Cześć dziewczyny
jestem już w 30 tyg więc meta coraz bliżej, ale w głowie totalny bałagan. Nie umiem sobie zapewne normalnych objawów ciąży jak szybsze bicie serca czy duszności wytłumaczyć i nie zamartwiać się. Raz miałam ucisk na klatce pierwsiowej i te wspomniane duszności. Podjechałam na IP po czym zatrzymano mnie z podejrzeniem zatorowości płucnej, ale po dwóch dniach mnie wypuścili, bo wszystko było ok. Teraz leżałam tydzień na przedporodowej, bo moja lekarka wpisała złą date porodu i lekarze na ginekologii myśleli, że dziecko jest za małe i zostawili na obserwacji. Wyszłam, bo z małą wszystko dobrze, ale... pobyt trochę mnie osłabił (mało ruchu, ciągłe badania, kłopoty ze snem) i znowu w głowie, że leżałam, że może zakrzep się zrobił i lęk przed tym zatorem albo że jakaś sepsa. Zawsze boję się tych ekstremalnych opcji
Ciągle mierze ciśnienie, temperaturę. Zawroty w głowie to już myślę, że zaraz umrę. W piątek mam prywatnie psychiatrę. Ponoć bardzo dobry. Leczyłam się na nerwicę w zeszłym roku. Była terapia i leki i wszystko zmierzało ku lepszemu, ale gdy pojawiły się te dwie kreski odstawiłam, by nie krzywdzić maluszka... i tak od ok dwóch miesięcy znowu myślę nerwicowo...