Kupiłam wreszcie te klocki w Biedronce
Te znaczy hemar.
Całe to kupowanie to jak w podróż w czasie do PRL'u.
Panie się zdecydować nie mogły przez tydzień, czy były i nie ma czy wcale nie było.
Ja wiem co jest grane, bo u nas są takie szacher-machery , ze jak rzucą coś dobrego to nagle tego jest 2 sztuki albo wcale.
Najwyżej potem się gdzieś znajduje kilka sztuk, znaczy obsługa wzięła do domu, nie przydało się nikt ze znajomych nie chciał. No, ale jakimś fuksem mi się udało a jak szłam do kasy to ludzie sie patrzyli jakbym Świętego Grala niosła i pytali skąd mam jak jak nie ma.
Dziś miałam czas otwieram paczkę i próbuję szczepialność a tu
lokomotywa nie ma budki. Jest podwozie, to wszystko na górze( nadwozie?), nawet daszek a niema budki.
Niech to szlag.
Ludziki są świetne, fajnie się kiwają, klocki chodzą tak, ze sie wyrobią, oj zadowolona byłam do czasu...
Ktoś mi szaber zrobił w worku, nie ma innej opcji .
Ktoś ma w domu 2 budki albo jedna budkę i zero klocków
. Klątwę rzucam na tą budkę, niech im się złamie.