No tak nie do końca łagodnie, bo i gorączka, totalne osłabienie, kaszel, bóle mięśniowe i już nie pamiętam co, bo wyrzucam z pamięci, ale słabo wspominam ten czas.
Ale to prawda, jeszcze wielu rzeczy nie wiemy odnośnie powikłań...
Ja aktualnie 35 tc zaczynam, więc jeszcze troszkę
ale ostatnio doktorek powiedział, że jeśli do 39 tygodnia nie urodzę sama, to będą wywoływać, żeby zakończyć ciążę przed planowym terminem ze względu na CC. Także wrześniowa dziewczyna u mnie
Cieszę się, że powoli zmieniasz nastawienie
a Twój przypadek zdecydowanie nadaje się do badań, często sobie myślę o Was, bo tak daje to nadzieje na przyszłość
Nie pamiętam dokładnie, do kiedy ja brałam, ale świta mi jakoś 14 tc. Z lekarzem z kliniki pożegnaliśmy się jakoś w 8 czy 10 tc, miałam wybrać wszystkie leki do końca.
Z moim prowadzącym jakoś średnio się dogadaliśmy w tym temacie, bo chyba w 12 jak mu powiedziałam (i jakby miał dopiero świadomość, że ja nadal na tych lekach jestem
, bo pierdoła nie mówiłam wcześniej) że zgodnie z zaleceniami od lekarza z bociana kończę opakowania i już finito, to tak był raczej własnie, żebym kończyła, a nie kontynuowała "no to proszę kończyć".
W każdym razie, jeśli wszystko u Was okej, to bym się nie martwiła. Po prostu trzeba stopniowo schodzić z dawek i tyle.
Moja siostra, co prawda naturalna ciąża, bez powikłań, luteinę dowcipną brała jakoś prawie do rozwiązania. Ale to właśnie na tą szyjkę.