reklama
DarkAsterR
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Maj 2018
- Postów
- 5 972
Wspomnienie nie z porodu ale z jednego dnia z mojej pierwszej ciazy.
Bylam już na takim etapie, ze zakładanie skarpetek czy butów było dla mnie kara. Podniesienie przedmiotu z podłogi powodowało intensywne dywagacje w stylu „skoro już tam leży to niech sobie leży, przynajmniej wiem gdzie jest”.
No i pewnego dnia warczę sobie do męża na mój los. „Cos ty mi zrobił?” „To wszystko twoja wina”. „Wezmę i wyjadę z domu i już nie wrócę. Co mi zrobisz, jak mnie powstrzymasz?” Ewidentne działanie hormonów, musiałam sobie ponarzekać na fakt, ze niczego już sama z podłogi nie sięgnę.
Maz spojrzał na mnie siedząca niczym wieloryb uziemiony na plazy.
- Nigdzie nie pojedziesz.
Ja mu na to, ze wezmę samochód i pojadę i on gow..o może.
- Nigdzie nie pojedziesz. Zabiorę ci kluczyki.
- Mam drugie.
- Te tez ci zabiorę.
- I co z nimi zrobisz?- dyskusja na poziomie piaskownicy.
- Położę je na podłodze….
…..kurtyna.
Bylam już na takim etapie, ze zakładanie skarpetek czy butów było dla mnie kara. Podniesienie przedmiotu z podłogi powodowało intensywne dywagacje w stylu „skoro już tam leży to niech sobie leży, przynajmniej wiem gdzie jest”.
No i pewnego dnia warczę sobie do męża na mój los. „Cos ty mi zrobił?” „To wszystko twoja wina”. „Wezmę i wyjadę z domu i już nie wrócę. Co mi zrobisz, jak mnie powstrzymasz?” Ewidentne działanie hormonów, musiałam sobie ponarzekać na fakt, ze niczego już sama z podłogi nie sięgnę.
Maz spojrzał na mnie siedząca niczym wieloryb uziemiony na plazy.
- Nigdzie nie pojedziesz.
Ja mu na to, ze wezmę samochód i pojadę i on gow..o może.
- Nigdzie nie pojedziesz. Zabiorę ci kluczyki.
- Mam drugie.
- Te tez ci zabiorę.
- I co z nimi zrobisz?- dyskusja na poziomie piaskownicy.
- Położę je na podłodze….
…..kurtyna.
- Dołączył(a)
- 22 Wrzesień 2022
- Postów
- 1
Ja wylądowałam w szpitalu 38.4 tyg bo na USG niby wyszło, że mała spadła z wagi. W szpitalu USG(waga normalna),badania dobra powoli się zaczyna zatrzymujemy ją na sali. Takie powoli się zaczyna trwało do 40 tyg. Ordynator stwierdził, że wywołujemy. Kroplówki a tu nic cały dzień na tej sali, ale poród się nie zaczął. Była to środa stwierdzili, że jak do poniedziałku nie będzie żadnego postępu to jeszcze raz wywołanie i jak coś cesarka. Pierwszy poród więc nie wiedziałam nic jak tak naprawdę to będzie. Sobota godzina 5-6 wyleciał dopiero ze mnie ten cały czop. Powiedziałam poloznej a ona na spokojnie może w poniedziałek Pani urodzi. No ok leżę z kobieta (42 lata) 3 poród. Oglądamy telewizję i widzi ze cały czas się kręcę i pyta się mnie czy coś mnie boli odpowiedziałam, że kręgosłup. Godzina 10 obchód. Znów ordynator podchodzi pyta czy wszystko dobrze, mówię że tak ale kręgosłup mnie boli a on a bo takie nie wygodne łóżka mamy a Pani tyle czasu juz tu, ale skończę obchód i wezmę Panią na badania. Godzina 12 nikogo nie ma czekam sobie żartując z dziewczyną obok ale dzwonię do partnera żeby wyszedł z pracy bo mam jakaś intuicję że dziś urodzę. W końcu 13 przychodzi położna, żebym się przygotowała na badania i przyszła do gabinetu za 20-30 min no ok. Poszłam, weszłam na fotel a tu się okazuje rozwarcie 10 cm. 14.30 mieliśmy już małą obok siebie. Jeszcze położną:"boże gdzie Pani mąż on nie zdąży to już czas.... Oooo cicho ktoś wszedł na oddział, wyjrzała z sali i krzyczy dawaj Pan dawaj bo zaraz będzie po
Jak przyjechalam pod szpital, i dzwonilam dzwonkiem, babki z rejestracji widziały mnie przez kamerkę w domofonie, mialam 7 cm a bylo mi mega wesolo dopytywaly podsmiewujac się czy aby na pewno taka rozesmiana i do porodu.
