reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

cos dla podniebienia-czyli menu naszych pociech

reklama
KUBA DZISIAJ NA OBIADEK ZJADŁ ZUPKĘ OGÓRKOWĄ A NA DRUGIE DANIE SPAGETTI MNIAM MNIAM PALUSZKI OBLIZYWAŁ :-D:-D:-D
 
Ja wczoraj wieczorem zrobiłam taką sałatkę z niczego czyli z tego co akurat miałam pod ręką: jajka, szynka, por, pomidor, ogórek i majonez a Matek najesc sięnie mógł:shocked2:Nawet nie myślałam że mu tak zasmakuje tym bardziej że moja starsza córa to nie tknie żadnej sałatki a Mati zaczyna ja naśladowac- dobrze że nie w jedzeniu:-D
 
Tak cztam zaległości i widze że to nie tylko nasza Zośka ma zapędy alkoholika :-);-) . Piwko, winko pierwsza klasa no i do tego obowiązkowo pyrki (czipsy );-):-)
Podobno piwko poprawia dzieciom apetyt także czemu nie od czasu do czasu dać im umoczyć języczek .....
Ostatnio właśnie myślałam o Ince czy moge Zośce dawać do picia . Widze że nie które dzieciaczki piją więc też spróbuje ......
Jeśli chodzi o jedzenie w foteliku to u nas bez problemu Zośka podobnie jak Otylka pokazuje na krzesełko kiedy jest głdna albo widzi że zbliża się pora posiłku i woła przy tym mniam , mniam i pokazuje na przemian sibie i krzesełko :-)
Taki był u nas problem z jedzeniem a teraz wsówa jak szalona . Widocznie trzeba było poczekac aż Zosia ( a nie my) uzna że przyszła pora na inne jedzonko :happy2:
 
Wojtkowi to nie trzeba poprawiać apetytu, hehe...:-):-) On woła AM!!! i otwiera paszczę, jak tylko widzi coś jadalnego.
Na Mazurach mamy sąsiadkę, która tam mieszka i hoduje kury. Tuż za naszym ogrodzeniem. Dziś mój małż poszedł z Wojtkiem wrzucić coś kurom do zjedzenia, jakieś tam resztki, w których kury lubią sobie pogrzebać. Jak Wojtek zobaczył, że u kur leży kawałek starego chleba, to tak wyciągał rączki, że małż myślał, że on zaraz rzez tą siatkę przelezie. Taki jest mój synek żarty.:-D:-D
 
A u nas w te upały nie jest najlepiej z jedzeniem dopiero wieczorem jada cos konkretnego i chetnie zupy tak koło południa.
mamy teraz taki styl zywienia jak na południu europy.
Chetnie zjada parówki i inne konkretne smaki.:-)
 
reklama
Dziewczyny, mam nadzieję, że drugi mail z przepisami doszedł w całości :-) Polecam, część z nich już sama wypróbowałam, niektóre mam zamiar przetestować w najbliższych dniach.
A tu wrzucam jeszcze 2 przepisy - na domowy twarożek i żółty ser.
Twarożek - 1 litr mleka z woreczka ( dodać łyżkę śmietany i zakwasić). Kwaszone mleko ogrzewamy bardzo powoli do temp. najwyżej 50 stopni. Dla pewności można umieścić naczynie z mlekiem w kąpieli wodnej i podgrzewać ok. pół godziny, aż twaróg oddzieli się od serwatki. Mleko nie może zagrzać się zbyt mocno, bo twaróg będzie suchy i "piaszczysty". Następnie wylewamy podgrzane mleko na sito, a gdy serwatka się oddzieli, przekładamy twarożek do płóciennego woreczka lub lnianej ściereczki. Zawiązujemy i obciążamy ściereczką lub wieszamy nad miską.
Ser żółty - 1 kg tłustego twarogu pokruszyć, wrzucić do garnka i podgrzewać na wolnym ogniu, często mieszając. Wydzieli się dużo płynu, który powinien się zagotować. Zdjąć masę z ognia, zmiksować, żeby pozbyć się grudek, wyłożyć na durszlak i odsączyć płyn. Roztopić w garnku ok. 10 dag masła, wrzucić odsączony twaróg, wsypać 1 łyżkę soli i przyprawy, jakie się lubi ( mieloną paprykę, posiekany szczypiorek itp.), dorzucić żółtko jajka i całość dokładnie wymieszać ( wszystko cały czas na ogniu). Kiedy masa się ujednolici, wsypać 1 łyżeczkę sody - spowoduje ona, że masa najpierw spulchnieje, a potem zacznie się ciągnąć jak roztopiony żółty ser. Ciągle mieszając gotować ok. 5 minut na malutkim ogniu. Przełożyć do miseczki wyłożonej folią, wystudzić i włożyć na trochę do lodówki. Pycha!!!

Jest może przy tym trochę zachodu ( choć wcale nie tak wiele, jak się wydaje na pierwszy rzut oka), ale powiem Wam, że Marcinek się tym zajada. A np. kupnego twarogu nie chce za bardzo jeść...
 
Do góry