reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Co jeść a czego nie gdy karmi się piersią?

Co do regularnego karmienia piersią i okresu, to chyba jednak sprawa indywidualna, bo ja przecież małej niczym nie dokarmiam i nie dokarmiałam, a właśnie dostałam okres. A jeśli chodzi o przerwy, to u mnie nie ma dłuższych w nocy niż 2 - 3 h, mała ciągle wisi mi przy cyckach:szok: Nie minęło nawet 3 miesiące od porodu, a ja mam już okres:wściekła/y:
 
reklama
Tak sobie przeczytałam ten wątek od A do Z i się zastanawiam, jak sobie radziły z laktacją nasze matki, a już w ogóle nie wiem jak sobie rodziły nasze babki. To odciąganie, laktatory, kiedyś tego nie było i nie słyszało się o zbyt małej ilości pokarmu. Mi położna powiedziała, że nie istnieje pojęcie "niewartościowy pokarm" i że pokarmu jest tyle ile dziecko potrzebuje, kwestia tylko odpowiedniego przystawiania dziecka do piersi. To, że dziecko chce być wieczorem cały czas przy piersi oznacza że jest zdrowe intelektualnie, że potrzebuje bliskości i trzeba to docenić i nie odbierać mu tego, jak podrośnie i tak nie będzie chciało się tak przytulać. Mam 100% zaufania do Matki Natury. Nigdy nie odciągałam pokarmu, wieczorkiem Mała wisi mi na piersi nawet ponad godzinę z przerwami. Mam wrażenie, że nic w nich już nie ma, a później zasypia na 4-6 godzin. A jeśli nawet dziecko śpi krócej, to myślę, że nie dlatego, że się nie najada, ale może obudził je ból brzuszka. Tak samo jestem przeciwna dopajaniu dziecka. Skąd się wzięły nasze dzieci? Były kiedyś jakąś małą komóreczką. Matka natura wszystko przemyślała, oprócz tego że do mleka dodała za mało wody i rano dała za dużo pokarmu, a wieczorem za mało - nie sądzę. A później dziwimy się, że dzieci mają alergie. Kiedyś dzieci do pewnego wieku nie dostawały nic, tylko pierś, a jak miało kolkę, to matka nosiła przez trzy miesiące na rękach i układ pokarmowy malca rozwijał się naturalnie. Teraz wszyscy od samego początku urozmaicają dietę niemowlaka, ja też daję Małej Espumisan. To są tylko przykłady, bo oczywiście czasami ingerencja w naturę jest konieczna.
A jeśli chodzi o te wysypki, to tak jak mówi Kasiad początek jest najgorszy, ja już nie jem nabiału jakieś trzy tygodnie i Mała ma gładziutką buzię. Pediatra przepisała jej taki bardzo tłusty krem, który się robi na zamówienie w aptece i ma bardzo dużo witaminy E i jej pomaga, choć nie wiem czy dużo bardziej niż używana wcześniej oliwka. Ważne chyba żeby była tłusta. Trochę boję się stopniowego wprowadzania do diety nabiału, bo ponoć skaza białkowa może mieć przykre konsekwencje na całe życie dziecka, jak Ty to widzisz Kasiad? Czy wprowadzasz już stopniowo nabiał i od czego i jakich ilości zaczynasz?
 
Babcia mi mowila,ze kiedys miala problem z piersia.Dostala zapalenia i goraczki,to dziadek sluzyl zamiast laktatora...:tak:Wysysal i wypluwal podobno:tak:
 
