Cześć babeczki!
Ja tu rzadko ale obiecałam, że napiszę co i jak na wizycie.
Zacznę od tego, że szpital wypasiony, że hej! Widać, że stać ich na najnowsze technologie w końcu nie darmo ludzie zostawiają tam mnóstwo pieniędzy ale do rzeczy. Pan doktór bardzo miły i rzeczowy, zebrał dokładnie cały wywiad i przekopał się przez wszystkie badania. Miałam tego sporo więc już wielu nie muszę robić. Odmłodził mnie nawet o pół roku i do kart wpisał 4 dychy
Gdy dowiedział się o zaśniadzie od razu zapalił nam czerwone światło na staranka aż do listopada.
Powiem Wam, że nawet jakoś mnie to nie przeraziło. Mamy teraz luz i spokojnie możemy zbadać co trzeba przed boboseksami. Odradzał antykoncepcję hormonalną, bo może ona spowodować rozrost komórek zaśniadowych (gdyby nie daj Boże się ostały w organizmie) a więc jedziemy na lateksie.
Na wstępie zbadał mnie i zrobił USG. Wszystko w najlepszym porządeczku
Muszę tylko w poniedziałek zrobić betę, żeby zobaczyć czy jest w normie - chodzi o kontrolę po zaśniadzie. Drugą betę mam zrobić w październiku.
Pobrali mi krew na sprawdzenie rezerwy jajnikowej - wynik za ok. 10 dni.
Cóż, po drodze antykoagulant tocznia i badanie wojska we wrześniu. Musimy jeszcze zrobić kariotypy i tu niestety musimy robić badania prywatnie, bo na fundusz w przyszłym roku a my musimy mieć wyniki do września
Pan doktór na szczęście nie powiedział, że zwariowaliśmy i że jesteśmy za starzy
Mój M jednak po wyjściu oznajmił, że jak wyjdzie coś nie tak w kariotypach, to on nic na siłę i że zamiast wózka kupi sobie wtedy następną gitarę
. Obydwoje ustaliliśmy, że żadne z nas nie ma takiego parcia na dziecko, żeby obwiniać o cokolwiek drugą połowę i że brak dzieci absolutnie nie doprowadzi do rozpadu naszego związku. M stwierdził, że nie wszyscy przecież mają dzieci i żyją. Nie powiem kamień spadł mi z serca. Słychać było?
Pozdrowionka dla wszystkich, niestety jeszcze na stałe do Was nie dołączę.