reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciężarne na Wyspach

Dzien dobry:-)
Mamunia w sumie to wyglada na to ze dobrze.Przyszedl jakis facet pozadawal troszke pytan,szwagierka powiedziala mu ze chce zebym sie jak najszybciej wyprowadzila bo juz ma dosc,itd.:-)Sprawdzil w jakich warunkach mieszkam,a ja jeszcze w pokoju w ktorym jestem naustawialam wiecej maneli zeby nie bylo sie gdzie ruszyc(a pokoj i tak jest 2x2 metry) i powiedzial ze sa dwie opcje-albo dostane na jakis czas hostel albo mieszkanie na krotki okres i w tym czasie beda sprawdzac wszystko i podejma decyzje czy dac mi mieszkanie counsilowskie.Niestety musze sie zgodzic na to co mi dadza bo jesli zostane u szwagierki to wwszystko o wiele dluzej potrwa a jak pojde mieszkac do hostelu to szybciej dostane mieszkanie.Za 1,5 tygodnia mam znow spotkanie w councilu i wtedy sie dowiem co dalej.


dzięki za gratulacje ;))

jakoś czasu nie mam, żeby opisać poród i ogólnie same rozumiecie...

ale mam jedno pytanko:

kiedy można wyjść na pierwszy spacer z maleństwem???

pozdrawiam Was wszystkie!:)

Jesli chodzi o spacer to jedni wychodza nawet po 3-4 dniach a inni dopiero po 3 tygodniach.Jedni najpierw weranduja dziecko-tzn.codziennie po 10-15 minut maluszka ubranego jak na spacer,klada do wozka i stawiaja przy szeroko otwartym oknie albo na balkonie lub w ogrodzie(ale nie w przeciagu) i dopiero po kilku dniach od takiego werandowania wychodza na pierwszy dluzszy spacer.Polozne tutaj mowia zeby odrazu wychodzic z maluszkiem na dwor,ale tak naprawde wszystko zalezy od Ciebie..Teraz pogoda zaczyna sie robic fajna wiec nie ma sensu zebys mala kisila dlugo w domu.Zreszta mozesz z polozna o tym jeszcze porozmawiac jak przyjdzie do Ciebie do domu
 
reklama
U nas było tak, ze położna pozwoliła małemu wychodzić na spacer już w drugiej dobie, ale ja ze względu na CC miałam zakaz, więc siłą rzeczy siedzieliśmy w domku. Pierwszy spacerek był kiedy Filip miał 6 dni. Od tamtej pory spacerujemy codziennie ;-)
 
Witajcie,
ja już powoli przygotowania do podróży robię, bo w niedzielę śmigamy do Polski, trochę mam stresa, ale powinno być dobrze:happy2:
kingusia to już jest taka pogoda że spokojnie można z maleństwem wychodzić, zaczynać od paru minut i stopniowo zwiększać, ale jak pisze pandorka ty też jesteś po cc, więc to już zależy jak położna ci doradziła
mamunia2 to fajnie, że urodzinki się udały, ale masz imprez rodzinnych:szok:
kamilalopez to trzymam kciuki, żeby jakoś to się poukładało wam z tym mieszkaniem:tak:
pandorka jak się czujesz i jak tam twój Filipek
pozdrawiam, miłego dnia:-)
 
Więc tak mój PORÓD:

wkońcu się zebrałam,żeby napisać
mdr.gif


napisałam Wam wtedy na forum, że jadę do szpitala, bo mam co 10 minut skurcze i mi odpadł czop śluzowy...
a więc pojechaliśmy do szpitala , zbadali mnie , miałam rozwarcie na 2 cm tylko i skurcze ciągle tak samo
odesłali mnie do domku i kazali przyjechać jak będą 4 skurcze na 10 minut ... a więc w domu jęczałam, krzyczałam
biggrin.gif

