reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Cud poczęcia, cud narodzin- nasze doświadczenia i doznania

W srode 16 grudnia mialam planowane wstawienie sie do szpitala... ale ze stresu w nocy z 15 na 16 grudnia dostalam skurczy co 7 minut... wytrwalam z ciezkim bolem do rana i udalam sie z mezem do szpitala.... skurcze byly nawet mocne bo 70% ale caly czas co 7 minut zdarzylo sie czasem ze co 5 minut... byl to straszny bol brzucha poloczony z bolami krzyzowymi...!!! przyjeli mnie na oddzial i powiedzieli ze bede obserwowac skoro macica ruszyla to da sobie sama rade... i tak nie przespalam pol nocy wtorkowej, caly dzien i cala noc z srody i czwartku az do piatku!!! bylam wykonczona tym brakiem snu a skurcze caly czas takie same!!! rozwarcie postepowalo w zolwim tempie... jak poprosilam o cos do przyspieszenia porodu to powiedzieli mi ze nie moga nic podac bo rozreguluja cala akcje...wiec meczylam sie dalej jak debil....!!! w czwartek mialam rozwarcie 5cm dostalam czopek Scopolan na uregulowanie skurczy ale nic nie pomogl... zbawienny byl piatek... rano na badaniu wyszlo ze juz mam 7 prawie 8 cm rozwarcia i jak robili mi badanie wod plodowych ktore polegalo na tym ze wlozyli mi jakies dwie metalowe lyzki i rozszerzyli troche by odslonic sobie cala widocznosc stwierdzili ze wody sa czyste.. a ja mialam cisnienie caly czas 140/100!!! znow dostalam czopek..ale juz wtedy podlaczyli mi oksytocyne bylo to o 8:45 (nagle pojawila sie taka mozliwosc). ok 10 mialam skurcze regularne co 1-2 minuty ale musialam czekac bo byl wczesniej porod i musieli wysprzatac porodowke!!! tak wiec o 12:00 zabrali mnie na porodowke... rozwarcie na 9 cm...wtedy przyszedl lekarz i przebil mi pecherz plodowy!!! byl 1 lekarz 2 polozne i 1 neonatolog!!! jak przebito mi pecherz poczulam plynace cieplo!! a oni mieli miny jakby nie wiadomo co sie stalo i gapili sie jeden na drugiego bez slowa!! poszlam szybko do wc patrze na podklad a tam zielone wody!!! co za chamy oszukali mnie bylam tylko ciekawa kiedy racza mi to powiedziec!!! najgorsze tez bylo dla mnie lezenie pod ktg ja juz nie mialam sily i podskakiwalam ze tetna dzecka nie bylo pokazanego ale to bylo silniejsze ode mnie.. polozna byla w szoku ze ja lubilam badanie szyjki podczas skurczu.. wszystkie kobiety to bardzo boli a mi dawalo mega ulge!!! polozna stwierdzila ze do 14 sie wyrobimy z porodem wiec patrzalam na zegar jak na zbawienie a byl na wprost mnie... skakalam na pilce a maz masowal mi plecy... mialam jeden problem!! nie czulam boli partych a byla juz wymarzona 14!!! okazalo sie ze ja ich nie czulam z wlasnej winy.. a podali mi na nie jeszcze czopek! pocieszali ze skurcze moje przy oksy so o wiele mocniejsze niz naturalne!!! wiec polozna wizela mnie na kibelek.. usiadlam i opieralam sie na jej ramieniu wczasie skurczu a ona mnie masowala po plecach co naprawde dawalo mega ulge!!! wiele zawdzieczam tej poloznej bo byla naprawde wspaniala i lagodzila mi bol jak sie tylko dalo!!! w pewnym momencie na kibelku poczulam jakby julka ze mnie wypadala!!! okazalo sie ze glupia justysia spinala poslady i miesnie kegla w czasie skurczu i boli nie czula a na kibelku cialo rozluznione i od razu zareagowalo!!! przy lozku porodowym mialam materac tak ze na kleczka opieralam sie rekoma o lozko a na materacu parlam by pomoc sobie i dziecku zejsc jak najnizej!!! jak juz glowka sie zblizala szybko wskoczylam na lozko!!! pierwsze parcie zrobilam z na pol otwartymi oczami!!! dostalam ochrzan i krwinka mi pekla w oku!! pozniej byly jeszcze 2 parcia i julka wleciala na moj brzuszek!!! piekne uczucie.. buzke miala normalna a reszta cialka sina!!! przytulilam ja i nie chcialam puscic!!! jak patrzalam na zegar to byla 14:37 a oni podali godz 14:45 ale niech im bedzie! inna polozna powiedzala mi ze zabiera dziecko do kapieli bo bylo w zielonych wodach! nareszcie ktos raczyl to glosno powiedziec!!! przyszlo rodzenie lozyska... polozna ciagnie i mowi ze pepowina sie rwie.. lekarz nacisnal na brzuch w innym miejscu ze prysla krew na polozna a po chwili wylecialo lozysko... polozna stwierdzial ze lozysko watpliwe a lekarz powiedzail ze jest ok a widzialam za co sie bierze.. wzial metalowe lyże wlożył we mnie i wytrzasal mi brzuch ze falowal jak fale na morzu podczas sztormu!!! mialam juz dosc... dobrze ze szycie nie bolalo!!! czulam lekkie uklucia..
co sie pozniej okazalo!! malutka od tych zielonych wod miala zapalenie spojowek i miala powazna infekcje w nosku nie mogla oddychac jak ja karmilam i to byl duzy problem dla nas!
 