Hmm jak juz akcja byla na max rozkrecona a moj ból oceniam na 110% to chcialam uciec z fotela. Zaczelam z niego schodzic, szukac swoich rzeczy, ubierac klapki... Mówię że ja już muszę stąd wyjść. Położne mega krecily bekę dopytując "a gdzie pani chce iść?"
Hmm jak juz akcja byla na max rozkrecona a moj ból oceniam na 110% to chcialam uciec z fotela. Zaczelam z niego schodzic, szukac swoich rzeczy, ubierac klapki... Mówię że ja już muszę stąd wyjść. Położne mega krecily bekę dopytując "a gdzie pani chce iść?"
Jeszcze pamiętam, na "porodówkę" poszłam w staniku i majtkach. I to z przyklejoną wkładką
Zdjelam dopiero w toalecie na sali, a po porodzie polozna wziela do reki moj stanik, i majtki z wkładką na wierzchu i przeszla przez caly oddzial
Ale się wtedy zawstydziłam.
Zdjelam dopiero w toalecie na sali, a po porodzie polozna wziela do reki moj stanik, i majtki z wkładką na wierzchu i przeszla przez caly oddzial
Ale się wtedy zawstydziłam.
Madziszy
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Lipiec 2022
- Postów
- 355
Aż mi przypomniałaś z 2 poroduJak przyjechalam pod szpital, i dzwonilam dzwonkiem, babki z rejestracji widziały mnie przez kamerkę w domofonie, mialam 7 cm a bylo mi mega wesolo dopytywaly podsmiewujac się czy aby na pewno taka rozesmiana i do porodu.
Hmm jak juz akcja byla na max rozkrecona a moj ból oceniam na 110% to chcialam uciec z fotela. Zaczelam z niego schodzic, szukac swoich rzeczy, ubierac klapki... Mówię że ja już muszę stąd wyjść. Położne mega krecily bekę dopytując "a gdzie pani chce iść?"
Cała akcja w domu tz
Skurcze co 3 min wody mi odeszły budzę swojego a on mi jak już pisalam mówi a nie możesz poczekać i śpi
Ale to nic z racji że fo szpitala blisko on stres dzwoni po takse ja na co taksa autobusem do jedziemy i jechaliśmy mało tego poszłam do biedry przed szpitalem do biedry jeszcze
Dochodzę do szpitala a tam objazd w kółko a to już skurcze takie że zwracałam aż więc musiał już dzwonić po taxi bo w koło to km do wejścia jak wpadlam na ip i badanie to miała 8cm rozwarcia godzinę po było po wszystkim
Madziszy
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Lipiec 2022
- Postów
- 355
To jak ja teraz położna na porodówce proszę się położyć i w śmiech pani do porodu w majtkach proszę to natychmiast zdjąć i mówi do mnie pani 4 poród i coJeszcze pamiętam, na "porodówkę" poszłam w staniku i majtkach. I to z przyklejoną wkładką
Zdjelam dopiero w toalecie na sali, a po porodzie polozna wziela do reki moj stanik, i majtki z wkładką na wierzchu i przeszla przez caly oddzial
Ale się wtedy zawstydziłam.