chodziłam w tą i z powrotem - Marek mojej mamy mierzył co ile skurcze występują... było już po 1 w nocy jakoś chyba
i miałam 3-4 skurcze na 10 minut jakoś co 3 minuty albo 2,5 minuty i w końcu M. mojej mamy zadzwonił do szpitala
bo kazali jak coś poinformować - a oni chcieli wysyłać po mnie karetkę
lol.gif
ale pojechaliśmy autem
z powrotem do szpitala...
jęczałam w samochodzie ciągle myślałam, że nie wytrzymam... skurcze to najgorsza rzecz jaka może być ;/
weszliśmy do szpitala szłam na porodówkę jęcząc i krzycząc w niebogłosy:) no i w końcu dali mi ten gaz i sobie wciągałam
ale to na krótko pomagało i mnie otumaniało tylko... myślałam, że nie wyrobię z bólu, na początku miałam rozwarcie na
4-5 cm , skurcze się nasilały ciągle a ja krzyczałam, przyszła polska położna :) bardzo miła - Kasia , wszyscy mieli
dość moich krzyków i ta Kasia położna się śmiała ze mnie, że polki są twarde i tutaj bez znieczuleń rodzą ,a tu przyjeżdża
taka Kinga i krzyczy i jęczy :p i że cały szpital zaraz obudzę i że jak mnie boli to żebym gaz wciągała, ale on pomagał
tylko na chwilkę i mówię do Kasi, że "BOLI" a ona "co ty myślałaś, że poród nie boli ? ;) " i krzyczałam dalej
a ona powiedziała, że zaraz mi buźke taśmą zaklei... i w końcu się spytali czy chcę epidural , ja się zgodziłam , bo
na prawdę wyjścia już nie miałam tak bolało ... no i zaczęły się schody , przyszła anestezjolog i kazali mi się nie ruszać
nachylić się w pozycji siedzącej i żeby mi strzykawke wbiła w kręgosłup, a ja się wierciłam z bólu i nie mogła mi wbić
i Kasia mówi do mnie, żebym się nie ruszała, bo mi wbije anestezjolog źle w jakieś nerwy i będę kaleką do końca życia
więc wzięłam się w garść, Kasia mi dała poduszkę, żebym sobie gryzła
biggrin.gif
i zacisnęłam zęby i się nie ruszałam...
podali mi epidural i w końcu ulga ... mówię Wam jak ręką odjął, żadnych skurczy nie czułam - odetchnęłam momentalnie
no i w końcu czekaliśmy do 13 po południu następnego dnia aż się rozwarcie zrobi, ale zrobiło mi się tylko na 7 cm
i w dodatku mała była główką w dół, ale zadartą głowę miała, zamiast bródką do szyi... no i w końcu spytali się mnie
czy chcę cesarkę czy jeszcze poczekać z 2 godzinki , bo nawet kroplówka z oksytocyną mi nie pomagała - czułam jakby mała
zamiast w dół to mi wpychała się w żebra po tej kroplówce...
no i podpisałam w końcu zgodę na cesarskę i pojechaliśmy na salę operacyjną, tam już dali mi znieczulenie, żebym nie czuła
bólu , tylko uprzedzali, że będę czuć,że coś się dzieje i że mi wyjmują małą, ale ja po prostu nie wyrabiałam i jakoś
mi te znieczulenie nie podchodziło dobrze to mi nałożyli maskę z narkozą ,żebym zasnęła...
no i w końcu wyjęli małą, rozdarła się i mi ją pokazali , a później nie pamiętam, bo zasnęłam znowu...
był przy mnie cały czas Marek mojej mamy , gdyby nie on to nie wiem jakbym sobie dała radę... przeciął pępowine i wszystko widział
i fotografował z czego jestem bardzo wdzięczna :) i szczęśliwa, bo mam niezłą pamiątkę...
no i zszyli mnie, przewieźli na salę pooperacyjną (nic z tego nie pamiętam) i zaczęli mnie wybudzać(też nie pamiętam)
ponoć na wszystkie strony odganiałam rękoma i nogami wszystkich biłam
hahaha.gif
nie chciałam się wybudzić
biggrin.gif

no i w końcu wybudziłam się, położna przystawiła mi małą do piersi... cudowne uczucie;)

napiszę Wam ogólnie, że straciłam 3 litry krwi i mi później podłączali krew i jechałam na samej kroplówce...
głodówka niezła...
jeszcze po narkozie miałam kaszel ciągle i to tak bolało kaszleć nie mogłam, bo tak mnie rana rwała :(
ale wszystko się skończyło dobrze, malusia jest jak na razie grzeczna (tfu, tfu ,żeby nie zapeszyć) :)))
i nie wyobrażam bez niej sobie życia...
 
