reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża po 40

reklama
Cześć dziewczyny [emoji846]
Nie wiem czy mnie pamiętacie... udzielałam się troszkę na początku i w połowie ciąży.
Później trochę czasu zabrakło.
Mam już niemal 41 i trójkę dzieci: synów 18 i 16 lat oraz księżniczkę 7 tygodni [emoji3590]
Ciążę przeszłam bez większych komplikacji nie licząc niedoczynności i cukrzycy na insulinie - ale to było opanowane.
W 37+1 udałam się na kwalifikację do cesarskiego cięcia (stan po dwóch cc) i na izbie przyjęć miałam ciśnienie 210/120. Postanowiono zakończyć ciążę natychmiast, jeszcze mi malowodzie wyszło na dodatek.
Księżniczka 2780g i 51 cm - chociaż teoretycznie ciąża donoszona to Martynka miała kliniczne cechy wczesniactwa.
W szpitalu spędziłyśmy tydzień z powodu mojego skaczącego cisnienia i jej żółtaczki wymagającej fototerapii.
Laktacja nigdy u mnie się nie rozkręciła zadowalająco i praktycznie od początku dokarmialam niewielkimi ilościami mm. Teraz już w większości jest to mm ale pierś wciąż jest do "napicia się". Dobre i to. Chociaż ta porażka wciąż powoduje u mnie małe załamania - zależy od dnia.

Odzywam się do Was po to aby dziewczyny, które są na początku ciąży, całe w stresie, mogły poczytać kolejną historię, która ma dobre zakończenie [emoji3590][emoji3590][emoji3590] I wiecie co? Chociaż Martynka nie była planowana to ja chyba jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa [emoji13]

Młoda dzisiaj kończy 7 tygodni i waży 3610g [emoji3590]

Trzymam dziewczyny za Was kciuki [emoji7]Zobacz załącznik 1231836
Cudowności😚😀
 
Cześć dziewczyny [emoji846]
Nie wiem czy mnie pamiętacie... udzielałam się troszkę na początku i w połowie ciąży.
Później trochę czasu zabrakło.
Mam już niemal 41 i trójkę dzieci: synów 18 i 16 lat oraz księżniczkę 7 tygodni [emoji3590]
Ciążę przeszłam bez większych komplikacji nie licząc niedoczynności i cukrzycy na insulinie - ale to było opanowane.
W 37+1 udałam się na kwalifikację do cesarskiego cięcia (stan po dwóch cc) i na izbie przyjęć miałam ciśnienie 210/120. Postanowiono zakończyć ciążę natychmiast, jeszcze mi malowodzie wyszło na dodatek.
Księżniczka 2780g i 51 cm - chociaż teoretycznie ciąża donoszona to Martynka miała kliniczne cechy wczesniactwa.
W szpitalu spędziłyśmy tydzień z powodu mojego skaczącego cisnienia i jej żółtaczki wymagającej fototerapii.
Laktacja nigdy u mnie się nie rozkręciła zadowalająco i praktycznie od początku dokarmialam niewielkimi ilościami mm. Teraz już w większości jest to mm ale pierś wciąż jest do "napicia się". Dobre i to. Chociaż ta porażka wciąż powoduje u mnie małe załamania - zależy od dnia.

Odzywam się do Was po to aby dziewczyny, które są na początku ciąży, całe w stresie, mogły poczytać kolejną historię, która ma dobre zakończenie [emoji3590][emoji3590][emoji3590] I wiecie co? Chociaż Martynka nie była planowana to ja chyba jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa [emoji13]

Młoda dzisiaj kończy 7 tygodni i waży 3610g [emoji3590]

Trzymam dziewczyny za Was kciuki [emoji7]Zobacz załącznik 1231836
Gratulacje niech zdroeo rosnie
Ja pamietam bom juz stara wyga tutaj
 
Cześć dziewczyny [emoji846]
Nie wiem czy mnie pamiętacie... udzielałam się troszkę na początku i w połowie ciąży.
Później trochę czasu zabrakło.
Mam już niemal 41 i trójkę dzieci: synów 18 i 16 lat oraz księżniczkę 7 tygodni [emoji3590]
Ciążę przeszłam bez większych komplikacji nie licząc niedoczynności i cukrzycy na insulinie - ale to było opanowane.
W 37+1 udałam się na kwalifikację do cesarskiego cięcia (stan po dwóch cc) i na izbie przyjęć miałam ciśnienie 210/120. Postanowiono zakończyć ciążę natychmiast, jeszcze mi malowodzie wyszło na dodatek.
Księżniczka 2780g i 51 cm - chociaż teoretycznie ciąża donoszona to Martynka miała kliniczne cechy wczesniactwa.
W szpitalu spędziłyśmy tydzień z powodu mojego skaczącego cisnienia i jej żółtaczki wymagającej fototerapii.
Laktacja nigdy u mnie się nie rozkręciła zadowalająco i praktycznie od początku dokarmialam niewielkimi ilościami mm. Teraz już w większości jest to mm ale pierś wciąż jest do "napicia się". Dobre i to. Chociaż ta porażka wciąż powoduje u mnie małe załamania - zależy od dnia.