reklama
Ja nigdy nie palalam sympatia do dzieci i nie planowalam dziecka wogole.
Jak sie dowiedzialam to byly lzy rozpaczy, depresje, wscieklosc i inne negatywne uczucia.
Na szczescie moj facet byl pozytywnej mysli i cieszylo go to, ze bedziemy miec dziecko. Dzieki niemu jakos wytrwalam ciaze, starajac sie myslec o tym wszystkim jak najlepiej, mimo to i tak pojawialy sie mysli; czy bede ja kochac? czy bede w ogole ja chciala? czy bedzie mi sie podobala? Do konca ciazy nie zaakceptowalam jej do konca, wciaz byl strach o wlasna przyszlosc, czego nie bede mogla teraz robic, ze skonczylo sie moje zycie...
Ugg Classic Cardy Boots Deutschland | Cheap Classic Cardy Ugg Boots Sale at uggbootsinde.com
 
ja jestem teraz w ciazy i nie chce tego dziecka calkowicie. nie jestem gotowa na to, sama jestem jeszcze dzieckiem. nie mam zadnego instynktu, nie chce byc matka. nie mam pieniedzy na dziecko, moj narzeczony jest w liceum a ja robie kawe w restauracji. nie wiem czy pokocham to dziecko. po prostu nie moge. czuje sie jakby wewnatrz mnie byl jakis alien, cos obrzydliwego co sie rozrasta coraz szybicej.
 
Ostatnia edycja:
Skarbusiu to całkiem normalne co czujesz zwłaszcza kiedy ciąża jest zaskoczeniem i do tego dochodzą problemy z tym ,że nie ma się na kim wesprzeć obawy z tym co będzie kiedy się urodzi bo teraz jest już nam wystarczająco ciężko.
Powiem Ci tylko tyle ,że dziecko jest jedyną osobą która będzie Cię kochać bezinteresownie bo po prostu jest od Ciebie całkowicie zależne bo jesteś jego mamą i dałaś mu życie.Wszystkie późniejsze problemy odda Ci z nawiązką gdy się świadomie do Ciebie uśmiechnie powie pierwsze słowa wyciągnie rączki. Nikt nie wymaga od Ciebie ,że teraz już je pokochasz. Miłość do dziecka rodzi się z czasem to nie jest tak ,że wyjdzie z brzucha i już je kochasz wszystkiego trzeba się nauczyć ono uczy się Ciebie ,a Ty jego jak się nim zajmować i jak kochać bo każde jest inne.Daj sobie trochę czasu przemyśl wszystko na spokojnie nie będzie tak źle.Ja też nie miałam instynktu macierzyńskiego a teraz oddałabym życie za swoje dzieci. Jeżeli chcesz pogadać napisz mi pw.
 
czytając wasze odpowiedzi poczułam sie troszke lepiej ze nie jestem sama na wiadomość o ciąży popłakałm sie nie miałam humoru wszystko było dla mnie straszne mój narzeczony się bardzo cieszył i nadal bardzo cieszy dosłownie skakał z radości a ja wygladałam jak 110 smutków ponieważ moj świat wraz z ta wiadomoscia wywalił sie kompletnie moje plany poszły na drugi plan teraz liczy sie dziecko nie byłam na to gotowa ale się stało miałam ciągle wyrzuty sumienia ze mnie to nie cieszy chociaż bardzo lubie dzieci i zawsze mówiłam ze jak bede w ciaży to bede najszczesliwsza na swiecie i myslałam ze tak bedzie ale jeszcze wszystko moze sie zmienic jestem w 11tygodniu i przyzwyczajam sie powoli do mojego stanu. i dziekuje wam wszystkim za wasze odpowiedzi wiem ze nie jestem sama w swoich mieszanych uczuciach :)
 
