M
Oszczędzają na jedzeniu. Serio to całkiem możliwe
Całe szczęście w moim szpitalu dali jeść, pionizacja po 6 godzinach.
Bardzo też możliwie że to jakaś zaszłość której nie można wyplenić, zwłaszcza w niewielkich szpitalach. W akademickich ośrodkach wygląda to jednak inaczej.
Bardzo przykre praktyki. Nie spotkałam się z czyms takim. Raczej byłam zachęcana. Teraz w dużym szpitalu była pani od laktacji, przychodziła i pomagała. Natomiast położne prawie wcale się nie wtrącały, mm było ogólnodostępne, w małych buteleczkach, do nikogo nie trzeba było nic zgłaszać. Ja jestem wdzięczna tej pani od laktacji, zaraz na sali pooperacyjnej przystawiała córkę ale bez rezultatu, wycisnęła siarę do strzykawki i podała małej.
Zabieranie dzieci po CC , zwłaszcza teraz jak mamy są same uważam za lepsze wyjście niż zostawienie jej samej z dzieckiem. Ja ze stresu bym umarła. Pamiętam jak następnego dnia przywiozła położna córkę , zostawiła w tym łóżeczku na kółkach i poszła. Córka w płacz a ja z cewnikiem nie mogłam się ruszyć. Zaraz do męża dzwoniłam, że ma natychmiast przyjechać. Obecność męża to wielkie wsparcie. Trzy położne od dzieci na dyżurze, w tak dużym szpitalu w jakim rodziłam to kpina, bez szans na zapewnienie solidnej opieki i wsparcia.