reklama
Witam ja dawno się nie odzywałam.. chodzę na terapię i już tam pani psycholog mówiła mi czy podczas ciąży chciałabym na terapii poruszać łagodniejsze tematy (bo mam akurat nerwicę natręctw..) bo stresuje się teraz bardziej na nich w ciąży.. a uwielbiałam chodzić na terapię, więc dlatego tak rzadko pisałam bo chciałam sobie jakoś radzić sama podczas gorszych dni.. i odcinać się .. (jak się da) ale postanowiłam być troszkę bardziej odważna i napisać, mam teraz prawię 35t, z jednej strony wielki strach, nie bólu porodu ale tego aby moja malusia urodziła się zdrowiutka, bo to najważniejsze i abym dała sobie radę aby się nią dobrze zajmować, bo mam naprawdę czasem straszne lęki.. (aż się boję o nich pisać..) a Wy dziewczyny jak sobie radziłyście po porodzie? jak dać radę ? jak rodziłyście, mi moja ginekolog doradza cesarkę.. ja sama nie wiem .. uważam że chyba dam radę urodzić naturalnie, tak też uważa moja terapeutka, aha biorę też relanium za zgodą dwóch lekarzy, więc na 99% nie będę mogła karmić.. to mnie też trochę boli, jak jesteście już po porodzie i któraś z Was ma nerwicę natręctw (lęki, kompulsje..) proszę o cenne rady jak dobrze znieść pierwszy miesiąc po porodzie
Anetkaa121
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 24 Listopad 2017
- Postów
- 144
Ja mam nerwicę zachodząc w pierwsza ciăżę, nie bralam lekow, podczas ciazy balam sie bardzo mialam nawet w zanadrzu leki ale zadnych nie wzielam, porod tak calosciowo trwal mi z 3 dni, chcieli mala wyciagac kleszczami skonczylo sie cesarka. Po porodzie jakis miesiac zaczelam odczuwac znowu leki, wiec bralam escitil najmniejsza dawke rano I pramolan wieczorem I tak karmilam.malaA 11 miesiecy. Teraz jestem w drugiej ciazy 27 tydzien I od miesiaca biore 50mg sertraliny bo sie strasznie stresowalam I lekarz stwierdzil ze lepsze od stresow moich sa leki. Nie widze zbytnio poprawy ciagle sie boje calymi dniami mam lęki, dzisiaj lekarz kazal zwiekszyc dawke do 100,tzn na przemian jednego dnia 50a drugiego 100,ale sie boje ze to tak duzo I czy powinnam brac takie dawki. Do tego wszystkiego jutro mam miec robiona krzywa cukrowa pobiewaz w krwi mi wyszedl podwyzszony cukier....
Cześć dziewczyny Jestem nowa, pomyślałam, że może rozmowa z Wami jakoś pomoże przetrwać
Pierwsza ciąża obumarła w 9 tygodniu i bardzo to przeżyłam... ciążę znosiłam dobrze i byłam spokojna i szczęśliwa. Po pół roku od tamtych wydarzeń zaszłam w drugą ciąże i tu pojawiło się przerażenie wkręciłam sobie, że nie jestem gotowa... ciągle płakałam i przeżywałam. Pewnej nocy poczułam, że ciężko mi się oddycha, serce wali jak oszalałe i odpływa mi krew a ja zaczynam omdlewać. Pojechaliśmy z mężem na sor gdzie powiedziano mi, że jestem w ciąży i to normalne. Od tamtej pory nic się nie wydarzyło aż miesiąc później sytuacja się powtórzyła zadzwoniliśmy po karetkę ciśnienie 145/83 tętno 115 stwierdzili, żę tak przechodzę ciąże i nie mogą mi pomóc. Zaczęłam analizować swoje obiawy i trafiłam tutaj. Czy to możliwe, że ciąża wywołała u mnie nerwice? Czy spotkałyście się z tym, że po ciąży wszystko wróciło do normy? Dodam, żę 1 atak był koło 4 tc a drugi w 9tc.