A ja też zawstydzona mojemu m podaje skrępowana majtki i zawiniętą podpaskę a on też w stresie co mam z tym zrobić i mu tłumacze majtki do walizki podpaska do tego kosza z czerwonym workiem
O'laaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 24 Luty 2021
- Postów
- 708
Mnie rozwaliło jak już zaczęłam rodzic gdy przyszła do mnie położna z planem porodu do wypełnienia mówię do niej że co proszę ? A ona nie tak się patrzy i mówi no wsumie to pani już to nie potrzebne proszę wpisać datę i podpis, a to był już nie lada wyczyn
O'laaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 24 Luty 2021
- Postów
- 708
A najlepsze jest to że w drugiej ciąży w 38 tyg musiałam wstawić się w szpitalu z podejrzeniem barku wód, wiadomo cała procedura, covid etc , koniec końców okazało się że wod mam wystarczająco , a że ze stresu skoczyło mi ciśnienie to mnie już zostawili na oddziale i jeszcze po badaniu ordynator mówi że on by wolal żebym do porodu przyjechała z akcją , a nie leżeć w szpitalu ale jak już tu jestem to zostaw mnie na obserwację z tego wszystkiego w nocy dostałam skurczy, jeszcze zanim ogarnęłam że nie są to zapowiadające tylko pcha się mała, to jak miałam co 3 minuty ( było nad ranem) zadzwoniłam do męża jeszcze żeby był w gotowości i idę sobie do położnej , mówie jaka sytuacja, ta mówi żebym szła na salę i zaraz przyjdzie mnie zbadać, no i przyszła, bada i wpada w panikę: Rany boskie , pani zaraz tu urodzi !!! Szybko lecę po wózek i dzwonię na porodówkę ! Pani niech sobie rzeczy do torby wpakuje. No i faktycznie jak mnie zawiozła na porodówkę to za pół godziny już było po i mój biedny chlop nie zdążył , bo przez covida musiał jeszcze ankietę wypełnić , przebrać się ... A dowcipne panie lekarki mówią tak: to jak maz wejdzie to niech pani nie mówi że to już po no i wchodzi mój mąż, podchodzi do mnie , widzi że taka rozbebłana leżę , pyta się mnie coś tam, a położna do niego : nie chce pan dziecka zobaczyć?
Ten w szoku : a gdzie jest ?!?
A mała się grzałka już pod lampą
Ten w szoku : a gdzie jest ?!?
A mała się grzałka już pod lampą
reklama
Papillonek1980
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Sierpień 2018
- Postów
- 5 427
Mi najbardziej podobało się, jak ja, cesarkowa, nie zorientowałam się, że rodzę. Drugi poród, skurcze co 3-5 min. i jeszcze dawałam radę. Było mi dziwnie. Niewygodnie. Bolały plecy. Zupełnie inaczej niż skurcze przepowiadające B.H. Za to położne z dużym stażem też nie zorientowały się. Kazały mi iść na salę, bo tu są PRAWDZIWE PORODY i przeszkadzam. Dobra. Poszłam. Ale jak już nie mogłam zrobić kupy, a bardzo, bardzo mi się chciało, to poszłam po lewatywę, żeby im nie zapaskudzić stołu przy planowym CC. Starsza położna poszła po zestaw, a młodziutkiej jednak coś zaświtało i poprosiła na stół, żeby mnie zbadać. Nagle panika, jazda, dziki pośpiech, szybko po dochtora. Była 5 rano, ja planowany zabieg na 12.00, a mam 8 cm rozwarcia i muszą szybko ciąć. Oby tylko lekarz zdążył. Po masażu szyjki macicy przestało być śmiesznie. Klełam jak rasowa patologia. Nawet nie podejrzewałam, że tak umiem. Wbicie w kręgosłup, pal licho te 8 razy zanim się udało, to było najpiękniejsze przeżycie. Szkoda tylko, że z rozcinaniem powłok brzusznych chwilkę nie zaczekali. Prawie z łóżka spadłam, tak skoczyłam, uciekałam i wrzeszczałam. Przywiązali. Nosz kurde, nie poczekali, aż znieczulenie zadziała do końca. Potem sami się zdziwili, że ojej. Generalnie fajny poród. Pierwszy raz w życiu (i ostatni) miałam skurcze, a nie dziabanie na sucho. Było by świetnie, gdyby nie interwencje medyczne. Tak naprawdę mając podstawowe środki przeciwbólowe i przy braku przeciwwskazań, myślę, że dałabym radę urodzić sama. Maluch miał 2900. Szkoda, że nie było mi dane. Mam jakiś taki niedosyt. I zrosty w jelitach. Oj tam. Ważne, że dzieci są świetne. Ja to ja.
Podziel się: