reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Co was rozbawiło w trakcie porodu?

Ja tak jeszcze dodam od siebie że moja czwarta pociecha wyciągnęła tylko łepek z kanału rodnego jeszcze prawie cała we mnie ale drze się w niebo głosy glosy😆😆😆
Chwilę wcześniej dotykałam jej rodzącej się główki ☺
 
reklama
Wspomnienie nie z porodu ale z jednego dnia z mojej pierwszej ciazy.
Bylam już na takim etapie, ze zakładanie skarpetek czy butów było dla mnie kara. Podniesienie przedmiotu z podłogi powodowało intensywne dywagacje w stylu „skoro już tam leży to niech sobie leży, przynajmniej wiem gdzie jest”.
No i pewnego dnia warczę sobie do męża na mój los. „Cos ty mi zrobił?” „To wszystko twoja wina”. „Wezmę i wyjadę z domu i już nie wrócę. Co mi zrobisz, jak mnie powstrzymasz?” Ewidentne działanie hormonów, musiałam sobie ponarzekać na fakt, ze niczego już sama z podłogi nie sięgnę.
Maz spojrzał na mnie siedząca niczym wieloryb uziemiony na plazy.
- Nigdzie nie pojedziesz.
Ja mu na to, ze wezmę samochód i pojadę i on gow..o może.
- Nigdzie nie pojedziesz. Zabiorę ci kluczyki.
- Mam drugie.
- Te tez ci zabiorę.
- I co z nimi zrobisz?- dyskusja na poziomie piaskownicy.
- Położę je na podłodze….

…..kurtyna.
 
Ja wylądowałam w szpitalu 38.4 tyg bo na USG niby wyszło, że mała spadła z wagi. W szpitalu USG(waga normalna),badania dobra powoli się zaczyna zatrzymujemy ją na sali. Takie powoli się zaczyna trwało do 40 tyg. Ordynator stwierdził, że wywołujemy. Kroplówki a tu nic cały dzień na tej sali, ale poród się nie zaczął. Była to środa stwierdzili, że jak do poniedziałku nie będzie żadnego postępu to jeszcze raz wywołanie i jak coś cesarka. Pierwszy poród więc nie wiedziałam nic jak tak naprawdę to będzie. Sobota godzina 5-6 wyleciał dopiero ze mnie ten cały czop. Powiedziałam poloznej a ona na spokojnie może w poniedziałek Pani urodzi. No ok leżę z kobieta (42 lata) 3 poród. Oglądamy telewizję i widzi ze cały czas się kręcę i pyta się mnie czy coś mnie boli odpowiedziałam, że kręgosłup. Godzina 10 obchód. Znów ordynator podchodzi pyta czy wszystko dobrze, mówię że tak ale kręgosłup mnie boli a on a bo takie nie wygodne łóżka mamy a Pani tyle czasu juz tu, ale skończę obchód i wezmę Panią na badania. Godzina 12 nikogo nie ma czekam sobie żartując z dziewczyną obok ale dzwonię do partnera żeby wyszedł z pracy bo mam jakaś intuicję że dziś urodzę. W końcu 13 przychodzi położna, żebym się przygotowała na badania i przyszła do gabinetu za 20-30 min no ok. Poszłam, weszłam na fotel a tu się okazuje rozwarcie 10 cm. 14.30 mieliśmy już małą obok siebie. Jeszcze położną:"boże gdzie Pani mąż on nie zdąży to już czas.... Oooo cicho ktoś wszedł na oddział, wyjrzała z sali i krzyczy dawaj Pan dawaj bo zaraz będzie po 😂😂😂😂
 
Jak przyjechalam pod szpital, i dzwonilam dzwonkiem, babki z rejestracji widziały mnie przez kamerkę w domofonie, mialam 7 cm a bylo mi mega wesolo :) dopytywaly podsmiewujac się czy aby na pewno taka rozesmiana i do porodu.

Hmm jak juz akcja byla na max rozkrecona a moj ból oceniam na 110% to chcialam uciec z fotela. Zaczelam z niego schodzic, szukac swoich rzeczy, ubierac klapki... Mówię że ja już muszę stąd wyjść. Położne mega krecily bekę dopytując "a gdzie pani chce iść?" :)
 
Jeszcze pamiętam, na "porodówkę" poszłam w staniku i majtkach. I to z przyklejoną wkładką 🤦‍♀️
Zdjelam dopiero w toalecie na sali, a po porodzie polozna wziela do reki moj stanik, i majtki z wkładką na wierzchu i przeszla przez caly oddzial 🙈
Ale się wtedy zawstydziłam.
 
Jak przyjechalam pod szpital, i dzwonilam dzwonkiem, babki z rejestracji widziały mnie przez kamerkę w domofonie, mialam 7 cm a bylo mi mega wesolo :) dopytywaly podsmiewujac się czy aby na pewno taka rozesmiana i do porodu.