Odzywam się do Was po to aby dziewczyny, które są na początku ciąży, całe w stresie, mogły poczytać kolejną historię, która ma dobre zakończenie [emoji3590][emoji3590][emoji3590] I wiecie co? Chociaż Martynka nie była planowana to ja chyba jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa [emoji13]

Młoda dzisiaj kończy 7 tygodni i waży 3610g [emoji3590]

Trzymam dziewczyny za Was kciuki [emoji7]Zobacz załącznik 1231836
Przesłodka dziewczynka! 😍
Dzięki za podnoszący na duchu post ! 😘
 
EvilDesiree, córeczka śliczna🙂 często się zastanawiam jak moja będzie wyglądała 🥰
Kwiatek 250 - kącik śliczny🙂 ciekawe czy dziś po zdjęciu szwu coś się zacznie dziać...
Ja powoli wkraczam w trzeci trymestr. Nie wiem kiedy pierwsze już prawie 6 miesięcy minęło, ale z drugiej strony styczeń strasznie mi się dłuży... U nas remont łazienki w toku, nic w domu nie mogę robić, może dlatego tak się ciągnie. Miałam nadzieję, że do końca stycznia przeorganizuję rzeczy w szafach, żeby zrobić miejsce na wyprawkę, a tu nic z tego, szafy zafoliowane, wszędzie kurz... Czeka mnie pracowity luty, a wyprawkę pewnie dopiero w marcu zacznę kompletować. Ale cieszę się, że udało się z tym remontem teraz - jak byłam w ciąży z najstarszą (ponad 20 lat temu) to też remontowaliśmy łazienkę (w innym mieszkaniu) - tyle, że wtedy ekipa była byle jaka, strasznie wolno robili, a ja byłam w 8 miesiącu ciąży... Teraz ekipa fajna, praca wre - tylko ten okropny pył i bałagan...
 
Witajcie, jestem już w domu. Szew zdjęty, dzidzia w porządku, a skurczu ani jednego nie miałam od rana, więc puścili mnie🙃. Zapytałam lekarza o stan mojej szyjki, więc mi odpowiedział: że wrócę do nich jutro lub w kolejnych dniach, a jakbym sprobowała sexu z mężem, to mam szansę jeszcze dziś...😍, no więc teraz sprzątać będę i na wieczór też mam plan!
Jestem taka szczęśliwa, że sobie nie wyobrażacie 😍🤩🥰🎊🎉, dziś 37+0💝.
Dziękuję Wam za Wasze wsparcie!😘
 
Witajcie, jestem już w domu. Szew zdjęty, dzidzia w porządku, a skurczu ani jednego nie miałam od rana, więc puścili mnie🙃. Zapytałam lekarza o stan mojej szyjki, więc mi odpowiedział: że wrócę do nich jutro lub w kolejnych dniach, a jakbym sprobowała sexu z mężem, to mam szansę jeszcze dziś...😍, no więc teraz sprzątać będę i na wieczór też mam plan!
Jestem taka szczęśliwa, że sobie nie wyobrażacie 😍🤩🥰🎊🎉, dziś 37+0💝.
Dziękuję Wam za Wasze wsparcie!😘
No to za plan, aby wypalił 👍👍👍🤩
 
Witajcie, jestem już w domu. Szew zdjęty, dzidzia w porządku, a skurczu ani jednego nie miałam od rana, więc puścili mnie🙃. Zapytałam lekarza o stan mojej szyjki, więc mi odpowiedział: że wrócę do nich jutro lub w kolejnych dniach, a jakbym sprobowała sexu z mężem, to mam szansę jeszcze dziś...😍, no więc teraz sprzątać będę i na wieczór też mam plan!
Jestem taka szczęśliwa, że sobie nie wyobrażacie 😍🤩🥰🎊🎉, dziś 37+0💝.
Dziękuję Wam za Wasze wsparcie!😘
No to czekamy z niecierpliwością na efekt dzisiejszej realizacji planu😍😄
 
reklama
Do góry