silny stres związany z uporczywymi bólami piersi (bóle były tak silne, że żona niemal odchodziła od zmysłów). Dopiero p. Grabowska nauczyła nas, jak prawidłowo obsługiwać laktator! Niestety, na pomoc było już zbyt późno i podjęliśmy decyzję o odstawieniu synka od piersi. Teraz wiemy, że była to słuszna decyzja. Być może, gdyby żona uzyskała właściwą pomoc po powrocie z Pyskowic, wszystko potoczyłoby się inaczej. Gdyby p. Grabowska mogła wcześniej nam pomóc. Jest to niezwykła osoba, gotowa bezinteresownie poświęcić swój czas, jednocześnie znająca (w przeciwieństwie do niektórych koleżanek po fachu) zakres swoich kompetencji.
 
Do góry