Hmm jak juz akcja byla na max rozkrecona a moj ból oceniam na 110% to chcialam uciec z fotela. Zaczelam z niego schodzic, szukac swoich rzeczy, ubierac klapki... Mówię że ja już muszę stąd wyjść. Położne mega krecily bekę dopytując "a gdzie pani chce iść?" :)
Aż mi przypomniałaś z 2 porodu
Cała akcja w domu tz
Skurcze co 3 min wody mi odeszły budzę swojego a on mi jak już pisalam mówi a nie możesz poczekać i śpi 😆
Ale to nic z racji że fo szpitala blisko on stres dzwoni po takse ja na co taksa autobusem do jedziemy i jechaliśmy 🤣🙈 mało tego poszłam do biedry przed szpitalem do biedry jeszcze 😂
Dochodzę do szpitala a tam objazd w kółko a to już skurcze takie że zwracałam aż więc musiał już dzwonić po taxi bo w koło to km do wejścia jak wpadlam na ip i badanie to miała 8cm rozwarcia godzinę po było po wszystkim 🤣
 
Jeszcze pamiętam, na "porodówkę" poszłam w staniku i majtkach. I to z przyklejoną wkładką 🤦‍♀️
Zdjelam dopiero w toalecie na sali, a po porodzie polozna wziela do reki moj stanik, i majtki z wkładką na wierzchu i przeszla przez caly oddzial 🙈
Ale się wtedy zawstydziłam.
To jak ja teraz położna na porodówce proszę się położyć i w śmiech pani do porodu w majtkach proszę to natychmiast zdjąć i mówi do mnie pani 4 poród i co 🤣🤣🤣
A ja też zawstydzona mojemu m podaje skrępowana majtki i zawiniętą podpaskę 😆 a on też w stresie co mam z tym zrobić i mu tłumacze majtki do walizki podpaska do tego kosza z czerwonym workiem🤣
 
Mnie rozwaliło jak już zaczęłam rodzic gdy przyszła do mnie położna z planem porodu do wypełnienia 😂 mówię do niej że co proszę ? A ona nie tak się patrzy i mówi no wsumie to pani już to nie potrzebne proszę wpisać datę i podpis, a to był już nie lada wyczyn 😆
 
A najlepsze jest to że w drugiej ciąży w 38 tyg musiałam wstawić się w szpitalu z podejrzeniem barku wód, wiadomo cała procedura, covid etc , koniec końców okazało się że wod mam wystarczająco , a że ze stresu skoczyło mi ciśnienie to mnie już zostawili na oddziale i jeszcze po badaniu ordynator mówi że on by wolal żebym do porodu przyjechała z akcją , a nie leżeć w szpitalu ale jak już tu jestem to zostaw mnie na obserwację 🤦 z tego wszystkiego w nocy dostałam skurczy, jeszcze zanim ogarnęłam że nie są to zapowiadające tylko pcha się mała, to jak miałam co 3 minuty ( było nad ranem) zadzwoniłam do męża jeszcze żeby był w gotowości i idę sobie do położnej , mówie jaka sytuacja, ta mówi żebym szła na salę i zaraz przyjdzie mnie zbadać, no i przyszła, bada i wpada w panikę: Rany boskie , pani zaraz tu urodzi !!! Szybko lecę po wózek i dzwonię na porodówkę ! Pani niech sobie rzeczy do torby wpakuje. No i faktycznie jak mnie zawiozła na porodówkę to za pół godziny już było po i mój biedny chlop nie zdążył , bo przez covida musiał jeszcze ankietę wypełnić , przebrać się ... A dowcipne panie lekarki mówią tak: to jak maz wejdzie to niech pani nie mówi że to już po 😆no i wchodzi mój mąż, podchodzi do mnie , widzi że taka rozbebłana leżę , pyta się mnie coś tam, a położna do niego : nie chce pan dziecka zobaczyć?
Ten w szoku : a gdzie jest ?!?
A mała się grzałka już pod lampą 😉
 
reklama
Mi najbardziej podobało się, jak ja, cesarkowa, nie zorientowałam się, że rodzę. Drugi poród, skurcze co 3-5 min. i jeszcze dawałam radę. Było mi dziwnie. Niewygodnie. Bolały plecy. Zupełnie inaczej niż skurcze przepowiadające B.H. Za to położne z dużym stażem też nie zorientowały się. Kazały mi iść na salę, bo tu są PRAWDZIWE PORODY i przeszkadzam. 😳 Dobra. Poszłam. Ale jak już nie mogłam zrobić kupy, a bardzo, bardzo mi się chciało, to poszłam po lewatywę, żeby im nie zapaskudzić stołu przy planowym CC. Starsza położna poszła po zestaw, a młodziutkiej jednak coś zaświtało i poprosiła na stół, żeby mnie zbadać. Nagle panika, jazda, dziki pośpiech, szybko po dochtora. Była 5 rano, ja planowany zabieg na 12.00, a mam 8 cm rozwarcia i muszą szybko ciąć. Oby tylko lekarz zdążył. Po masażu szyjki macicy przestało być śmiesznie. Klełam jak rasowa patologia. 🙄 Nawet nie podejrzewałam, że tak umiem. Wbicie w kręgosłup, pal licho te 8 razy zanim się udało, to było najpiękniejsze przeżycie. Szkoda tylko, że z rozcinaniem powłok brzusznych chwilkę nie zaczekali. 🥺 Prawie z łóżka spadłam, tak skoczyłam, uciekałam i wrzeszczałam. Przywiązali. Nosz kurde, nie poczekali, aż znieczulenie zadziała do końca. Potem sami się zdziwili, że ojej. Generalnie fajny poród. Pierwszy raz w życiu (i ostatni) miałam skurcze, a nie dziabanie na sucho. Było by świetnie, gdyby nie interwencje medyczne. Tak naprawdę mając podstawowe środki przeciwbólowe i przy braku przeciwwskazań, myślę, że dałabym radę urodzić sama. Maluch miał 2900. Szkoda, że nie było mi dane. Mam jakiś taki niedosyt. I zrosty w jelitach. Oj tam. Ważne, że dzieci są świetne. Ja to ja.
 
Do góry