Monia, z tymi facetami tak jest. Duże dzieci i lubią zabawki. Co zrobić! Wydaje mi się, że Twoja reakcja u Niego wyzwoliła chyba pozycję pt. "najlepsza obrona to atak". Pewnie wcale nie myśli tego co powiedział, tylko chciał Cię zranić, bo Ty zraniłaś jego odmawiając mu zabawki. No i teraz głupio się czuje ale nie wie jak to odkręcić. Ot chłopska duma. Odpuść sobie i nie przejmuj się!!! Głowa do góry.
U mnie wprawdzie sytuacja finansowa jest nie za dobra, ale wygląda podobnie jak u Ciebie. Często jest tak, że mimo iż ja więcej zarabiam, to sobie odmawiam różnych rzeczy, bo pieniądze są wspólne i do tego ciągle ich mało, a on sobie pozwala. No i jest mi przykro, bo jak coś kupię - nawet potrzebnego, to on się patrzy takim wzrokiem, że zaczynam mieć wyrzuty sumienia, ale on sobie nie żałuje. Ale niestety wiem, że sama od doprowadziłam do tego, bo mu na to pozwalałam od samego początku.
A dziś znowu mieliśmy scysję, tym razem o Weronikę - i też się popłakałam. Stwierdziłam, że dziecko doprowadzi starych do rozwodu. Ona chyba właśnie przechodzi tzw. bunt pięciolatka i od paru tygodni jest po prostu okropnie niegrzeczna. Niestety najwięcej olewa mnie i to co ja do niej mówię. Mogę ją prosić 1000 razy a ona i tak na swoim postawi. Mnie już nerwy ponoszą i często na nią krzyczę, a mój Mąż zamiast stanąć po mojej stronie (widzi co się dzieje), to mnie jeszcze przy niej opieprza. W ten sposób mój autorytet leży i kwiczy, a on twierdzi, że ona mnie nie słucha "bo sobie na to pozwoliłam". No i co ja mam z tym fantem zrobić????

U mnie wprawdzie sytuacja finansowa jest nie za dobra, ale wygląda podobnie jak u Ciebie. Często jest tak, że mimo iż ja więcej zarabiam, to sobie odmawiam różnych rzeczy, bo pieniądze są wspólne i do tego ciągle ich mało, a on sobie pozwala. No i jest mi przykro, bo jak coś kupię - nawet potrzebnego, to on się patrzy takim wzrokiem, że zaczynam mieć wyrzuty sumienia, ale on sobie nie żałuje. Ale niestety wiem, że sama od doprowadziłam do tego, bo mu na to pozwalałam od samego początku.
A dziś znowu mieliśmy scysję, tym razem o Weronikę - i też się popłakałam. Stwierdziłam, że dziecko doprowadzi starych do rozwodu. Ona chyba właśnie przechodzi tzw. bunt pięciolatka i od paru tygodni jest po prostu okropnie niegrzeczna. Niestety najwięcej olewa mnie i to co ja do niej mówię. Mogę ją prosić 1000 razy a ona i tak na swoim postawi. Mnie już nerwy ponoszą i często na nią krzyczę, a mój Mąż zamiast stanąć po mojej stronie (widzi co się dzieje), to mnie jeszcze przy niej opieprza. W ten sposób mój autorytet leży i kwiczy, a on twierdzi, że ona mnie nie słucha "bo sobie na to pozwoliłam". No i co ja mam z tym fantem zrobić????


