Indi ja mam uraz po porodzie w pl. Nie dość, że wywoływanie trwało 10 dni prawie, 2 dni na porodówce już pod oksy, zostawiona sama sobie, to jeszcze jak już łaskawie zdecydowali się na cc, bo akcja stanęła na 8cm i mała nie chciała zejść to pokroili mnie na żywca bo zzo [ które dostawałam już do porodu w 2 dawkach ] nie zadziałało jak należy - można potwierdzić po nie mijających bólach.
Leżałam w szpitalu kilka dni pod morfiną, zzo i masą innych leków, antybiotyków. Zapomnieli o mojej laktacji i dostałam zapalenia piersi, walczyłam z gorączką 40 st. depresją etc. Wstałam po kilku dniach.. a i dziecko musiałam mieć 24 przy sobie, które było potworne.. wyczerpane porodem etc.
Sniło mi się to najbliższe 1,5r. Koszmar.. do dziś się zdarza, że płacze jak o tym myślę.. i tu, nawet jak miałabym być z innym kobietami, te zaledwie kilka godzin to wole to, niż swoją osobistą salkę w pl.
U nas w szpitalu [ uk ] nie ma szans na takie odwiedziny. Rodzaca wpisuje chyba max 2 osoby co mogą przyjsc, mąż może być dość długo, dzieci w konkretnej godzinie i tyle. Nie jakieś tłumy. Do tego nie leżysz długo, już po kilku godzinach od sn wychodzisz do domu, ja po cc wyszłam na drugi dzień
Jak u Ciebie w szpitalu to wygląda? Może kolezanka po prostu miała pecha? Nie masz możliwości wybrania pojedynczego lub podwójnego pokoju?