Witajcie
Nie mogłam się zalogować
musiałam założyć nowe konto. A z braku czasu zrobiłam to dopiero teraz. A więc : 29 trafiłam do szpitala i czekaliśmy, aż samo się zacznie, ale mojej córeczce się nie spieszyło. 31 marca założyli mi cewnika na rozwarcie, 1 kwietnia trafiłam na porodówkę na indukcje porodu. Podali mi oxy i wyjeli cewnik. Jak się później okazało cewnik był źle założony, więc rozwarcie 1 cm
na oxy też nie zareagowałam, pojawiły się tylko małe skurczyki
. O 14 wróciłam na patologie.
Wieczorem znów założyli mi cewnik, tym razem dobrze bo bolało jak cholera
2 kwietnia znów porodówka i oxy. Rozwarcie 4 cm skurczy brak. po 2h przebili mi pęcherz i pojawiły się skurcze rozwarcie doszło do 6cm. O 12h położna powiedziała mi, że nie urodzę bo rozwarcie się zatrzymało na 6 cm i lekarz powinien zlecić CC. Małej spadało tętkrzyżno na ktg do 90. Trafiłam na *ujowego lekarza, który postanowił mnie jeszcze pomęczyć. Skurcze były już bardzo bolesne, bóle krzyżowe, które nic nie dawały bo nadal 6 cm rozwarcia. O 14h nie miałam już siły skurcze co 2 min i brak postępu porodu, tętno małej ciągle skakało. A mnie przerażał dzwięk alarmu ktg. Zaczęłam żle się czuć, dostałam drgawek i zaczęły się wymioty. Mój M nie mógł już patrzeć na moje cierpienie, a ja już nie miałam siły. O 14,25 położna zadzwoniła po lekarza i przedstawiłla mu sytuacje, on mnie znów zbadał i z pretęsją mówi mi, że nadal 6 cm. Mi już łzy leciały z bezsilności. W końcu 0 14,30 padła decyzja o CC.
o 14,53 przyszła na świat nasza wyczekana Natalka 53cm, 3490g 10 pkt, na szczęście cała i zdrowa
Kiedy usłyszałam jej krzyk już zapomniałam o całym bólu.
Husann, Anetko Gratuluje