Pierwsza ciąża obumarła w 9 tygodniu i bardzo to przeżyłam... ciążę znosiłam dobrze i byłam spokojna i szczęśliwa. Po pół roku od tamtych wydarzeń zaszłam w drugą ciąże i tu pojawiło się przerażenie wkręciłam sobie, że nie jestem gotowa... ciągle płakałam i przeżywałam. Pewnej nocy poczułam, że ciężko mi się oddycha, serce wali jak oszalałe i odpływa mi krew a ja zaczynam omdlewać. Pojechaliśmy z mężem na sor gdzie powiedziano mi, że jestem w ciąży i to normalne. Od tamtej pory nic się nie wydarzyło aż miesiąc później sytuacja się powtórzyła zadzwoniliśmy po karetkę ciśnienie 145/83 tętno 115 stwierdzili, żę tak przechodzę ciąże i nie mogą mi pomóc. Zaczęłam analizować swoje obiawy i trafiłam tutaj. Czy to możliwe, że ciąża wywołała u mnie nerwice? Czy spotkałyście się z tym, że po ciąży wszystko wróciło do normy? Dodam, żę 1 atak był koło 4 tc a drugi w 9tc.
Cześć dziewczyny. Chciałam już wam wcześniej napisać, ale przy 2 miesięcznym dziecku ciężko znaleźć czas wolny. Ja już pisałam na tym forum będąc na początku mojej ciąży ( nie wiem które to były strony , musiałybyście sobie je poszukać ) A więc ja ciążę przechodziłam strasznie. Przez całą ciążę nie było dnia żebym ja była odprężona, całymi dniami i nocami towarzyszył mi lęk (mój życiowy towarzysz) i napięcie, co za tym idzie oczywiście milion dolegliwości somatycznych tj. Potknięcia serca, tachykardia , silne duszność, zawroty głowy, uczucie umierania itd. i do tego po trzy ataki paniki na dobę. W takim stanie wegetowałam , bo nie można tego nazwać życiem, wytrwałam 9 miesięcy mojej ciąży (sama nie wiem jak ja to wytrzymałam). Na całą dobę to może spałam z 3 godziny i to było wszystko, po prostu więcej nie potrafiłam tak mnie te nerwy trzymały (jak spotykałam jakiś znajomych na ulicy, to oni się mnie pytali czy ja wczoraj byłam na imprezie bo to niewyspanie było po mnie widać ). Co noc płakałam, bo wszyscy sobie smacznie spali a ja nie i do tego te myśli jak moje dziecko ma się prawidłowo rozwijać w takich warunkach. Zapomniałam wam jeszcze napisać, że na nerwicę lękową choruję już ok 8 lat. Przy pierwszej ciąży nie miałam jej. Natomiast po 9 latach od narodzin pierwszego dziecka, bardzo zapragnęłam mieć drugie, będąc w stanie aktywnej nerwicy (powiedziałam sobie w tedy "nerwico nie będziesz rządzić moim życiem " miałam nawet nadzieję, że ona odpuścić, bo niekiedy tak jest, ale w moim przypadku jeszcze bardziej się nasiliła). W ciągu tej ciąży przeszłam chyba z 5 ginekologów, bo szukałam odpowiedzi , czy taki stan w jakim teraz wegetuje może zaszkodzić mojemu nienarodzonemu dziecku i każdy z tych lekarzy odpowiadał że nie (owszem dziecko odczuwa emocje matki, ale dziecko potrafi sobie dobrze z tym stresem radzić)ale mnie nie uspokajała taka odpowiedź, bo ja się w internecie naczytałam, jak nerwica może negatywnie wpłynąć na płód (nawet w jednym artykule wyczytałam, że może spowodować downa -co