reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciężarówki z nerwicą

Cześć dziewczyny.Od pewnego czasu was czytam ale jest tego sporo i już chyba nie nadrobie. Po pierwszym porodzie leczyłam się na nerwice lękową przez 1.5 roku.po tym czasie zaszłam w 2 ciążę o której marzyłam.Jak tylko test wyszedł pozytywnie odstawiłam velafax który brałam.Czułam się fatalnie.Strasznie kręciło mi się w głowie robiło mi się słabo:( Psychiatra dała mi hydroksyzyne ale ta powodowała u mnie większy niepokój woęc się męczyłam.W 4 miesiącu było super.Cieszyłam się bo mogłam odebrać córkę z przedszkola czy pójść na zakupy do sklepu.Dobry czas skończył się w 5 miesiącu.Od tego czasu znów słabiło mnie w sklepie.Miałam zawroty głowy w przedszkolu.Nie daje rady chodzić na spacery bo mam zaburzenie widzenia i boje się,że zaraz gdzieś padne. Po 2 tyg takiej męczarni poszłam do psychiatry i dała mi promolan.Mam go brać 3 razy po 1 tabletce.W tym tygodniu jest trochę lepiej i biore tabletke 2 × 1 i moje pytanie jest takie:Jaką dawkę wy brałyście w ciąży bo martwię się,że biore za dużo:(Mam też doraźnie afoban ale wziełam tylko raz jak były święta i chciałam iś: do kościoła ale strasznie mnie ścieło przez to i już więcej nie chce. Najgorsze jest to,że przed ciążą wiedziałam,że to z nerwicy a teraz już nie wie co powoduje u mnie ciąża a co nerwica.
Miałayście tak ,że robiło się wam słabo w kościele??zwłaszcza jak stoję w miejscu.Ogólnie jak jest gdzieś więcej ludzi to mam problem.Jeszcze nie jest tak,że mam takie uczucie,że zaraz polece tylko wiele razy robiło mi się ciemno przed oczami i potem powodowało u mnie to straszny niepokój. 8 maja mam wizyte u psychiatry.Mam nadzieje,że jakoś dam radę z tym wygrać.
 
reklama
Cześć dziewczyny.Od pewnego czasu was czytam ale jest tego sporo i już chyba nie nadrobie. Po pierwszym porodzie leczyłam się na nerwice lękową przez 1.5 roku.po tym czasie zaszłam w 2 ciążę o której marzyłam.Jak tylko test wyszedł pozytywnie odstawiłam velafax który brałam.Czułam się fatalnie.Strasznie kręciło mi się w głowie robiło mi się słabo:( Psychiatra dała mi hydroksyzyne ale ta powodowała u mnie większy niepokój woęc się męczyłam.W 4 miesiącu było super.Cieszyłam się bo mogłam odebrać córkę z przedszkola czy pójść na zakupy do sklepu.Dobry czas skończył się w 5 miesiącu.Od tego czasu znów słabiło mnie w sklepie.Miałam zawroty głowy w przedszkolu.Nie daje rady chodzić na spacery bo mam zaburzenie widzenia i boje się,że zaraz gdzieś padne. Po 2 tyg takiej męczarni poszłam do psychiatry i dała mi promolan.Mam go brać 3 razy po 1 tabletce.W tym tygodniu jest trochę lepiej i biore tabletke 2 × 1 i moje pytanie jest takie:Jaką dawkę wy brałyście w ciąży bo martwię się,że biore za dużo:(Mam też doraźnie afoban ale wziełam tylko raz jak były święta i chciałam iś: do kościoła ale strasznie mnie ścieło przez to i już więcej nie chce. Najgorsze jest to,że przed ciążą wiedziałam,że to z nerwicy a teraz już nie wie co powoduje u mnie ciąża a co nerwica.
Miałayście tak ,że robiło się wam słabo w kościele??zwłaszcza jak stoję w miejscu.Ogólnie jak jest gdzieś więcej ludzi to mam problem.Jeszcze nie jest tak,że mam takie uczucie,że zaraz polece tylko wiele razy robiło mi się ciemno przed oczami i potem powodowało u mnie to straszny niepokój. 8 maja mam wizyte u psychiatry.Mam nadzieje,że jakoś dam radę z tym wygrać.
Witaj ,a pytalas ginekologa co na to ,że bierzesz takie lekarstwa .Ja nie biorę nic tylko aspargin ,ale gdy mam gorsze dni to myślę Boże gdzie tam listopad. W kościele nie umiem stać no i bardziej wali mi serce.
 
Pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do ginekologa i on powiedział,że mogę brać ten lek ale i tak musze iść do psychiatry bo on się dobrze nie zna na tych lekach.Psychiatra kazała brać 3 x 1 a jak poczuje się lepiej to zmniejszyć do 1 tabletki na noc tylko u mnie raz lepiej raz gorzej.Teraz jeszcze zostałam sama w domu z 4 latką bo mąż za granicą i ciezko mi samochodem gdzieś pojechać:(
Do psychiatry też idę w tym tygodniu.
Jestem ciekawa czy któraś brała ten lek i w jakich dawkach bo może niepotrzebnie się martwię.
 
Cześć Dziewczyny. Jestem w 10 tygodniu ciąży i mam nawrót nerwicy. Kilka lat temu leczyłam się na nerwicę lękową, jeszcze wcześniej, pod koniec liceum na depresję. Regularne wizyty u psychologa i psychiatry, relanium, hydroxyzyna którą jadłam w ilościach jak cukierki, asertin, asentra, coaxil. Wydawało mi się, że wygrałam z tym draństwem, już od 3 lat jestem zupełnie bez leków, poradziłam sobie z wieloma problemami, ale niestety w ciąży wróciła nerwica.

O ciążę staraliśmy się 2 lata, problemy z płodnością bardzo podkopały moje samopoczucie psychiczne, ale jeszcze wtedy nie miałam nawrotów nerwicowych. Kiedy w końcu zobaczyłam 2 kreski na teście poczułam oczywiście radość, ale przebijał przez nią paniczny strach. A co jeśli to ciąża biochemiczna? Co jeśli będę mieć wczesne poronienie? Na pewno niejedna z Was zna takie myśli :( Na tym niestety się nie skończyło. Im więcej czasu mija tym większe dopadają mnie lęki. Przede wszystkim jest to lęk przed poronieniem, częściowo lęk przed wadami genetycznymi u dzieciątka. Stresuję się przed każdym USG, że nie usłyszę bicia serduszka. Jeśli zajście w ciążę zajęło mi 2 lata, boję się, że jeżeli cokolwiek się stanie, na następną ciążę mogę czekać kolejne 2 lata jak nie więcej. Wiem, że takie myśli nie mają sensu, że mogą tylko nam obojgu zaszkodzić, ale co zrobić kiedy one same pchają się do głowy?
W zeszłym tygodniu po raz pierwszy od lat miałam atak paniki. Kołatanie serca, uczucie miękkości i drętwienia w rękach i nogach, ścisk w żołądku. Nawet nie miałam w tamtym momencie żadnych obsesyjnych myśli, atak przyszedł zupełnie niespodziewanie, kiedy siedziałam w pracy. Atak paniki powtórzył się jeszcze jeden raz.

Dodatkowo stresuję się moją pracą, już ponad 2 lata temu pomyślałam o zmianie pracy, ale postanowiłam zaczekać ze względu na planowaną ciążę, żeby nie zrobić niemiłego zaskoczenia nowemu pracodawcy. Lata mijały, w ciążę nie zachodziłam i tylko czułam coraz większą niechęć do mojej pracy. Niechęć do stania w korkach po 2 godziny dziennie i siedzenia 8 godzin nad obowiązkami na które mam wyrzyg i których szczerze nie znoszę. Teraz, kiedy w końcu udało mi się zajść w ciążę, chciałabym pójść na zwolnienie, ale mam jakieś takie głupie opory, bo w sumie nie mam powodu, oprócz tego, że stresuje mnie zarówno praca jak i dojazdy do niej (w styczniu miałam wypadek z tirem w drodze do pracy i od tamtej pory bardzo boję się jeździć, a nie mam możliwości dojechać do pracy inaczej niż samochodem). Boję się poprosić ginekologa o zwolnienie, że mi odmówi albo że mnie wyśmieje, a nie potrafię ściemnić, że od rana do wieczora wymiotuję, czy coś. To też jest część mojej nerwicy, z którą wydawało mi się, że wygrałam - lęk przed proszeniem ludzi o cokolwiek.
Zastanawiam się nad pójściem do psychologa, ale z psychologami na nfz mam kiepskie doświadczenia + jest problem z terminami, a prywatnie jest to duży koszt, na który na razie nie mogę sobie pozwolić :(

