Co do monitoringu to rzeczywiście są różne opinie na ten temat, ale wg mnie absolutnie powinien być prowadzony, bo w przeciwnym razie to trochę wróżenie z fusów w kwestii jego skuteczności. Aby stwierdzić czy owu była i czy lek działa trzeba zrobić usg - nie ma inne stuprocentowo skutecznej metody. Jeśli nie działa, to po co 3 miesiące się faszerować lekiem, który nie pozostaje bez wpływu na organizm? A jeśli pęcherzyki nie pękają i tworzą się z nich torbiele to tym gorzej może podziałać kolejna stymulacja (naprawdę szkody można w organizmie narobić).
Dlatego w mojej opinii brak monitoringu - przynajmniej w początkowej fazie (pierwsze dwa cykle) jest absurdem albo nawet powiedziałabym, że jest niebezpieczny. Tym bardziej, że clo można brać max 6 cykli pod rząd, bo znacząco podnosi ryzyko zachorowania na raka jajnika przy długotrwałym stosowaniu.
Ja miałam właśnie pierwsze dwa cykle monitoring (w pierwszym lek nie zadziałał, więc lekarz zwiększył dawkę; w drugim przyniósł efekt i wtedy lekarz zdecydował, że kolejne dwa-trzy cykle robimy bez monitoringu, jeśli nic się nie będzie działo).
Ikasia- trzymam bardzo mocno kciuki za IVF &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&& Musi Wam się udać
)))
Co do ilości zarodków - rozumiem Cię, że bliźniaki to wyzwanie i wymagają przeformułowania wszelkich wyobrażeń o macierzyństwie
Na Waszym miejscu brałabym dwa albo i trzy jeśli można, bo większa szansa, że chociaż jeden zostanie. Pod warunkiem, że w ogóle w przyszłości chcielibyście mieć więcej niż jedno dziecko.
Nas bliźniaki zaskoczyły i wcale nie było ławo oswoić się z tą myślą, ale teraz nie wyobrażam sobie jak to jest czekać tylko na jedno dziecko i nie oddałabym mojej dwójeczki za nic w świecie :-):-) No ale decyzja musi być Wasza, bo jednak to bardzo poważna sprawa i nie można robić nic wbrew swoim uczuciom czy intuicji.
Gryzoń - podziwiam za decyzję przeprowadzki do Berlina - niby blisko, ale język jest ogromną barierą. Fajnie chociaż, że macie tak znajomych i rodzinę i będziecie mieli wsparcie
W każdym razie to i tak duże wyzwanie:-) Ale w końcu, żeby coś osiągnąć trzeba zaryzykować
Kamii - Ciebie też podziwiam za przeprowadzkę i cały ten projekt "Londyn" ;-) Na pewno nie będzie Ci łatwo na miejscu bez Emka z dwójką maluszków w sumie. Super, że robisz kurs manicure - ja uważam, że to dobra fucha i można na tym nieźle zarobić pod warunkiem, że się ładnie robi paznokcie (bo jest na rynku wiele dziewczyn, które się tym zajmują, ale najlepiej wejść w niszę i obsługiwać klientki biznesmenki ;-) wiem coś na ten temat, bo moja manicurzystka właśnie wpasowała się w taki rynek, bo jest jedną z niewielu (albo jedyną jaką udało mi się znaleźć w Poznaniu do tej pory), która robi żele i akryle bardzo ładnie, naturalnie i delikatnie. Większość dziewczyn, która się tym zajmuje robi albo "łopaty" - toporne i grube albo tandetne (brokat, kolor itp.). Ona znalazła grono stałych klientek i naprawdę ciężko się do niej wbić na termin.
No i współczuję zapalenia uszka..
Kruszka - jak tam Frań się ma? lepiej już ze skórą?
Patuśka - fajnie, że działaliście. Decyzja trudna do podjęcia i w zasadzie ciężko było cokolwiek radzić. Trzymam mocnooooo kciuki &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
U mnie coraz gorzej z kondycją - zaczyna być tragicznie. Ostatnio zakładanie butów przypomina schylanie się po ogromnym obiedzie popitym 4 piwami
A wiosna jak na złość nie chce przyjść.
I ogólnie mój brzuch jest ogromny, a ja nie mam już wygodnej pozycji do stania, siedzenia czy leżenia. Plecy strasznie mnie bolą, w nocy dla odmiany biodra..
A poza tym wszystko gra - po świętach idę na wizytę do lekarza i dowiem się jak tam moje dziewczyny