powiem tak - ostatnie jego zachowanie wykracza poza wszystkie możliwe zasady
on ogólnie to chce małego "pokazywać". A to ciotce, to babkom, to jeszcze komuś... Do domu nie chce go zabierać ze względu na to, że chce z nim poprzebywać, tylko babcia chce zobaczyć małego! To mu powiedziałam, że nie ma problemu, żeby przyjechała do mnie i potraktuję to nawet jak miły gest, że w końcu okaża zainteresowanie
Chciał go wczoraj zabrać do siebie i później odwieźć (to nic, że było grubo po 18nastej, a o 19 mały idzie się kąpać i ok 20 jest już nie do wytrzymania i kładę go spać, a tatulek mieszka 25 km od nas). Dla takiego dziecka miesiąc niewidzenia kogoś to jak obca osoba. Przez pół godziny wizyty mały nawet do niego nie podszedł tylko ciągle się mnie trzymał
A i jeszcze powiedział, że skoro nie chcę polubownie go mu dać to zadzwoni na policję (bo wie, że przy policji nie będę miałą wyjścia
). Nerwy mam tak zszargane, że wieczorem to aż się poryczałąm ze współczucia dla głupoty tego człowieka...
Dla mnie naprawdę nie byłoby problemem, że chce zabierać małego do siebie, ale niech na początek zacznie utrzymywać z nim systematycznie kontakty. Zaproponowałam wizyty dwa razy w tyg, np. środy, niedziele, ale powiedział, że w tyg to on nie może, bo pracuje do 20 (normalnie do 16nastej, ale pozniej bieze robotę po godzinach). Dla mnie to jest chore, ze pieniądze są ważniejsze od kontaktów z dzieckiem
Może sobie pozwolić, żeby jeden dzień w tygodniu nie brać chałtur, bo zarabia 4 tys., więc jak dostanie te 3 to też nie będzie mu źle, biorąc pod uwagę fakt, że jest na garnuszku mamusi... Do tej pory woziłam małego do niego, żeby wiedział, że to jego TATA, ale teraz to nie mam już na to ani czasu ani ochoty ani tym bardziej kasy, bo ja ze swoich 1300 zł niecałych ledwo dotrwam znowu do 10tego