jest totalną bzdurą, jak można wypisywać takie brednie i do tego był to artykuł napisany przez jakiegoś psychologa- dlatego radzę wam nie czytajcie tego co piszą w internecie, bo się jeszcze bardziej zakręcicie, ja tak właśnie robiłam i zakręciłam się na maxa). Przepraszam was że tak chaotycznie piszę, ale chcę wam jak najwięcej napisać, puki mała śpi i piszę co mi na myśl przyjdzie, chcę was trochę wesprzeć, bo sama wiem jak to jest, jak ktoś opiszę swój podobny problem, który mogę powiedzieć, zakończył się szczęśliwie. 2 listopada urodziłam moją drugą córeczkę przez cesarkę, bo była ułożona pośladkowo. Ma teraz prawie 2 miesiące i na razie jest zdrowa jak ryba i do tego jeszcze spokojna, co mnie naprawdę dziwi, bo tyle stresu co ja miałam to to dziecko powinno być totalnym nerwusem. Chciałam wam jeszcze napisać, że nie brałam żadnych leków, ponieważ przed ciążą mój psychiatra eksperymentował na mnie przeróżne leki i żadne mi nie pomagały, więc nie było sensu i brać w ciąży. Jedyne leki które na mnie działają to są te uzależniające z grupy Benzo (oczywiście w ciąży są zakazane). Wcześniej przeszłam 2 terapie stacjonarne, 2 terapie dzienne i terapie u różnych psychologów i za dużo one mi nie pomogły. To chyba na tyle , opisałam tak w skrócie moją historię, jakby któraś chciała się więcej czegoś dowiedzieć to piszcie na mojego maila: ullaw@onet.eu jak znajdę chwilkę to wam zaraz odpiszę, bo wiem jak ważne jest wsparcie osoby która sama to przechodzi (ja wtedy też takiego wsparcia szukałam) Na moim przykładzie mogę wam powiedzieć, że jesteście bardziej silne niż wam się wydaje. Ja też już myślałam, że nie dam radę, że się wykończę (bo to było ponad ludzkie siły) ale dałam radę i dostałam za to nagrodę: moją drugą córeczkę i kiedy na nią patrzę to moje cierpienia idą w nie pamięć.
Jeszcze chciałam wam dać parę rad:
1. Nie czytajcie tego co pisze w internecie
2. Jeśli jesteście spięte to nie próbujcie się na siłę odprężać, bo przynosi to odwrotny skutek, tylko mówcie sobie: " no i co z tego jestem spięta i nic na to nie poradzę, nie potrafię spać, to co z tego, jakaś Ulla z forum też nie spała i przeżyła i do tego urodziła zdrowe dziecko"
3. Mnie dobrze robiły ciepłe kąpiele, to był jedyny moment, kiedy mogłam się odprężyć.
4. Nie walczcie z myślami, pozwólcie im być i starać się ich nie bać. Gwarantuje wam że żadna myśl lękowa się nie spełni (typu ja umrę, coś mi się stanie, ja się zabiję, zrobię komuś krzywdę itp.)Macie ode mnie 100% gwarancję. A wiem o czym mówię bo to przerabiałam
5. Uwierzcie w siłę jaką posiada każdy z nas (to wam się tylko tak wydaje, że już nie możecie, a możecie więcej niż wam się wydaje )
6. Starajcie nie martwić się na zapas, wiem jest to bardzo ciężko, ale spróbujcie sobie powiedzieć : dobra mam problem, ale pomartwię się jutro , dzisiaj spróbuję o tym nie myśleć, a jutro znowu zamartwianie się przełożyć na następny dzień.
