Na mojej wczorajszej wizycie wszystko w zasadzie było ok. Tylko szyjka się skróciła z 45 mm na 28 lekarz kazał leżeć, żadnej aktywności, no-spa 3x dziennie, luteina 2x dziennie i d-dimery poszły w górę wiec dostałam zastrzyki na rozrzedzenie krwi.
A dzisiaj były chrzciny mojego siostrzeńca, mąż był chrzestnym. Rano co prawda brzuch mnie bolał, ale przespałam się i było ok wiec pojechałam na sam obiad. W trakcie zaczęły mnie łapać skurcze chociaż w zasadzie ciężko mi rozróżnić czy to skurcze, czy napinanie brzucha, czy skurcze przepowiadające lub po prostu mała się wypina. Pojechaliśmy na izbę, mówię w rejestracji, ze trochę brzuch mnie boli i chyba mam skurcze, ale ciężko mi powiedzieć czy to one bo nie mam pojęcia. Pani mówi, ze nie wyglądam jakbym miała rodzic
zrobili ktg, a tam skurcze dochodzące do 100. Wiec przyjęli mnie na oddział, dostałam zastrzyk w tyłek ze sterydami na płucka i leki na wyciszenie. Niedawno zrobili kolejne ktg. skurcze się utrzymują są coraz bardziej regularne i niestety puls małej chwilami dochodził do prawie 200
dali mi wiec leki na lekko uspakajające żeby troszeczkę mała uspokoić i za chwile ponowne ktg. Dziewczyny mam ogromna nadzieje, ze Was nie wyprzedzę
kurka nie mogę jeszcze urodzić to za wcześnie 33+2
jeszcze do tego wszystkiego jakis czas temu poprosiłam męża żeby zabrał w góry naszego chrześniaka myślałam, ze przecież będzie jeszcze sporo czasu przed porodem to niech jedzie
i odpocznie bo od początku mi usługuje
No i jutro jedzie [emoji849] chciał zostać, ale kazałam mu jechać bo szpital w którym jestem, jest w remoncie i przyjęli mnie na odział poporodowy, a tam odwiedziny są za szyba na korytarzu, a ja musze leżeć. Wiec i tak na niewiele by mi się zdał.
Napisane na iPhone w aplikacji
Forum BabyBoom