To teraz ja :-)
a ja nie miałam żadnych oznak porodu, nie miałam żadnych silniejszych skurczy. Do szpitala zgłosiłam się po terminie i na ktg nie wykazało skurczy, ale pani doktor powiedziała ze w nocy się rozkreci bo juz spore rozwarcie jest i zostałam juz w szpitalu. Nastepnego dnia byłam badana rozwarcie szło dalej, ale brak skurczy no ale pan doktor kazał mnie położyć na sale przed porodową, bo miałam urodzic w nocy. Całą noc spokojnie przespałam, nic się nie działo :-) tyle, że nasłuchałam się dziewczyn rodzących. Aż miałam łzy w oczach, ze i mnie to czeka :-(
Tak leżałam i leżałam, do ktg mnie podłaczali ale nic nie było... zrobili usg, pobrali wykaz wód czy są czyste i wszystko było ok :-) tyle, że brak skurczy.
Z rana miałam podawaną oksytocynę, czy wystąpią skurcze. I jako tako wystąpiły, wtedy pierwszy raz poczułam co to skurcz hehe :-) po odłączeniu skurcze powinny zostać, albo wystąpić po jakims czasie. No ale nic z tego nie było. Cisza.
No i we wtorek znowu podłączyli mnie, skurcze już były silniejsze. Kazali mi iść się wykąpać itd. bo będzie poró. W łazience zadzwoniłam do mojego factea i popłakałam się, że to już i co mnie czeka :-(
Wróciłam na porodówkę dalej mnie podłączyli i miałam indukcje. Jak mój facet już przyjechał to już mialam silne skurcze :-( ale co tam skurcze, doszły mi bóle z kregosłupa :-( Boże myslałam, ze umrę :-( ból starszny!
przecieli mi pęcherz płodowy i już było coraz gorzej. Na znieczulenie już było za późno :-:)wściekła/y:
Położna kazała mi siąść na piłce i się kręcić, myślałam ze ją zabije za to! tak mi szkodziła na kregosłup,tak mi bóle nasilała, nie miałam siły trzymać się, gdyby nie mój facet to nie wiem jak dałabym sobie rade. No i usłyszałam, ze zaraz będziemy rodzić. Zaczeły się skurcze parte. Nie wiem ile ich miałam, ale dużo! Dostałam tlen, bo nie miałam już siły. A mój facet cały czas powtarzał "oddychaj, oddychaj" hehe.
Nie krzyczałam, nie płakałam bo nie miałam sił. Gdy już mały sie urodził 22.06.2010 o godz. 16.55 to od razu uśmiech na twarzy :-):-):-) był cały siny :-( a ja z tego szoku, krzyknełam "Boże, jaki on ciemny!" :-D tatuś przeciął pępowine :-):-)
a potem juz było coraz lepiej :-) dochodziłam do siebie, był obok mnie mój wspaniały facet :-) przewieźli mnie na sale, a o 21 dostałam już Kubusia :-)
 
ja jestem teraz w ciazy i nie chce tego dziecka calkowicie. nie jestem gotowa na to, sama jestem jeszcze dzieckiem. nie mam zadnego instynktu, nie chce byc matka. nie mam pieniedzy na dziecko, moj narzeczony jest w liceum a ja robie kawe w restauracji. nie wiem czy pokocham to dziecko. po prostu nie moge. czuje sie jakby wewnatrz mnie byl jakis alien, cos obrzydliwego co sie rozrasta coraz szybicej.


mam kolezanke,ktora nie znosi dzieci wrecz ich nienawidzi chodzila w ciazy to fakt dbala o siebie ale powiedziala ze nigdy nie pokocha tego dziecka. A teraz swiata nie widzi po za swoim synkiem kocha go ponad wszystko,ale nadal nienawidzi innych dzieci. Odezwal sie w niej jakis instynkt...lepiej pozno niz wcale.
 
