Tajchi epidurial (zzo)przy pierwszym porodzie miałam i rewelacja
:-):-):-), suuuuuuuuuuuuper sprawa
, nawet po porodzie marzyłam aby mi dali jak mnie krocze bolało hihihi
. Skutków ubocznych nie miłałam żadnych, tyle,że musiałam za to zapłacić ok 400 zł 7 lat temu, ale rodzice mi zafundowali. Było warto, jak bym wiedziała to bym wzięła sobie jeszcze wcześniej a nie męczyła się tyle godzin(rodziłam Krzysia w Pl). Moja koleżanka rodziła bez znieczulenia i żałowała, bo miała traume , coś na wzór zapołu stresu pourazowego, wierz mi ten ból, przynajmniej ja i moje koleżanki tak go doświadczałyśmy, jest wszechogarniający i nieskończenie wielki, nie da rady o niczym myśleć, jest tylko ból. Może, napewno są kobitki, które, rodzą szybko i jakoś to dają rade znieśc i może tez nie mają wyjścia. Ja pytam tylko po co? Gdyby mi nie dali znieczulenia, chybabym zwiała ze szpitala
, a tak luzik, dziecko całą akcję porodową miało idealny puls i jak się urodziło było spokojne i ładnie ssało cycusia.
A wizyta u położnej ok, serduszko Lolusia ślicznie i mocno bije:-):-):-).
Miałam tylko taką małą "przygodę". Pobierała mi krew uczennica, zgodziłam się, zapytałam tylko czy nie jest to jej pierwszy raz. No i nawet delikatnie jej się to udało zrobic. Nie patrzyłam, bo nie lubie ale prawie nie bolało. Po chwili ta starsza położna mówi mi,że uczennica wyjmując igłę z mojej ręki ukłuła się w swoją
i czy zgodzę się na jeszcze jedno pobranie, wiadomo,że się zgodziłam, pobrala mi w sumie z tamtym do 4 próbek, na anemię, serologia, no i hiv, i żółtaczkę typu B i C. Pytałam czy przypadkiem mnie nie dotknęła swoją krwią, bo nie patrzyłam i nie wiem co tam się stało, na drugi raz wolę juz patzec niż wierzyc komuś na słowo
.Twierdzi,że na 100 procent nie, bo to się stało po wyjęciu igły. Oby.