Oki doki,ale horroru nie bedzie,to wam juz z gory napisze
Przyjeli mnie na oddzial,zapakowali w sexy pizamke,siostra sie przyjrzala czy cos trzeba ewentualnie ogolic
po czym dala czopek,zebym pozbyla sie resztek wczorajszej salatki.
pokulalam sie do sali,podlaczyli do ktg i zaraz mieli mnie brac.wzieli o 14 a mieli o 8 rano
w miedzy czasie wqrwial mnie moj maz,chodzacy od okna do drzwi z czterdziesta kawa,przerywane wrzaskami jakiejs turczynki ktora biorac pod uwage natezenie glosu i szybkosc wypowiadania slow,klnela jak szewc i wysylala wszystkich do diabla
,wiec sie cieszylam ze na normalny porod sie nie zdecydowala bo byla bym nastepna
I nastapila ta wiekopomna chwila i mnie w koncu zabrali.Okablowali,podlaczyli do EKG,anstezjolog zalozyl mi wenflon na rece i drugi w zgieciu lokciowym,potem musialam sie skulic popsikal mi czyms plecy i wbil igle do znieczulenia,nic nie bolalo.Mowilam im ,ze nie wytrzymam na plecach za dlugo,bo faktycznie po paru sekundach tracilam kontakt ze swiatem
.dali mi maske z tlenem i dodatkoqo podlaczyli kroplowke ze sola fizjologiczna.Kiedy zaczelo dzialac znieczulenie,zalozyli mi tez cewnik.caly czas mialam za soba anestezjologa,dwoch lekarzy i dwie polozne,maz dostal pielegniarza,gdyby trzeba go bylo z ziemi zbierac.Reszta poszla szybko,lekarz mowil ze vede czula ciagniecie ,faktycznie nic nie czulam i bylam lekko otepiala,bo mi dziady do tej soli cos jeszcze wlaly
najpierw wyciagneli Lennarta,pokazali mi go polozyli na klacie,dwie minuty pozniej Zosie.Bylam tak oszolomiona ze duzo z tego serio nie pamietam .Stary za to wszystko.Caly czas mialam wrazenie ,ze mi tlenu brakuje i cisnienie,mi skakalo.Przewiezli mnie na sale pooperacyjna,bylam tam z godzine,potem przewiezli mnie do sali gdzie moj maz kangurowal twixy .Potem przewiezli mnie do mojego pokoju,powiedzialam,ze moga zapomniem mnie pionizowac w srodku nocy.Rano wstalam,bolalo,nie oszukujmy sie,krecilo mi sie w glowie i musialam sie poskladac ogolnie.cewnik mi wyjeli ( nie boli) i potem zaczal sie dramat z robieniem siku.Mysle,ze to u kazdego tak jest.Czujesz ze musisz,a z drugiej stron robisz wszystko zeby sie nie wysikac,bo myslisz ze jak pusisz to wszystko ci wyleci.Lokalizacja problemu jest w glowie ,bardziej niz w pecherzu.Krwawisz do tego,przez pare dni i masz takie bole jak na okres,to jest macica ktora wraca do swoich rozmiarow.Normalne Na drugi dzien wstawalam juz sama,poszlam pod prysznic.Moj maz byl od rana do wieczora z nami wiec bylo latwiej.No coz trzeba to przezyc.Noce do doopy,brzuch bolacy,ogolne oslabienie...pare dni i wrocisz do normy.Pierwsza noc dzieci oddalam do siostr do pokoju,bo czulam ze nie dam rady.Dali mi morfine i w sumie spalam.Po 5 dniach wyslali do domku i zaczelo sie tango