Ambewa, też się nad tym zastanawiałam, dlaczego kiedyś kobiety karmiły naturalnie dzieciaczki i nie miały z tym problemu, a teraz jednak dosc dużo kobiet ma z tym problemy. A że ma to jest pewne, bo poradnie laktacyjne mają masę klientek. Sama od pierwszego porodu miałam kłopoty. Teraz wiem, że gdybym się zaparła to spokojnie bym wykarmiła starsze dzieci piersią i to tak długo jakbym chciała. Więc te kłopoty nie wynikają wcale z tego, że kobieta nie produkuje odpowiedniej ilości mleka tylko z pewnych nieprawidłowości w przystawianiu, które skutkują potem zmniejszaniem się ilości mleka. Dlatego tak przekonywałam dziewczyny, ktore rezygnowały z karmienia twierdząc że nie mają dośc pokarmu - jak przez to już też przeszłam i wiem, że wcale nie w tym leży problem. Mnie musiano nauczyc jak prawidłowo przystawic dziecko, bo mała źle chwytała brodawkę (akurat mam bardzo małą) i w efekcie Oliwka się nie najadała. Gdyby nie zaczęła chwytac poprawnie, to pokarm by zaczął zanikac i w efekcie skończyło by się karmienie koło 1,5 miesiąca tak jak ze starszymi. Tak bardzo się stresowałam tym moim pragnieniem karmienia piersią, że wszystkie niemal myśli zaczynały i kończyły się na tym temacie. Jak przestałam się stresowac, karmienie stało się tak naturalną sprawą, że wcale o tym nie myślę, przystawiam i tyle, mleka jest tyle ile potrzeba. Kiedyś kobiety traktowały karmienie piersią za tak naturalne, że nie zaprzątały sobie głowy zastanawianiem czy im starczy pokarmu czy nie.
Bałaganu narobiła tendencja lat 60tych do odchodzenia od karmienia piersią, bo niby najwartościowsze są sztucze mieszanki, propaganda zrobiła swoje. I wtedy natura zaczęła płatac psikusy, bo wszystko przecież leży w psychice. Częśc kobiet nie uległa nowej modzie przechodzenia na sztuczne mieszanki, a częsc uległa, no i teraz jeszcze wiele młodych mam powiela te stereotypy. Ja też może gdybym nie usłyszała od mamy, że ona też miała mało mleka a usłyszałabym że każda kobieta karmi piersią i jest to naturalne, to bym inne miała nastawienie i pewnie karmienie przyszłoby mi łatwiej. Dziś wiem, że nie zrezygnuję z karmienia piersią i będę karmic tak długo jak zakładam, a nie będę mówic że tak długo jak mi się uda. No chyba, że dziecko samo zrezyguje z piersi, co się zdarza, wtedy już nie będę miała na to wpływu.
Jeszcze na nt. ciągłego wiszenia na piersi, masz rację, że dziecko potrzebuje bliskości, i trzeba mu to zapewnic, ale to wiszenie musi miec pewne granice. Piszesz, że mała wisi Ci na piersi nawet godzinę z przerwami. I to jest do przyjęcia, ale moja mi wisiała na poczatku przez kilka godzin, najczęściej między 17 a 20 i nie pozwoliła na żadną przerwę. Pani z poradni laktacyjnej powiedziała, że mała utrwaliła sobie nieprawidłowe nawyki trawieniowe i muszę ją nauczyc jesc inaczej. Jej żołądek przyzwyczaił się do powolnego podawania ciągłego pokarmu i ciągłego trawienia co jest nieprawidłowe, a do tego na to ssanie wydatkowała tyle energii, że i tak nie przybierała. Dlatego pani kazała karmic mi pół godziny i pół godziny robic przerwy, w końcu mała zaakceptowała przerwy i stały się one stopniowo coraz większe, do 2 godzin obecnie, Teraz kiedy ma ochotę trochę więcej pobyc przy cycku, kiedy żołądek nauczył się trawic z przerwami, to jej na to pozwalam, ale zazwyczaj dłużej niż 40 minut nie chce, i to zdarza się bardzo rzadko, najczęściej nie przekraczamy czasu pół godziny.
To tyle z moich rozmyślań nt. karmienia piersią.
A co do wprowadzania pokarmów białkowych to co jakiś czas próbuję (np zjem plaster sera zółtego), ale jak pojawiają się pojedyncze krosteczki (bo bóli brzuszka po tych próbach nie ma) a narazie się pojawiają to rezyguję z białka krowiego. Wiem, że trochę cierpliwości się opłaci, bo jak nie będę faszerwac dziecka teraz nabiałem, to jest szansa, ze organizm zacznie go w pewnym momencie tolerowac. Nie ma jeszcze u nas skazy białkowej tylko nietolerancja na białko, to lżejsza postac i wyrasta się z tego, ale potrzeba czasu. A jak się zdarzy, że organizm bedzie reagował uczuleniem do końca karmienia to trudno - potrafię zrezygnowac z tego nabiału na 2 lata.
Ale się napisałam, koniec uff...
 
Co do wprowadzania nabiału przy uczuleniu, mi pani z poradni laktacyjnej radziła, żeby jak mały skończy 3 miesiące spróbować odrobinę i poczekać 5 dni na efekty. Jak będzie dobrze - spróbować znowu, jak coś się pojawi - znowu dać na wstrzymanie. A ja chyba zacznę od jogurtu, bo jest najbardziej lekkostrawny