Powiem szczerze, że jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży był to dla mnie szok. Przecież wtedy kończyłam licencjata miałam plany pójścia na studia magisterskie robiłam prawo jazdy i lubiłam poimprezować w weekend, a tu co dzidziuś, który zniszczy całe moje dotychczasowe życie.
Płakałam przez równe dwa tygodnie dzień i noc. Potem próbowałam się z tym jakoś pogodzić mówiłam sobie no trudno stało się. Jednak gdy tylko mówiłam o ciąży łzy cisnęły mi się do oczu. W czwartym miesiącu złapały mnie wymioty masakra myślałam, że już nic nie może być gorsze, Ale z dnia na dzień oswajałam się z myślą, że muszę zmienić styl swojego życia. A więc uparłam się i w czerwcu obroniłam licencjata, a we wrześniu zdałam w końcu prawko (to był 9 raz) zapisałam się na studia magisterskie, co było najcięższą decyzją.
W grudniu pozdawałam wszystkie egzaminy z sesji zimowej, a w styczniu miałam termin porodu. Masakra te przejazdy pociągiem (nie kupiłam jeszcze samochodu) z Zabrza do Katowic, a w pociągu nikt nie ustąpi nawet miejsca. No ale dałam radę.
10 stycznia 2011 4 dni do porodu i ostatnia wizyta u lekarza. Pamiętam jego słowa nic nie zapowiada żeby urodziła pani w terminie. Gdyby bóle nie wystąpiły zapraszamy na oddział 17 stycznia.
Wieczorem jak zwykle położyłam się do łóżka i koło godz 24.00 poczułam ciepłą ciecz spływającą po nogach. Przestraszona pobiegłam do łazienki. Siedziałam tam chyba z 15 min nie umiałam wstać z toalety, gdyż tak mocno ze mnie leciało. Wtedy zorientowałam się, że to muszą być wody płodowe, ale nie czułam żadnego bólu ani skurczu nic. Szybko do szpitala.
24.30 pojawiłam sięna izbie przyjęć badania, wywiady itd. 1.15 zjawiłam się na sali porodowej, a tam czekała na mnie miła położna z informacją o lewatywie. Potem ktg i badanie szyjki i tak przetrwałam do 2.45 wtedy poczułam lekki skurcz. Następnie o 4 dostałam zastrzyk na wywołanie bóli i koło 6 podłączono mi kroplówkę. Bóle pojawiały się sporadycznie i tak do 9.00, po czym zaczęły się nasilać 10.00 bóle zaczęły być tak mocne i częste, ze nie miałam już siły ani stać ani siedzieć na piłce. Położyłam się i parłam maluszek pojawił się o 10.50. widziałam każdy moment jego wyjścia na świat. Łożysko było już tylko formalnością nawet nie wiem jak szybko wypadło.
Najgorsze co wspominam to szycie, gdyż czułam wbicie każdej igły. Po prostu masakra nie umiałam się potem poruszyć gdy przywieziono mnie na salę poporodową o 12 to z łóżka wstałam dopiero koło 19.

Dziś mój maluszek ma 2 i pół miesiąca i choć jestem na siebie zła że wpadłam to bardzo go kocham. Myślę, że z pomocą mojej mamy uda mi się osiągnąć wszystkie zamierzone cele w życiu, ponieważ na ojca dziecka nie mogę liczyć gdyż rozstaliśmy się miesiąc po narodzinach synka.
 
chcialam podzielic sie z wami moim doswiadczeniem

jestem mama dwojki dzieci. Syn i corka urodzili sie przez cesarskie ciecie. Przy pierwszym dziecku bardzo sie balam, przy drugim juz tylko troche, w wiekszosci odczuwalam radosc. Teraz gdybym byla w ciazy po raz trzeci chyba fruwałabym z radości przed porodem :)

pomimo tego ze tak boli i niesie to wiele komplikacji - porod jest czyms wspanialym
i takiej radosci wszyutskim mamom życze

Poradnik o zdrowiu, pielegnacji i wychowywaniu dzieci

http://radymamy.blogspot.com
 
reklama
Moja córeczka urodziła się przez cc w zagrażającej zamartwicy. Jest wcześniakiem,ale na szczęście obyło się bez komplikacji ;)
Nie planowałam tej ciąży ale ani przez moment nie miałam zamiaru zrobić czegokolwiek innego niż urodzić. Z moim mężem znamy się prawie 7 lat i od początku wiedziałam,że nie będziemy żałować tej decyzji ;)
 
Do góry