Macie jakieś pomysły jak sobie radzić z natrętnymi myślami i atakami paniki? Nie chcę przekazać mojemu dziecku nerwicy w spadku, ale co zrobić, kiedy to draństwo znowu zaczęło rządzić moim życiem? :(
 
Cześć Dziewczyny. Jestem w 10 tygodniu ciąży i mam nawrót nerwicy. Kilka lat temu leczyłam się na nerwicę lękową, jeszcze wcześniej, pod koniec liceum na depresję. Regularne wizyty u psychologa i psychiatry, relanium, hydroxyzyna którą jadłam w ilościach jak cukierki, asertin, asentra, coaxil. Wydawało mi się, że wygrałam z tym draństwem, już od 3 lat jestem zupełnie bez leków, poradziłam sobie z wieloma problemami, ale niestety w ciąży wróciła nerwica.

O ciążę staraliśmy się 2 lata, problemy z płodnością bardzo podkopały moje samopoczucie psychiczne, ale jeszcze wtedy nie miałam nawrotów nerwicowych. Kiedy w końcu zobaczyłam 2 kreski na teście poczułam oczywiście radość, ale przebijał przez nią paniczny strach. A co jeśli to ciąża biochemiczna? Co jeśli będę mieć wczesne poronienie? Na pewno niejedna z Was zna takie myśli :( Na tym niestety się nie skończyło. Im więcej czasu mija tym większe dopadają mnie lęki. Przede wszystkim jest to lęk przed poronieniem, częściowo lęk przed wadami genetycznymi u dzieciątka. Stresuję się przed każdym USG, że nie usłyszę bicia serduszka. Jeśli zajście w ciążę zajęło mi 2 lata, boję się, że jeżeli cokolwiek się stanie, na następną ciążę mogę czekać kolejne 2 lata jak nie więcej. Wiem, że takie myśli nie mają sensu, że mogą tylko nam obojgu zaszkodzić, ale co zrobić kiedy one same pchają się do głowy?
W zeszłym tygodniu po raz pierwszy od lat miałam atak paniki. Kołatanie serca, uczucie miękkości i drętwienia w rękach i nogach, ścisk w żołądku. Nawet nie miałam w tamtym momencie żadnych obsesyjnych myśli, atak przyszedł zupełnie niespodziewanie, kiedy siedziałam w pracy. Atak paniki powtórzył się jeszcze jeden raz.

Dodatkowo stresuję się moją pracą, już ponad 2 lata temu pomyślałam o zmianie pracy, ale postanowiłam zaczekać ze względu na planowaną ciążę, żeby nie zrobić niemiłego zaskoczenia nowemu pracodawcy. Lata mijały, w ciążę nie zachodziłam i tylko czułam coraz większą niechęć do mojej pracy. Niechęć do stania w korkach po 2 godziny dziennie i siedzenia 8 godzin nad obowiązkami na które mam wyrzyg i których szczerze nie znoszę. Teraz, kiedy w końcu udało mi się zajść w ciążę, chciałabym pójść na zwolnienie, ale mam jakieś takie głupie opory, bo w sumie nie mam powodu, oprócz tego, że stresuje mnie zarówno praca jak i dojazdy do niej (w styczniu miałam wypadek z tirem w drodze do pracy i od tamtej pory bardzo boję się jeździć, a nie mam możliwości dojechać do pracy inaczej niż samochodem). Boję się poprosić ginekologa o zwolnienie, że mi odmówi albo że mnie wyśmieje, a nie potrafię ściemnić, że od rana do wieczora wymiotuję, czy coś. To też jest część mojej nerwicy, z którą wydawało mi się, że wygrałam - lęk przed proszeniem ludzi o cokolwiek.
Zastanawiam się nad pójściem do psychologa, ale z psychologami na nfz mam kiepskie doświadczenia + jest problem z terminami, a prywatnie jest to duży koszt, na który na razie nie mogę sobie pozwolić :(

Macie jakieś pomysły jak sobie radzić z natrętnymi myślami i atakami paniki? Nie chcę przekazać mojemu dziecku nerwicy w spadku, ale co zrobić, kiedy to draństwo znowu zaczęło rządzić moim życiem? :(
Gratuluję dzieciątka :) tak sobie myślę że powinnaś jednak pójść na l4 ze względu na to ze praca w Twoim przypadku to czynnik stresogenny. Jak się wyciszysz i oswoisz z myślą że jesteś w końcu w ciąży to wszystko powinno minąć. Daj sobie Trochę czasu. A Twoje myśli? Towarzyszą wszystkim wrażliwym cięzarnym :) potem będziemy się martwić czy dzieciątko prawidłowo je, robi siku itp itd :) na kiedy masz termin porodu?
 
