- Dołączył(a)
- 12 Czerwiec 2016
- Postów
- 14
Dziewczyny, jest mi tak ciężko, że aż nie potrafię tego opowiedzieć.
Najpierw płakałam z przerażenia jak ja sobie w wieku 44 lat emocjonalnie poradzę z malutkim dzieckiem. Komentarze typu: ,,panie w przedszkolu pomyślą, że przyszła babcia a nie mama'' wywoływały potok łez. Potem zrozumiałam, że nie należy słuchać złych ludzi. Zrozumiałam, że spotkało mnie ogromne szczęście. Największe jakie może spotkać kobietę. Byłam szczęśliwa. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak szczęśliwa. Czułam się wspaniale. Jakby mi ktoś odjął 10, 20 lat. Już wiedziałam, że sobie ze wszystkim poradzę.
1 lipca zaczęłam plamić. Usg wykazało, że ciąża obumarła. Poroniłam w 7 tc.
Od tej pory mam wrażenie, że umarłam razem z tym dzieckiem.
Próbuję jakoś sobie radzić. Jednak czuję, że to mnie przerasta. Wiem, że są fora gdzie można znaleźć wsparcie od kobiet, które przeszły to co ja. Jest jednak zasadnicza różnica między tymi kobietami a mną: one ciągle się starają o następną ciążę a ja już o nią nie będę się starać. Mój mąż nigdy się nie zgodzi, a ja chyba nie przeżyłabym kolejnej takiej straty. Dlatego takie fora niewiele mi dają...
I tak będę żyła z tym smutnym wspomnieniem... czy kiedykolwiek się pozbieram? Czy będę się jeszcze cieszyć z życia? chyba nie...
Najpierw płakałam z przerażenia jak ja sobie w wieku 44 lat emocjonalnie poradzę z malutkim dzieckiem. Komentarze typu: ,,panie w przedszkolu pomyślą, że przyszła babcia a nie mama'' wywoływały potok łez. Potem zrozumiałam, że nie należy słuchać złych ludzi. Zrozumiałam, że spotkało mnie ogromne szczęście. Największe jakie może spotkać kobietę. Byłam szczęśliwa. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak szczęśliwa. Czułam się wspaniale. Jakby mi ktoś odjął 10, 20 lat. Już wiedziałam, że sobie ze wszystkim poradzę.
1 lipca zaczęłam plamić. Usg wykazało, że ciąża obumarła. Poroniłam w 7 tc.
Od tej pory mam wrażenie, że umarłam razem z tym dzieckiem.
Próbuję jakoś sobie radzić. Jednak czuję, że to mnie przerasta. Wiem, że są fora gdzie można znaleźć wsparcie od kobiet, które przeszły to co ja. Jest jednak zasadnicza różnica między tymi kobietami a mną: one ciągle się starają o następną ciążę a ja już o nią nie będę się starać. Mój mąż nigdy się nie zgodzi, a ja chyba nie przeżyłabym kolejnej takiej straty. Dlatego takie fora niewiele mi dają...
I tak będę żyła z tym smutnym wspomnieniem... czy kiedykolwiek się pozbieram? Czy będę się jeszcze cieszyć z życia? chyba nie...