reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

ciężaróweczki po in vitro

Współczuję. Serio nigdy nie zrozumiem dlaczego w większości szpitali kobiety na ginekologii są traktowane jak zło konieczne to jest mega przykre bo najpiekniejszy dzień zmieniają w koszmar. Obyś teraz miała lepsze wspomnienia, chociaż dziewczyna z majowej grupy rodziła w Matce Polce i też miała zabrane dziecko, ale położne pytały czy chce.
Pisałaś kiedyś że twój Adaś też ma rehabilitację. A możesz napisać jaka metodą i czy jesteś zadowolona?
 
reklama
Kurcze co oni mają z tym zakazem żarcia w Polskich szpitalach po cesarce 🤔 Pytam serio bo mnie po godzinie od CC przewiezli na salę obok i położne ciastka kawę herbata nosiły, 3h potem pełen obiad przyniosły, ja żarłam jak wściekła wszystko co pod ręką miałam.. Zastanawiam się czy sobie mogłam tym szybkim obżarstwem krzywdy narobić...
Normalnie czytam i oczy szeroko otwieram. U nas to było nie do pomyślenia. Leżysz ma sali pooperacyjnej i nie ma mowy o jedzeniu. A tu takie numery.
 
U mnie położna od razu po wjechaniu na pooperacyjną młodego przystawiła, byłam przykryta pielucha na biust i odsłoniła tylko kawałek, sama wszystko zrobiła, nawet rękę mi co chwila poprawiała żeby mały dobrze leżał, przewinęła go, ubrała, pomogła się umyć. Naprawdę wszystkim życzę takiej serdeczności przy porodzie i podczas pobytu jak ja miałam w Polsce też się da rodzić po ludzku tylko personel musi chciec.
U nas trzeba płacić za położna i to po cichaczu.
 
M

Oszczędzają na jedzeniu. Serio to całkiem możliwe 🤪 Całe szczęście w moim szpitalu dali jeść, pionizacja po 6 godzinach.
Bardzo też możliwie że to jakaś zaszłość której nie można wyplenić, zwłaszcza w niewielkich szpitalach. W akademickich ośrodkach wygląda to jednak inaczej.

Bardzo przykre praktyki. Nie spotkałam się z czyms takim. Raczej byłam zachęcana. Teraz w dużym szpitalu była pani od laktacji, przychodziła i pomagała. Natomiast położne prawie wcale się nie wtrącały, mm było ogólnodostępne, w małych buteleczkach, do nikogo nie trzeba było nic zgłaszać. Ja jestem wdzięczna tej pani od laktacji, zaraz na sali pooperacyjnej przystawiała córkę ale bez rezultatu, wycisnęła siarę do strzykawki i podała małej.

Zabieranie dzieci po CC , zwłaszcza teraz jak mamy są same uważam za lepsze wyjście niż zostawienie jej samej z dzieckiem. Ja ze stresu bym umarła. Pamiętam jak następnego dnia przywiozła położna córkę , zostawiła w tym łóżeczku na kółkach i poszła. Córka w płacz a ja z cewnikiem nie mogłam się ruszyć. Zaraz do męża dzwoniłam, że ma natychmiast przyjechać. Obecność męża to wielkie wsparcie. Trzy położne od dzieci na dyżurze, w tak dużym szpitalu w jakim rodziłam to kpina, bez szans na zapewnienie solidnej opieki i wsparcia.
U nas mm było wyliczanie co do butelki. Ja się tylko wycwanilam i czekałam az przyjdzie nową zmiana i sepilam. Chciałam kilka do domu zanim się ogarnę z tym mlekiem w domu. Bo te buteleczki fajne, nie musisz podgrzewać. Zgadzam się z Tobą, ja nawet w pierwsza noc poprosiłam żeby zabrali Natalke bo nie czułam się na siłach i chciałam dojść do siebie. U mnie naprawdę wstawianie do niej z łóżka które było dla mnie za wysokie było koszmarem na początku i długo mi to zajmowało.
 
