hej
ja już po, wytrzymałam tyle żeby zrobić powtórne badanie po 2 godzinach, zrobić zakupy na śniadanie i wejść do domu, do łazienki nie zdążyłam dobiec ;-)
ale mam to za sobą
pachnąca to nie jest obrzydliwe, mi to rozrobili w ok 400 ml wody, tylko wiesz to takie 400 ml syropu, to nawet nie jest przesadnie słodkie, zwłaszcza z cytryną, ale najpierw cię zmula, mi się po godzinie tak spać chciało że szok, no i mdli
wyobraź sobie że się najeszc cukierków na pusty żołądek i kolejne dwie godziny nic innego nie możesz jeść
u mnie pewnie problemem był jeszcze paw poranny, po tym jak synek nie spuścił wody w toalecie, więc ja już miałam podrażniony żołądek
po 50 nie miałam takich problemów [a przy Arturze robiłam tylko 50]
a i obiecałam sobie że napiszę na forum, że ludzie potrafią być ok, byłam w diagnostyce ok 8.30 i patrzę tłum ludzi, 10 osób w kolejce, rozebrałam się [no troszkę pomanifestowałam ciążę ;-)] ale nawet nie musiałam prosić nikogo, zaraz dwie osoby się zgłosiły że mnie przepuszczą, w tym laska która już miała się rejestrować do badań -miła odmiana po wczorajszym, gdy w poczekalni do laryngologa jakaś baba usiłowała mi wmówić że wymyśliłam sobie godzinę rejestracji, żeby nie czekać - na moją sugestię że możemy pójść do rejestracji i spytać nic nie powiedziała, tylko stwierdziła że brak mi kultury
kruszka mamy radiowy net [uroki życia na wsi] i to jeden z niewielu dostawców tutaj... zazwyczaj jest ok, tylko właśnie od dobrego miesiąca czy dwóch w weekedy były problemy, za to teraz chyba coś pogrzebali w sprzęcie, oby już było ok
a co do Artura jeszcze nie mamy terminu, mam udać się do szpitala z młodym, teraz w czwartek, albo ogólnie w parzysty dzień miesiąca, wiecie pół biedy z katarami, gorzej że już jest wpływ na słuch
i od razu odpowiem jak to wygląda - mam sąsiadkę która jest anestezjologiem w szpitalu, w którym to będziemy robić [poleconym przez laryngologa] i wczoraj pogadałyśmy
dziecko jest usypiane gazem na 20-30 minut, tyle trwa zabieg i czekanie aż przestanie lecieć krew
potem jest przewożone na salę wybudzeń i jest jeszcze obserwowane jakieś 2 godziny a potem wraca do domu
ona mi tez powiedziała, żeby najpierw zakończyć sprawę z jelitami [bo to może być ważne dla anestezjologów], więc mam o tym powiedzieć podczas wizyty w szpitalu no i powiedziała, że pewnie będą uwzględniać też mój termin porodu w ustalaniu terminu zabiegu
a ja już się normalnie zastanawiam czy kobiety zawsze miały takie problemy z zajściem w ciążę, ja jestem fanem teorii spiskowych i moze to tak że od dziecka jesteśmy "podtruwane" żeby później nas leczyc na niepłodność...a kasa leci
hehehhe co wy na to ?
owszem jesteśmy trute: mięso na hormonach, warzywa na pestycydach, chemia w domu, kilmatyzacje [doskonałe środowisko dla grzybów], itd. to ma wpływ
hmm a co do pigułek, one też zmieniają środowisko - nie wiem czy obiła wam się może informacja że w tamizie ryby zmieniają płeć - kobiety wysikują takie ilości hormonów żeńskich do wody, że ryby zmieniają płeć!
czarnobyl który miał wpływ na tarczyce - a to bezpośrednio kwestia hormonów