Sysia, dzięki za wsparcie :) Mam termin na 9 grudnia :)

Mam trochę oporów przed L4 bo fizycznie czuję się naprawdę dobrze, mam tylko trochę pomniejszych dolegliwości i boję się, że lekarz wyśmieje mnie, że chciałabym iść na zwolnienie z powodu stresu. Tylko, że pracę mam naprawdę stresującą, a dodatkowym stresem stał się dojazd, po godzinie w każdą stronę w korkach, częściowo na trasie ekspresowej z mnóstwem tirów. Mam wrażenie, że w ciąży odczuwam wszystkie stresy i negatywne emocje o wiele bardziej. Jazda do pracy stresuje mnie od czasu wypadku, do tej pory jakoś dawałam radę i nie było problemu, ale na przykład dzisiaj mało mi serce nie wyskoczyło, bo miałam wrażenie, że samochód z lewego pasa zjeżdża ciągiem przez 2 pasy na prawy, po którym ja jechałam. Samochód normalnie zmienił pas na środkowy, więc nawet nie było żadnego zagrożenia, ale oblał mnie zimny pot i zaczęło kołatać serce. Wcześniej naprawdę aż tak nie reagowałam, może to przez hormony.

Spróbuję poprosić lekarza o zwolnienie w połowie czerwca, to będzie już po teście PAPP-a i do tego czasu zdążę podomykać wszystkie ważniejsze projekty, żeby mieć spokojne sumienie, że nie zostawiam roboty rozgrzebanej z dnia na dzień. Może to fanaberia, ale nie chcę, żeby moje dziecko było znerwicowane od urodzenia do spółki ze znerwicowaną matką.
 
Sysia, dzięki za wsparcie :) Mam termin na 9 grudnia :)

Mam trochę oporów przed L4 bo fizycznie czuję się naprawdę dobrze, mam tylko trochę pomniejszych dolegliwości i boję się, że lekarz wyśmieje mnie, że chciałabym iść na zwolnienie z powodu stresu. Tylko, że pracę mam naprawdę stresującą, a dodatkowym stresem stał się dojazd, po godzinie w każdą stronę w korkach, częściowo na trasie ekspresowej z mnóstwem tirów. Mam wrażenie, że w ciąży odczuwam wszystkie stresy i negatywne emocje o wiele bardziej. Jazda do pracy stresuje mnie od czasu wypadku, do tej pory jakoś dawałam radę i nie było problemu, ale na przykład dzisiaj mało mi serce nie wyskoczyło, bo miałam wrażenie, że samochód z lewego pasa zjeżdża ciągiem przez 2 pasy na prawy, po którym ja jechałam. Samochód normalnie zmienił pas na środkowy, więc nawet nie było żadnego zagrożenia, ale oblał mnie zimny pot i zaczęło kołatać serce. Wcześniej naprawdę aż tak nie reagowałam, może to przez hormony.

Spróbuję poprosić lekarza o zwolnienie w połowie czerwca, to będzie już po teście PAPP-a i do tego czasu zdążę podomykać wszystkie ważniejsze projekty, żeby mieć spokojne sumienie, że nie zostawiam roboty rozgrzebanej z dnia na dzień. Może to fanaberia, ale nie chcę, żeby moje dziecko było znerwicowane od urodzenia do spółki ze znerwicowaną matką.
Witaj, nie przejmuj się pracą i idź na zwolnienie! Nikt nie jest niezastąpiony ...dadzą sobie radę ...I tak tego nikt nie doceni wiem bo sama to przechodzilam w 1 ciąży ...A Ty musisz uważać na siebie i się oszczędzać ..zwolnienie na pewno dostaniesz jak opowiesz wszystko lekarzowi, pociesze się ze ja też miałam stracha czy dostanę zwolnienie tak mamy ...
Dziewczyny trafnie piszą, że ciągle się martwimy, jedno się skończy a zacznie drugie ...pozdrawiam cieplutko
 
