Część dziewczyny! Ja z nerwica borykam się od kilkunastu lat. Poronienia i pięcioletnie starania zaostrzyły ja. Po 1.poronieniu potrzebowałam roku żeby do siebie dojść. Zaszłam w kolejna ciążę (zakończona szczęśliwie) i mimo trudności na początku ciąży, pandemii, moje lęki nie były tak silne, miałam w sobie dużo wiary, nadziei, czarne myśli nie były natrętne. Po roku od urodzenia synka zaszłam w ciążę i niestety poroniłam ją. Jakoś totalnie się tego nie spodziewałam, wydawało mi się, że kolejne poronienie ominie nas. Niestety. Jednak zaraz po poronieniu zaczęliśmy kolejne starania, bo bardzo tego prognelam i stwierdziliśmy, że z naszą syt.nie ma co czekać. Udało się po 3 miesiącach. Jestem taka szczęśliwa. Mimo trudności kocham ten niezwykły stan. Piszę to w 39 tc i nie robilabym tego, gdyby nie to że w tej końcówce ciąży dojeżdża mnie mocno nerwica. Ogromnie boję się o dziecko. Chciałabym już urodzić, żeby miec synka tutaj, tulić go i karmić, a nie zastanawiać się, czy wszystko ok. Co rusz nachodzą mnie czarne myśli, cała ciążę z nimi walczę, ale teraz jest jeszcze gorzej. Są natrętne, realistyczne, jak to w nerwicy. Nie wiem, jak się uspokoić. Czy któraś z Was może mi poradzić, jak wyciszyć się przed porodem? Nie pomaga wiedza o tych schematach, które są w mojej głowie. Nie pomaga wiara, nie umiem powiedzieć 'co ma być, to będzie, nie mam na to wplywu'. Pomocy...