mi brzusia też twardnieje, już nawet nie pamiętam od kiedy..długo w kązdym razie i taki dziwny ból że aż dech mi czasem zapiera.
a jak chodzę to własciwie ciągle mam skamieniały.wy to macie dobrze że chociaż z lekarzem może sie skonsultować a ja...z położną która tylko gada: everything is all right :/
Teraz za to, nadeszły bóle bioder straszne, kręgosłupa na dole, czuje jakby w środku wszysttkie kosci były luźne, z kanapy tak mi ciężko wstać a ubieranie to już wogóle porażka; majtki zakładam jak kaleka a skarpetki odpadają, sama nie dam rady.
Ogólnie czuje sie jak niepełnosprawna i naprawde mam już serdecznie dość tych wszystkich bóli, a jak pomyśle że to pikuś w porównaniu z tym co mnie czeka to sraczki dostaje.
Strasznie mi głupio że tak narzekam, ale musze sie wyżołądkować.
Straciłam już chyba całą energię, jestem zmęczona a tu jeszcze Laurusia jest, która chce sie wybiegać i pobawić z mamą, tylko że ta mama to jakaś kulawa ostatnio jest...
Niunia tuli sie do mojego brzuszka, buźki daje i mówi- dzidzia! dzidzia! Czasem chce mi sie płakać, bo tyle bym chciała a nie daje rady.Boje sie, że jeszcze chwila a strace te wszystkie siły, które wydawało mi sie, że mam już do porodu uzbierane.