U nas trzeba płacić za położna i to po cichaczu.
To jest taka położna na pooperacyjnej, już dokładnie nie pamiętam, ale ta sala jest na 4 dzieci (4 rodzące), później na zwykłej sali to położne tylko zaglądają i dają leki, ale przychodzą co 2h i pytają czy ok, ja miałam problem bo Adaś strasznie krzyczał od około północy to przychodziła częściej, ale to do niego. Adaś ma rehabilitację bobath z elementami vojty, mamy na NFZ to tak średnio jestem zadowolona bo większość zajęć to masaże no i często odwołują więc dodatkowo chodzimy prywatnie i tu jestem zadowolona bo ćwiczy 30 minut bez zbędnych masaży i byliśmy 3 razy i od razu po pierwszych zajęciach było widać efekty, po 2 miesiącach pełzania zaczął przyjmować pozycje czworacza, wspinać się, stawać na kolanka, jak pełza to już stara się podnosić brzuch z podłogi. W domu turlam go na piłce i też z nim ćwiczę.
 
U nas mm było wyliczanie co do butelki. Ja się tylko wycwanilam i czekałam az przyjdzie nową zmiana i sepilam. Chciałam kilka do domu zanim się ogarnę z tym mlekiem w domu. Bo te buteleczki fajne, nie musisz podgrzewać. Zgadzam się z Tobą, ja nawet w pierwsza noc poprosiłam żeby zabrali Natalke bo nie czułam się na siłach i chciałam dojść do siebie. U mnie naprawdę wstawianie do niej z łóżka które było dla mnie za wysokie było koszmarem na początku i długo mi to zajmowało.
Wiadomo lepiej po CC przywitać się z dzieckiem jak człowiek, przytulić itd. Jednak bez przesady, nie wyobrażam sobie w pierwszych dobach ciągłej opieki, może ja nieogar jestem, jak był mąż to luz, podał, przewinął, ponosił.
Dzieciaczki po porodzie są zmęczone, na ogół śpią w cieplarkach, podłączone do pulsometru, krzywda im się tam nie dzieje.
 
Normalnie czytam i oczy szeroko otwieram. U nas to było nie do pomyślenia. Leżysz ma sali pooperacyjnej i nie ma mowy o jedzeniu. A tu takie numery.
No kuzwa zupełnie inne procedury a człowiek ten sam cholera.. 8 lat temu jak rodziłam też o suchym pysku, pionizacja po 6h, pomocy położnych brak a tu takie numery.. Angole jacy są tacy są ale rodzic to tylko tu już bym chciała :D Brakowało żeby mi pinte Ale przyniosły na salę 😜
 
reklama
To jest taka położna na pooperacyjnej, już dokładnie nie pamiętam, ale ta sala jest na 4 dzieci (4 rodzące), później na zwykłej sali to położne tylko zaglądają i dają leki, ale przychodzą co 2h i pytają czy ok, ja miałam problem bo Adaś strasznie krzyczał od około północy to przychodziła częściej, ale to do niego. Adaś ma rehabilitację bobath z elementami vojty, mamy na NFZ to tak średnio jestem zadowolona bo większość zajęć to masaże no i często odwołują więc dodatkowo chodzimy prywatnie i tu jestem zadowolona bo ćwiczy 30 minut bez zbędnych masaży i byliśmy 3 razy i od razu po pierwszych zajęciach było widać efekty, po 2 miesiącach pełzania zaczął przyjmować pozycje czworacza, wspinać się, stawać na kolanka, jak pełza to już stara się podnosić brzuch z podłogi. W domu turlam go na piłce i też z nim ćwiczę.
Też mamy taka piłkę. Ja na początku zdecydowałam się na vojte ale Natalka na tym bardzo płakała i ja się bałam że dostanie jakiegoś ataku. Teraz mamy dziewczynę od bobatu. Łukasz jej płaci 170 zł za godzinę A mamy 3 razy w tygodniu. Ale jesteśmy z niej zadowoleni bo przede wszystkim zgodziła się dojeżdżać, ćwiczy z nią pełną godzinę i Natusia nie płacze. Fajny z nią kontakt złapała.
 
Do góry