Sysia, dzięki za wsparcie :) Mam termin na 9 grudnia :)

Mam trochę oporów przed L4 bo fizycznie czuję się naprawdę dobrze, mam tylko trochę pomniejszych dolegliwości i boję się, że lekarz wyśmieje mnie, że chciałabym iść na zwolnienie z powodu stresu. Tylko, że pracę mam naprawdę stresującą, a dodatkowym stresem stał się dojazd, po godzinie w każdą stronę w korkach, częściowo na trasie ekspresowej z mnóstwem tirów. Mam wrażenie, że w ciąży odczuwam wszystkie stresy i negatywne emocje o wiele bardziej. Jazda do pracy stresuje mnie od czasu wypadku, do tej pory jakoś dawałam radę i nie było problemu, ale na przykład dzisiaj mało mi serce nie wyskoczyło, bo miałam wrażenie, że samochód z lewego pasa zjeżdża ciągiem przez 2 pasy na prawy, po którym ja jechałam. Samochód normalnie zmienił pas na środkowy, więc nawet nie było żadnego zagrożenia, ale oblał mnie zimny pot i zaczęło kołatać serce. Wcześniej naprawdę aż tak nie reagowałam, może to przez hormony.

Spróbuję poprosić lekarza o zwolnienie w połowie czerwca, to będzie już po teście PAPP-a i do tego czasu zdążę podomykać wszystkie ważniejsze projekty, żeby mieć spokojne sumienie, że nie zostawiam roboty rozgrzebanej z dnia na dzień. Może to fanaberia, ale nie chcę, żeby moje dziecko było znerwicowane od urodzenia do spółki ze znerwicowaną matką.
Spokojnie powiedz lekarzowi o wszystkim.Ni martw się zrozumie i na pewno nie odmówi l4. Ja jestem na zwolnieniu od pierwszych 2 kresek i w tym 2 tygodnie od rodzinnego a potem dopiero od ginekologa. Ja jestem zła bo miałam mieć jutro wizyte u psychiatry.Czekałam na nią bardzo długo i okazało się ,że odwołali bo ten nowy lekarz co miał być jeszcze nie ma umówy na nfz a prywatnie nie chce już iść bo dopiero byłam u psychiatry na wizycie i nie wyrobie finansowo:(
 
reklama
Sysia, dzięki za wsparcie :) Mam termin na 9 grudnia :)

Mam trochę oporów przed L4 bo fizycznie czuję się naprawdę dobrze, mam tylko trochę pomniejszych dolegliwości i boję się, że lekarz wyśmieje mnie, że chciałabym iść na zwolnienie z powodu stresu. Tylko, że pracę mam naprawdę stresującą, a dodatkowym stresem stał się dojazd, po godzinie w każdą stronę w korkach, częściowo na trasie ekspresowej z mnóstwem tirów. Mam wrażenie, że w ciąży odczuwam wszystkie stresy i negatywne emocje o wiele bardziej. Jazda do pracy stresuje mnie od czasu wypadku, do tej pory jakoś dawałam radę i nie było problemu, ale na przykład dzisiaj mało mi serce nie wyskoczyło, bo miałam wrażenie, że samochód z lewego pasa zjeżdża ciągiem przez 2 pasy na prawy, po którym ja jechałam. Samochód normalnie zmienił pas na środkowy, więc nawet nie było żadnego zagrożenia, ale oblał mnie zimny pot i zaczęło kołatać serce. Wcześniej naprawdę aż tak nie reagowałam, może to przez hormony.

Spróbuję poprosić lekarza o zwolnienie w połowie czerwca, to będzie już po teście PAPP-a i do tego czasu zdążę podomykać wszystkie ważniejsze projekty, żeby mieć spokojne sumienie, że nie zostawiam roboty rozgrzebanej z dnia na dzień. Może to fanaberia, ale nie chcę, żeby moje dziecko było znerwicowane od urodzenia do spółki ze znerwicowaną matką.
Damy radę. Pozamykaj swoje sprawy w pracy, powiedz lekarzowi o wszystkim, na pewno wystawi l4. Wtedy odpocznij, zajmij się tym co lubisz ;) ja pracuje ale chętnie sięgam po książki i jak już będę na l4 to nadrobię zaległości ;)
 
Do góry