reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

ciężaróweczki po in vitro

reklama
A jak to było u Ciebie? Byłaś w szpitalu wtedy rozumiem?

Nie, byłam w domu. Na podłodze w salonie zostało pol wiadra mojej krwi. O 19:50 wezwał mąż karetkę a o 21:18 Zosia się urodziła. Za ten czas przeszłam koszmar na IP. Nie rodziłam w szpitalu w którym chciałam tylko najbliższym. Trafiłam na lekarza chama i prostaka. Później doszła do niego lekarka, 180 stopni inna i ona podjęła decyzje o cesarce. Ten lekarz cham cały czas, robiąc mi usg, powtarzał „ ja tu nic nie widzę, nie wiem czy się lozysko odkleja czy nie” a jak mąż się zapytał co z dzieckiem to się na niego spojrzał i odburknął „żyje”. Ja byłam przerażona. Jedyne co mnie pocieszało to to, ze cały czas czułam Zosię.
 
Tak jej powiedzialam. Że w pierwszej ławce w kościele siedzi a w takie brednie wierzy. Na to ona że na swoim dziecku by nie eksperymentowala i nie narażała... <szok> chyba babcia ni3 będzie zachwycona z mpich metod wychowawczych [emoji23][emoji23][emoji23]

Ach...babcie są fajne, ale te ich teorie...:rolleyes:
A co do wychowywania...niejedną babcię by teraz zamknęli za ich metody, więc nie ma się co przejmować:)
 
Nie, byłam w domu. Na podłodze w salonie zostało pol wiadra mojej krwi. O 19:50 wezwał mąż karetkę a o 21:18 Zosia się urodziła. Za ten czas przeszłam koszmar na IP. Nie rodziłam w szpitalu w którym chciałam tylko najbliższym. Trafiłam na lekarza chama i prostaka. Później doszła do niego lekarka, 180 stopni inna i ona podjęła decyzje o cesarce. Ten lekarz cham cały czas, robiąc mi usg, powtarzał „ ja tu nic nie widzę, nie wiem czy się lozysko odkleja czy nie” a jak mąż się zapytał co z dzieckiem to się na niego spojrzał i odburknął „żyje”. Ja byłam przerażona. Jedyne co mnie pocieszało to to, ze cały czas czułam Zosię.
.....
Straszne
 
reklama
Do góry