7. Słuchajcie na YouTube nagrań ZABURZENI.PL wypowiadają się tam 2 chłopaki, którzy też zmagali się z nerwicą.
1. Nie czytajcie tego co pisze w internecie
2. Jeśli jesteście spięte to nie próbujcie się na siłę odprężać, bo przynosi to odwrotny skutek, tylko mówcie sobie: " no i co z tego jestem spięta i nic na to nie poradzę, nie potrafię spać, to co z tego, jakaś Ulla z forum też nie spała i przeżyła i do tego urodziła zdrowe dziecko"
3. Mnie dobrze robiły ciepłe kąpiele, to był jedyny moment, kiedy mogłam się odprężyć.
4. Nie walczcie z myślami, pozwólcie im być i starać się ich nie bać. Gwarantuje wam że żadna myśl lękowa się nie spełni (typu ja umrę, coś mi się stanie, ja się zabiję, zrobię komuś krzywdę itp.)Macie ode mnie 100% gwarancję. A wiem o czym mówię bo to przerabiałam
5. Uwierzcie w siłę jaką posiada każdy z nas (to wam się tylko tak wydaje, że już nie możecie, a możecie więcej niż wam się wydaje )
6. Starajcie nie martwić się na zapas, wiem jest to bardzo ciężko, ale spróbujcie sobie powiedzieć : dobra mam problem, ale pomartwię się jutro , dzisiaj spróbuję o tym nie myśleć, a jutro znowu zamartwianie się przełożyć na następny dzień.
7. Słuchajcie na YouTube nagrań ZABURZENI.PL wypowiadają się tam 2 chłopaki, którzy też zmagali się z nerwicą.
Wiecie czym się jeszcze pocieszałam? Wyczytałam raz na internecie, że jakaś kobieta będąc w ciąży trafiła do obozu koncentracyjnego (było to w czasach 2 wojny światowej ) i ona to opisała ile ona stresu tam przeżyła, jak musiała tą ciążę ukrywać, była niedożywiona i wychudzona , później trafiła do innego obozu gdzie musiała ciężko pracować........
I wiecie co i ona urodziła zdrowe dziecko, fakt że z małą masą urodzeniową ale zdrowe i to dziecko ma teraz 70 lat i nadal jest zdrowe. Pomyślcie o tych kobietach, które będąc w ciąży przeszły wojnę, to był też bardzo duży stres i jeżeli ten stres by tak negatywnie wpływał na płód to musieliby wszyscy ludzie urodzeni w tamtych czasach być chorzy albo mieć jakieś wady , a tak na szczęście nie jest. Ale się rozpisałam, ja mogłabym tak pisać i pisać tyle mam wam do przekazania. Dlatego jak chcecie coś konkretnego wiedzieć to piszcie. Mam nadzieje, że chociaż troszkę was uspokoiłam.
I wiecie co i ona urodziła zdrowe dziecko, fakt że z małą masą urodzeniową ale zdrowe i to dziecko ma teraz 70 lat i nadal jest zdrowe. Pomyślcie o tych kobietach, które będąc w ciąży przeszły wojnę, to był też bardzo duży stres i jeżeli ten stres by tak negatywnie wpływał na płód to musieliby wszyscy ludzie urodzeni w tamtych czasach być chorzy albo mieć jakieś wady , a tak na szczęście nie jest. Ale się rozpisałam, ja mogłabym tak pisać i pisać tyle mam wam do przekazania. Dlatego jak chcecie coś konkretnego wiedzieć to piszcie. Mam nadzieje, że chociaż troszkę was uspokoiłam.
Anetkaa121
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 24 Listopad 2017
- Postów
- 144
Hej jejku te materialy naprawde mogą podnieść na duchu dziekujemy Ci Ula za to wsparcie ja wlasnie jestem po wypiciu glukozy,siedze sobie w poczekalni teraz dwie godziny....
reklama
Anetkaa121
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 24 Listopad 2017
- Postów
- 144
A mogę się zapytać,co b yś poradzila mi jako ze bede miec mala roznice pomiedzy dziecmi, I boje sie hormonow po porodzie ze z kolei one wplyna na jakas ciezks depresje poporodowq I mysli samobojcze,ktorych sie strasznie boję....... I napisz jak sobie teraz radzisz z malutkim dzidkiem?
Podziel się: