mama Marcinka
Mama czerwcowa' 06 mam na imię Asia:)))
Dziewczyny byłam dzisiaj u tej prywatnej lekarki. Dodam na wstępie, że mam do niej pełne zaufanie, ona pracuje od wielu lat na oddziale noworodkowym w szpitalu, była z nami kiedy Marcinek przychodził na świat:-) Jest z wykształcenia neonatologiem, pediatrą, homeopatą i alergologiem. Powiedziała mi dzisiaj, że jeżeli do tej pory u dziecka nie było żadnych oznak alergii, uczulenia, nietolerancji (a u Marcinka nie było), to z powodzeniem mogę zacząć mu podawać:
-kaszkę mannę na zwykłym mleku ( z woreczka, nie z kartonu, 2%) lekko osłodzoną i polaną sokiem np. malinowym;
-budyń na mleku jak wyżej, wszystkie smaki oprócz czekoladowego;
-biszkopty zwykłe (z glutenem) do rączki albo pokruszone jako dodatek np. do tartego jabłka;
-bułkę/chleb z masłem i z drobniutko posiekaną wędlinką (tylko "prawdziwa" szynka, bez konserwantów i najlepiej nie drobiowa, bo tam na 100% dodają konserwanty);
-zwykłe zupy na wywarze mięsnym, lekko posolone, na razie zmiksowane (byłam w szoku, gdy powiedziała, że można dawać krupnik, pomidorową, rosół z kluskami lanymi)
-żółtko z jajka na miękko, które sobie ugotowałam, lekko osolone.
Powiedziała też, że dzieciom długo karmionym piersią mogą nie smakować kaszki ryżowe czy mleko modyfikowane, dlatego lepiej wprowadzić zwykłe mleko. No i w takim przypadku jak Marcinek, kiedy mało przybiera na wadze, trzeba wprowadzić pokarmy bardziej kaloryczne, bo kaszki i zupki słoiczkowe są za słabe.
Dodam jeszcze, że Marcinek dzisiaj oczekując na gotującą się kaszkę mannę "ciamkał" sobie bułkę z masłem, a potem zjadł z apetytem 150 ml kaszki. Teraz od 2 godzin smacznie sobie śpi, więc nic mu nie dolega po tej kolacji. Tym bardziej się cieszę, że od dwóch dni prawie nic nie jadł przez wysoką gorączkę...
-kaszkę mannę na zwykłym mleku ( z woreczka, nie z kartonu, 2%) lekko osłodzoną i polaną sokiem np. malinowym;
-budyń na mleku jak wyżej, wszystkie smaki oprócz czekoladowego;
-biszkopty zwykłe (z glutenem) do rączki albo pokruszone jako dodatek np. do tartego jabłka;
-bułkę/chleb z masłem i z drobniutko posiekaną wędlinką (tylko "prawdziwa" szynka, bez konserwantów i najlepiej nie drobiowa, bo tam na 100% dodają konserwanty);
-zwykłe zupy na wywarze mięsnym, lekko posolone, na razie zmiksowane (byłam w szoku, gdy powiedziała, że można dawać krupnik, pomidorową, rosół z kluskami lanymi)
-żółtko z jajka na miękko, które sobie ugotowałam, lekko osolone.
Powiedziała też, że dzieciom długo karmionym piersią mogą nie smakować kaszki ryżowe czy mleko modyfikowane, dlatego lepiej wprowadzić zwykłe mleko. No i w takim przypadku jak Marcinek, kiedy mało przybiera na wadze, trzeba wprowadzić pokarmy bardziej kaloryczne, bo kaszki i zupki słoiczkowe są za słabe.
Dodam jeszcze, że Marcinek dzisiaj oczekując na gotującą się kaszkę mannę "ciamkał" sobie bułkę z masłem, a potem zjadł z apetytem 150 ml kaszki. Teraz od 2 godzin smacznie sobie śpi, więc nic mu nie dolega po tej kolacji. Tym bardziej się cieszę, że od dwóch dni prawie nic nie jadł przez wysoką gorączkę...