Kasiulek, ja mysle podobnie do Ciebie. My dalismy sobie na starania rok. Bo przeciez tak pieknie byloby po prostu ktoregos razu odkryc, ze ten brak @ to ciaza
. I tak sie staralismy, w miedzyczasie bylo zycie: wyjazdy bliskie i dalekie, praca, delegacje, czasami choroby, wyjscia na kolacje i winko... W pewnym momencie moja przyjaciolka (inna niz wspomniana poprzednio), ktora miala doswiadczenie w staraniach troche mi wylala kubel zimnej wody na glowe: zapytala, czy zrobilam sobie monitoring cyklu czy chocby testy owulacyjne. Kiedy wspomnialam "mojej" ginekolog o swoim pomysle na posiadanie bobo, ta mnie raczej nastraszyla ryzykiem wad genetycznych dziecka. Wiedzialam, ze u niej nie mam czego szukac. Nastraszyla mnie okropnie. Rozpytalam sie wsrod kolezanek i dostalam kontakt do dobrej lekarki, ktora pomogla miec dziecko mojej 46-letniej kolezance. To bylo okolo pazdziernika/listopada. Oczywiscie, ze sie balam, ze sie okaze, ze z nami cos nie tak, a glownie, ze ja juz nie moge miec dzieci. Jednak stwierdzilam, ze warto sie przebadac i sprobowac. Czekajac na wizyte kupilam testy owuluacyjne i zaczelam je robic. W staraniach wzielismy je pod uwage. Aha, caly czas staralam sie prowadzic zdrowy tryb zycia, nie odchudzac sie (jestem raczej szczupla, ale mam na tym punkcie mala obsesje), nie przesadzac z cwiczeniami (odchudzanie i nadmierny wysilek nie sprzyjaja ciazy).
W koncu poszlismy na te wizyte- doktorka zbadala mnie, stwierdzila, ze mialam owulacje, kazala zrobic bad.hormonalne w nastepnym cyklu, jesli dostane @ i badanie nasienia oraz zyc normalnie. Stwierdzila, ze gdyby nie wiek, to radzilaby starac sie naturalnie, ale z racji wieku daje nam kilka cykli, a potem pomyslimy o wspomaganiu.
Coz, nie zdazylam zrobic dokladnych badan, bo na nastepna wizyte poszlam juz z pozytywnym testem. To byl jej najszybszy sukces zawodowy
jak sobie czasami zartujemy
Mysle, ze warto dbac o zdrowie (leczyc choroby, jesli sie takie ma), przebadac sie (b. czesto mozna sobie pomoc, tak kobietom jak i mezczyznom), zyc zdrowo i cieszyc sie z tego co mamy, bo mamy duzo