Kingusia bardzo szczegółowy opis-trochę się przestraszyłam...ale najwazniejsze,że wszystko dobrze.A Twojego faceta nie było przy porodzie?:happy2:
Ja wpadłam na moment,właśnie wróciłam ze szpitala z usg i.....będzie drugi chłopak:szok: A ja byłam cały czas nastawiona psychicznie na dziewczynkę i nie mogę dojsc do siebie,ale wszystko bardzo dobrze także to najwazniejsze:tak: Idę się pakowac,bo jutro lecimy do Polski:-) Strasznie się boję..Pozdrowienia;-)
 
kingusia mam nadzieję, że już czujesz się lepiej, miło jest czytać, że bez małej nie wyobrażasz sobie życia. Pamiętam jak ja zobaczyłam mojego Alanka to cały ten poród poszedł w niepamięć;-)
madzia23 życzę szczęśliwego lotu i uważaj na siebie:tak:
 
kingusia troszkę się namęczyłaś ale dobrze wiesz, że było warto :tak: U mnie te skurcze były też tak masakrycznie bolesne i ja też krzyczałam na cały szpital bo czasem to bardziej pomagało niż gaz. Ja byłam bliska wzięcia epiduralu, już szukali anestezjologa, ale u mnie w miarę szybko postępowało rozwarcie i jakoś dałam radę.

Madzia23 gratuluję synka, najważniejsze żeby synuś zdrowy był. Udanej podróży życzę

mamunia2 ale będziesz szaleć na imprezach :-D

A u nas leci dzień za dniem. Jednego dnia Maya to aniołek ślicznie je, śpi i nie marudzi a czasem to ciężkie chwile mamy. No ale wiadomo to jest małe dziecko i nie zawsze będzie tak łatwo. Najgorsze, że czasem nie potrafię jeszcze odczytać o co jej chodzi jak się denerwuje, płacze, marudzi. Z czasem się nauczymy...:tak:
 
Dzien dobry.
Kingusia widze ze tez troszke przezylas,ale najwazniejsze ze dalas rade no i ze wszystko z wami ok;-)
Bajeczka wiadomo ze tek samo jak my czasami mamy zle dni,maluszki tez tak czasem maja.A z czasem napewno sie nauczysz czytac dlaczego marudzi czy placze:-)A jak ogolnie Ty sie czujesz??I ile razy wstajesz w nocy na karmienie??
Madzia23 daj znac z Polski co i jak:-)

A wogole to widze ze ostatnio prawie nikt tu nie zaglada.Ja ostatnio przeziebiona bylam i 2 dni goraczke mialam wiec bylam bez sil zeby pisac,ale juz powrocilam do zdrowia wiec bede zagladac czesciej,a w weekend bylismy u znajomich wiec tez nie mialam w sumie jak
Milego dnia
 
Witajcie,
ja właśnie już jak na szpilkach bo przed podróżą do Pl:happy2: byłam na placu zabaw i zapisałam dziś małego do przedszkola i ledwo się ruszam.
kamilalopez to dobrze, że już zdrowa jesteś:-)
Właśnie myślę, żeby kupić to urządznie do słuchania serduszka, miała któraś z was to?
Dziewczyny jeszcze jedno pytanko czy któraś używała do porodu tens machine?Bo nie wiem czy warto interesować się tematem:confused:
maureen jak samopoczucie?
pozdrawiam
 
reklama
karis jeśli chodzi o te urządzenie tens machine to ja Ci nie pomogę ;p nie wiem co to nawet :p

Ogólnie ja rzadko piszę, bo same wiecie - pierwsze dni maluszka w domku i tak jakoś czasu nie ma za bardzo, rzadko co...
a jedynie jak mała śpi staram się też spać
właśnie mała śpi od 13 , już 1,5 h ... ja oczywiście zdrzemnęłam się od 13 ale wstałam o 14 ... i spać dalej jakoś nie mogę
mała usnęła, a od 7 nie spała... po prostu tragedia, marudziła ile wlezie...

no i przedwczoraj odpadła jej pępowinka :))
i wczoraj miała pierwszą kąpiel - oczywiście krzyk był jak na golaska była, ale jak się włożyło ją do wody od razu cisza :D jak makiem zasiał...

pozdrawiam i wysyłam buziaki Wam wszystkim ;)
 
Do góry