Raczkowa uwazaj na co pozwalasz exowi. moj po narodzinach Filipka byl slodziusienki. bardzo chcial odwiedzac syna codziennie. i ja sie z tego cieszylam i mu to umozliwialam. nie wiedziec kiedy on sie bardzo zadomomowil u mnie. bez skrepowania siegal do lodowki, rozwalal sie na kanapie czy lozku. z biegiem czasu czulam sie bardzo stlamszona jego wizytami - godzinami, czestotliwoscia i niefrasobliwa swoboda. ani nie moglam odpoczac jak chcialam ani ogolnie czuc sie swobodnie. jednak uwazalam, ze skoro chce widywac dziecko to musze to znosic. po jakims czasie ktos uswiadomil mi, ze moj dom jest moim domem a moj czas moim czasem. a ojciec dziecka sam podjal decyzje by z nami nie zyc. wiec nie moze miec takich praw jak domownik. zostaly wiec wyznaczone dni i ramy godzinowe. wprowadzenie tego w zycie nie bylo proste. rozbestwiony ex wolal wczesniejsza wygode. szybko tez wyszlo na jaw, ze jesli to on ma sie dostosowac do wspolnych ustalen to jego odwiedziny nie sa juz tak czeste i regularne. a jak mial zaczac stosowac sie do pewnych zasad to juz w ogole sie wkurzal.
jednak ja, malymi kroczkami, odzyskalam swoj dom, prywatnosc etc.
ogolem moja rada jest taka: ustal jakies zasady, czestotliwosc oraz godziny odwiedzin i sie tego trzymaj. w przeciwnym razie ani sie obejrzysz a ex wejdzie Ci na glowe. nie popelniaj mojego bledu, bo potem duzo trudnej jest to jakos sensownie odkrecic.
a tak z innej beczki - doszly mnie dzis sluchy, ze ponoc moj ex rozstal sie z kolejna kobieta z ktora ma okolo 8 m-czna corke. czy to prawda to nie wiem, ale bym sie wcale nie zdziwila...