W sprawie ilości pokarmu popieram opinię, że psychika jest bardzo ważna. Od jakichś 2 tygodni wreszcie nie mam problemów, ale co przeszłam, to moje. Jedna ze wskazówek z poradni laktacyjnej, jak mały za słabo przybierał była taka, żeby dokarmić go sztucznym mleczkiem, a w tym czasie odciągać swoje i też mu podawać. Mleko kupiłam, ale nie otworzyłam - zaparłam się, machałam laktatorem, dopajałam Misia tym ściągniętym mleczkiem i wszystko się uregulowało. Wiedziałam, że jak będzie głodny, to mam mu co dać i już, poskutkowało. Teraz ściągam tylko godzinę po wieczornym karmieniu, bo 5 godzin moje piersi by nie wytrzymały, 4 daję radę. No i w nocy jak zje tylko z jednej piersi, to muszę choć trochę ściągnąć z drugiej, bo boli. A co ściągnę, to albo wylewam, albo zamrażam, bo Michałkowi starcza to, co wypije sam:-)
 
Dzięki Kasiad, zupełnie rozumiem Twój stosunek do karmienia piersią, myślę że jest nawet podobny do mojego. Moja Mała też miała początkowo problem z chwytaniem brodawki, jeszcze ten nawał, więc wspomagałam się laktatorem i nakładkami. Ale niektórzy przesadzają i odciągaja mleko codziennie, popadają w paranoje i myslą tylko o tym czy im starczy pokarmu, sami się nakręcają i niepotrzebnie stresują, co źle wpływa na dziecko. Wiesz, moja Hania też miała taki okres, jakieś dwa tygodnie po porodzie, że też tak mi wisiała przy piersi nawet tak jak piszesz od 17 do 20, albo nawet praktycznie cały wieczór. Dostawałam świra, bo nie mogłam iśc nawet siku, ale na szczęscie nie traciła na wadze. Później gdzieś wyczytałam, że jest to potrzebne dziecku do uzyskania równowagi jaką utraciło w trakcie porodu i że to przechodzi z czasem. Myślałam że zeświruje, próbowałam chyba wszystkich smoczków, a po jakimś czasie ten moment karmienia piersią był coraz krótszy.
Ja chyba poczekam jeszcze z tym wprowadzaniem nabiału. U Ciebie ten problem pojawił się chyba troszkę wcześniej więc juz możesz kombinować. Ja chyba jeszcze za krótko jestem na diecie, a nie chcę tego zaprzepaścić, ale nie mogę się już doczekać na plasterek żółtego serka.
 
A w ogóle to jestem sfrustrowana kulinarnie. Wczoraj były imieniny mojego męża, mam w domu chyba z 5 rodzajów ciast i żadnego nie mogę zjeść:no: :-p - wszystkie są albo z kakao, albo z masą na bazie mleka czy masła:wściekła/y:. A mieć w lodówce napoleonkę mojej teściowej i nie móc jej spróbować to naprawdę dobra lekcja silnej woli:-p ;-)

Niestety, Misio źle reaguje na wszystko poza przysłowiowym gotowanym mięsem i marchewką. Jem nowe rzeczy, ale bardzo ostrożnie i po odrobinie i z takim lękiem, że mu zaszkodzę, że prawie nie mam przyjemności z tego jedzenia. A ja uwielbiam owoce, warzywa i nabiał!!! Mięso też, ale tego sobie na szczęście nie muszę ograniczać
 
ambewa: Okrutna ta Matka Natura zatem, chciała zagłodzić moje dziecko nie dając mu przez całe 6 dni ani jeść, ani pić!!! :wściekła/y: :-p

Tycia: Szacuneczek dla Twojego dziadka.. to się nazywa poświęcenie hihi :-D Mój dziadek też miał niezłe przeżycia bo musiał być przy porodzie mojej mamy, gdyż akuszerka nie zdążyła na czas. Do tej pory jak w telewizji pokazują, że rodzi się dziecko, to wzdryga się z obrzydzeniem i szybko wychodzi z pokoju :cool2:
 
reklama
Ja się zgadzam z tym, że to co naturalne- najlepsze i nie ma sensu odciągać i w ogóle... A przynajmniej zgadzałam, bo teraz mam wątpliwości. Staś dziś przespał całą noc. Wczoraj byliśmy u teściów i Staś na dworze w wózeczku sobie spał i to świeże powietrze tak go zmęczyło, że całą noc przespał. Ja wiem, że nie ma sensu go budzić na karmienie, bo jak sam się nie obudzi, to i tak nie zje, tylko będzie marudził... A piersi myślałam że mi odpadną. Tak normalnie to w nocy karmiłam po 4, 5 razy, a teraz ani razu. Jak mu tak zostanie, to dobra, wytrzymam- prędko się unormuje, ale jak będzie raz spał całą noc, a raz pił kilka razy, to chyba odciąganie będzie jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji... Choć powiem Wam- boję się tego odciągania...
 
Do góry